Pył po transferowym okresie dawno opadł, więc przed klubami i zawodnikami z pozoru spokojniejszy czas. Mimo że mamy dopiero grudzień, przygotowania do rozgrywek pomalutku ruszają. W piątek do Częstochowy na chwilę zawitał Leon Madsen, lider Włókniarza, który zdecydował się zostać w tym klubie na 2 następne sezony pomimo kilku propozycji z innych ośrodków. Duńczyk spotkał się z prezesem Michałem Świącikiem i trenerem Markiem Cieślakiem. - Leon przywiózł podziękowanie za miniony rok, porozmawialiśmy też o przyszłym. Poruszaliśmy różne kwestie, ale szczegóły zachowam dla siebie. Była to też po prostu okazja, aby się spotkać przed końcem roku - streścił Michał Świącik.
Widać, że Madsen dużo obiecuje sobie po startach w częstochowskim klubie. Już pierwszy jego rok w biało-zielonych barwach był znakomity. Duńczyk był liderem zespołu, choć większą uwagę skupiał na sobie równie świetny Rune Holta. To on w kluczowych momentach brał na siebie odpowiedzialność, tak jak np. w meczach z gorzowską Stalą (46:44), czy grudziądzkim GKM-em (45:45). Teraz, pod nieobecność dotychczasowego kapitana Lwów, to właśnie Leon Madsen wyrasta na pierwszoplanową postać. Zwłaszcza, że u boku będzie miał Marka Cieślaka, którego bardzo ceni.
Kibiców z Częstochowy może cieszyć zachowanie Duńczyka. Jego aktywność w mediach społecznościowych często kręci się wokół Włókniarza, zawodnik na co dzień interesuje się tym, co dzieje się w klubie, czym daje wyraz właśnie choćby takimi odwiedzinami jak w piątek. Można odnieść wrażenie, że jest jedną z trzech najważniejszych postaci, obok prezesa Świącika i trenera Cieślaka. Bez wątpienia to materiał na kapitana drużyny. Zresztą już na początku minionego sezonu pisaliśmy, że Duńczyk ma dużo do powiedzenia w zespole. - Ale decyzję, kto zostanie kapitanem zostawmy Markowi Cieślakowi. Na razie na to za wcześnie - oznajmił Michał Świącik.
Po piątkowym spotkaniu Leon Madsen udał się na lotnisko, skąd wyleciał do Dubaju. Poinformował o tym na swoim profilu na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia