Dotąd oglądaliśmy w sieci zdjęcia i filmy, na których Nicki Pedersen ostro szykował się do sezonu 2018. Zrzucał kilogramy, szlifował formę, wszystko szło jak z płatka. Informacja o operacji ramienia jest dużym zaskoczeniem i z pewnością skomplikuje Duńczykowi sprawy.
- Szkoda, że Nicki nie napisał czegoś więcej - mówi Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+. - Wygląda mi jednak na to, że ramię nie wytrzymało obciążenia związanego z ćwiczeniami. Taki profesjonalista jak Pedersen, gdyby wcześniej wiedział o kłopotach zdrowotnych, zaplanowałby operację na październik lub listopad. Skoro jednak robił ją teraz, znaczy to, że coś nagle mu wyskoczyło.
Czy kontuzja w trakcie przygotowań to znak, że Pedersen się sypie? - Ten zawodnik nie jest młodzieniaszkiem - zauważa Dankiewicz. - Każdy organizm w pewnym wieku traci gwarancję. Już nie ma tej regeneracji co u młodego, już trudniej znosi wysiłek.
Krzysztof Cegielski, były zawodnik, jest jednak zdania, że ta operacja nie zrobi na Nickim wrażenia i na pewno mu nie zaszkodzi. - Nie traktowałbym sprawy w kategoriach, czy zawodnik się sypie. Moim zdaniem będzie mocny. Dlaczego? Wiem, jak poważnie i mocno szykuje się na kolejny sezon - komentuje Cegielski.
Pedersen napisał na fanpage’u, że operacja ma poprawić funkcjonalność ramienia. W ciągu dwóch tygodni ma wrócić do treningów. - Podejrzewam, że Unia nie zrobiła Nickiemu żadnych testów ani badań, więc teraz w klubie muszą się modlić, żeby wszystko było dobrze - stwierdza Dankiewicz. - Pedersen, o ile wróci w ciągu dwóch tygodni, spokojnie powinien nadrobić zaległości. A kolejną próbą dla jego kości będzie jazda na motocrossie czy też treningi na motocyklu. Wtedy jednak będzie na innym etapie przygotowań, więc sądzę, że to zniesie i już nic mu się nie przytrafi.
Nicki zapewnia, że dzięki operacji będzie gotowy na 110 procent.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia