Marian Maślanka. Lwim pazurem: Żużel się zwija. Czas na Puchar Europy (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck

- DPŚ i mistrzostwa świata par powinny odbywać się co roku. Polacy mogą w tym roku znowu uratować FIM, ale powinni domagać się od władz światowego żużla zmian. Żużel się zwija i trzeba zareagować - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Mamy wielki kryzys światowego żużla. Sytuacja wokół DPŚ to tylko potwierdza. Skoro do dziś nie mamy pewniaka, który zorganizuje zawody takiej rangi lub nawet mistrzostwa świata par, to coś jest nie tak.

Główna przyczyną jest bałagan w polityce startowej zawodników. Tylko nasza Ekstraliga spróbowała to uprządkować, ale tak naprawdę tym tematem powinien zająć się FIM, który nie robi w tym kierunku nic. Efekt jest taki, że ciągle ta sama grupa zawodników obsługuje cały żużel i zawęża się geografia dyscypliny. W takiej sytuacji nie ma mowy o rozwoju w takich miejscach jak Czechy, Węgry czy Niemcy.

Co zrobić, żeby zażegnać kryzys? Od lat mam receptę i zdania nie zmieniłem. Musimy mieć silne ligi narodowe i bardzo dobry system związany z Pucharem Europy. Należy powołać do życia rozgrywki, które będą odbywać się w środku tygodnia, czyli dokładnie tak jak ma to miejsce w piłce nożnej. Mogłyby tam startować cztery kluby polskie, trzy szwedzkie, trzy angielskie, dwa duńskie i ktoś z dziką kartą. To mogłoby pobudzić zainteresowanie. Uważam, że pieniądze na takie przedsięwzięcie się znajdą. O telewizję też bym się specjalnie nie martwił. Nie wspomnę już o tym, że w ligach narodowych będziemy mieć dodatkową stawkę, którą stanie się awans do Pucharu Europy. Nie będzie liczyć się tylko mistrz i wicemistrz.

Ratowaniem światowego żużla nie mogą się jednak ciągle zajmować Polacy. To jest robota dla panów z FIM. My robimy już i tak za dużo - trzy rundy Grand Prix, SEC, IMŚJ, a ostatnio także DPŚ. To robi krzywdę całej dyscyplinie.

Nie oznacza to jednak, że mamy się wypiąć i nie organizować w tym roku finału DPŚ. Jeśli jest taka możliwość, to powinniśmy się tego podjąć, ale jednocześnie powinniśmy się domagać od władz światowego żużla zmian w polityce uprawiania tego sportu.

A co DPŚ i mistrzostw świata par to celem powinna być organizacja obu tych imprez co roku. Obawiam się, że na razie nie będzie to możliwe, więc przez jakiś czas będzie trzeba to robić na zmianę.

Marian Maślanka

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia

Źródło artykułu: