Może rządzić w lidze, choć nie jeździł pół roku. Nicolai Klindt chce poprowadzić TŻ Ostrovia do awansu (wywiad)

Czy transfer Nicolaia Klindta do TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp. będzie strzałem w dziesiątkę w wykonaniu działaczy? Duńczyk, choć nie startował przez pół roku, może być czołowym żużlowcem 2. Ligi Żużlowej.

Dawid Borek
Dawid Borek
Nicolai Klindt WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

Dawid Borek, WP SportoweFakty: Nie będzie pan wspominał miło tego sezonu, bo po dwóch upadkach zdecydował się pan zakończyć go już w lipcu. Decyzja do łatwych pewnie nie należała?

Nicolai Klindt (żużlowiec TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp): Oczywiście, że nie było łatwo. Najpierw rozwaliłem kolano, po czym musiałem poświęcić trzy tygodnie na rehabilitację i powrót do zdrowia. Po tym okresie wróciłem na tor, ale jeszcze nie czułem się optymalnie. Pojechałem w pierwszej rundzie SEC, ale czułem ogromny dyskomfort, co poskutkowało kolejnym wypadkiem. Byłem szczęściarzem, że nie złamałem żadnej kości, ale jednak odczuwałem duży ból w mięśniach w okolicach ramion, szyi, pleców i klatki piersiowej. Po tej kraksie spróbowałem jazdy, co było głupim pomysłem. Wystartowałem w drugiej rundzie SEC, po czym zakończyłem sezon. Bez sensu było to dalej ciągnąć, gdy nawet nie czułem się w 50 procentach gotowy do jazdy.

Co robił pan od lipca? Poświęcił pan czas wyłącznie na rehabilitację, czy może w międzyczasie udało się odjechać choćby jeden trening żużlowy?

Musiałem czekać do połowy sierpnia, nim przeszedłem operację. Po niej przez trzy miesiące powoli się rehabilitowałem. Pod koniec października rozpocząłem treningi fizyczne, które kontynuuje do teraz. W ciągu minionych trzech miesięcy sporo przytyłem, ale do stycznia chcę zrzucić zbędne kilogramy i zacząć maksymalnie trenować. Jeśli chodzi o aktywności pozasportowe, to tydzień przed operacją przeprowadziłem się z moją dziewczyną do nowego domu, więc miałem trochę czasu na posegregowanie wszystkich spraw.

Jak teraz wygląda stan pana zdrowia?

Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kolano jest coraz mocniejsze, forma fizyczna z każdym tygodniem także wygląda coraz lepiej. Trzeba jednak powiedzieć, że po czterech czy pięciu miesiącach nie robienia niczego trudno jest teraz ciężko pracować każdego dnia. Traktuję to jako sprawdzian i wyzwanie od życia. Pod żadnym kątem nie odbieram tego negatywnie.

Czy rozpoczął już pan przygotowania, ale te pozasportowe, pod kątem przyszłego sezonu?

Wystartowałem z nimi w październiku. Zacząłem od podpisania nowych umów z dotychczasowymi sponsorami, szukając przy tym nowych darczyńców. Nie ukrywam, że bardzo miło rozmawiało mi się ze sponsorami, którzy nadal chcą inwestować w moją karierę i we mnie wierzą. Pod tym kątem niemal wszytko jest już gotowe do przyszłego sezonu. Pozostało jeszcze kilka spraw sprzętowych, a następnie będę musiał w 100 procentach przygotować się do rozgrywek pod kątem fizycznym.

W polskiej lidze został pan jednym z nowych zawodników TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp.. Co zadecydowało o wyborze właśnie tego klubu?

Przez kilka ostatnich lat nie miałem szczęścia, jeśli chodzi o jazdę w Polsce, z wyjątkiem sezonu spędzonego we Włókniarzu Częstochowa. Byłem rozczarowany, że nie udało się przedłużyć kontraktu z Lwami także na ten rok. Po sezonie w Wandzie Kraków, zainteresowanie moją osobą wyrażało kilka klubów z Nice 1.LŻ. Co ciekawe, więcej ofert pojawiło się już po tym, jak podpisałem kontrakt z TŻ Ostrovia. Jestem pewny, że ostrowski klub to dla mnie dobry wybór.

W Ostrowie mam swój warsztat, znajduje się on zresztą bardzo blisko stadionu. Dodatkowo lubię ostrowski tor. Ważną kwestią był też fakt, że będę mógł jeździć w polskiej lidze co tydzień, co biorąc pod uwagę powrót po kontuzji było dla mnie bardzo ważne,

Gdy przebywałem w mieście, spotkałem się kilka razy z Mariuszem (Staszewskim) i Radkiem (Strzelczykiem). Przedstawione przez nich plany i cele bardzo mnie zainteresowały i pomyślałem, że fajnie byłoby zostać częścią tego projektu. Chcę pomóc, by przyszły sezon był dla TŻ Ostrovia naprawdę udany, zakończony awansem do Nice 1.LŻ.

Celem będzie właśnie awans?

Jestem pewny, że nas na to stać. Oczywiście do awansu potrzeba sporo szczęścia. Prawda jest też taka, że nawet jeśli nie wygramy ligi, ale z drugiego miejsca pojedziemy w barażach, to nadal będziemy mieli duże szanse na osiągnięcie naszego celu. Jestem naprawdę bardzo podekscytowany nowymi wyzwaniami w Ostrowie.

Ostrowscy działacze nie ukrywają, że widzą pana w roli czołowego żużlowca drużyny.

Wierzę, że właśnie tak będzie. Myślę jednak, że mamy bardzo dobrą drużynę, w której ważna będzie postawa nie tylko jednego zawodnika, a całego zespołu. Fakt, że działacze we mnie wierzą sprawia, że chcę się im za to odwdzięczyć solidną postawą na torze i zdobywaniem wielu punktów dla TŻ Ostrovia.

Moim zdaniem w przyszłym sezonie może być pan jednym z najlepszych żużlowców w 2. Lidze Żużlowej. Pamiętajmy przecież, że po wspomnianych upadkach w 2017 roku notował pan naprawdę udane wyniki, co na pewno pozwala pozytywnie myśleć o przyszłości.

Uważam, że nie ma znaczenia, w której lidze się startuje. Jeśli zawodnik wygrywa wyścigi, jest szczęśliwy. Jeśli żużlowiec jest szczęśliwy, wpływa to na jego pewność siebie i sprawia, że wszystko przychodzi łatwiej. Mam ogromny respekt do pozostałych żużlowców, którzy w przyszłym sezonie pojadą w 2. Lidze Żużlowej. Wiem, że rozgrywki zyskały na sile względem tego roku. Oczywiście wierzę przy tym w swoje umiejętności i w to, że mogę być jednym z najlepszych zawodników całej ligi. W przeszłości pokazywałem już, że mimo kontuzji potrafię zdobywać wiele punktów i osiągać świetne rezultaty.

Jak już pan wspomniał, 2. Liga Żużlowa w przyszłym sezonie może być bardzo interesująca. Wiele klubów zbudowało mocne składy.

Dokładnie, na przyszły sezon działacze zbudowali mocniejsze drużyny niż w tym roku. Dużą różnicę zrobiła zmiana przepisów, po której w ligowym składzie będzie mogło pojechać nie dwóch, a aż trzech zagranicznych zawodników. Oprócz mnie, do 2. Ligi Żużlowej z Nice 1.LŻ i PGE Ekstraligi przenieśli się też między innymi Renat Gafurow, Sebastian Ułamek, Damian Baliński, Greg Hancock czy Tomasz Jędrzejak. Sam fakt, że kilka zespołów w najniższej klasie rozgrywkowej, włącznie z TŻ Ostrovia, wygląda na papierze mocniej niż niektóre ekipy z Nice 1.LŻ, jest bardzo zaskakujący.

W składzie TŻ Ostrovia będzie pan jednym z czterech Duńczyków. Myśli pan, że zakontraktowanie czterech duńskich zawodników to dobry pomysł ostrowskich działaczy? Czy takie rozwiązanie może przynieść jakieś korzyści podczas sezonu?

Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. W tym roku, w Wandzie Kraków, też było czterech duńskich żużlowców i korzyść była taka, że lepiej się między nami rozmawiało. Taka sama sytuacja występuje też, gdy w zespole poza Polską jest wielu polskich zawodników. Koniec końców każdy jednak jeździ na swoim motocyklu, każdy żużlowiec jest inny, więc dla mnie to raczej bez większego znaczenia, czy w składzie jest czterech Duńczyków, czy byłbym jedynym reprezentantem swojego kraju.

Jakie są pana cele indywidualne na przyszły sezon?

Przede wszystkim chcę unikać kontuzji, ale to bardziej życzenie niż cel. Wiem, na co mnie stać, gdy nie muszę borykać się z urazami. Jeśli chodzi o wyniki, głównym celem jest ponowny awans do SEC i dostanie się do Grand Prix Challenge. Później chciałbym triumfować w mistrzostwach Danii, bo kto nie chciałby być najlepszym żużlowcem w swoim kraju? W sezonie 2018 będę chciał zrobić kolejny krok w karierze i osiągnąć małe cele. Czeka mnie wiele jazdy, by nadrobić zaległości spowodowane tegoroczną kontuzją, ale jestem na to gotowy!


ZOBACZ WIDEO: Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Nicolai Klindt w przyszłym sezonie będzie liderem TŻ Ostrovia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×