Reprezentant Szwecji podpisał kontrakt ze Startem Gniezno w 2014 roku. Wówczas furory nie zrobił. Kim Nilsson wystąpił w trzech meczach czerwono-czarnych, osiągając w nich średnią biegową równą 1,250. Po tym niezbyt udanym sezonie Skandynaw nie startował już więcej w lidze polskiej. W 2017 roku Nilsson miał ważną umowę z Lokomotivem Daugavpils, ale kierownictwo łotewskiego klubu nie decydowało się na desygnowanie go do walki. Inna sprawa, że sam zawodnik też zbytnio nie palił się do zdobywania punktów dla tej drużyny.
Co ciekawe, w trakcie minionego sezonu 27-latek był brany pod uwagę, kiedy ROW Rybnik rozglądał się za zastępcą Grigorija Łaguty. Finalnie jednak Szwed nie trafił do ekstraligowca. Nilsson w ostatnich latach startował głównie na Wyspach Brytyjskich i w ojczystych rozgrywkach. Zanotował też epizody w cyklu Grand Prix - wystartował w pięciu turniejach, ale żadnego z nich nie mógł zaliczyć do udanych. Jego najbardziej udanym występem był start w ubiegłorocznym Grand Prix Sztokholmu, gdzie wywalczył pięć punktów.
Kim Nilsson to taki zawodnik, który ma potencjał i papiery na osiąganie dobrych wyników, jednak prawie zawsze coś stawało na przeszkodzie, by mógł pokazywać swoje umiejętności na polskich torach. Kto wie, być może w przyszłym sezonie będzie inaczej. Dodajmy, że Szwed jest ostatnim nowym nabytkiem drużyny z Grodu Lecha. Start rozważał też zatrudnienie Kyle'a Howartha, ale ostatecznie do parafowania umowy nie doszło. Niewykluczone, że klub podpisze jeszcze jeden lub dwa kontrakty warszawskie.
Reasumując, czerwono-czarnych barw w sezonie 2018 bronić będą Oliver Berntzon, Adrian Gała, Mirosław Jabłoński, Marcin Nowak, Eduard Krcmar, Jurica Pavlic, Kim Nilsson oraz juniorzy - Damian Stalkowski, Norbert Krakowiak i Maksymilian Bogdanowicz.
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa