Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Zacznę od tego, że nic do Witolda Skrzydlewskiego nie mam. Wiadomo, że gdyby nie on, nie byłoby żużla w Łodzi. Wiadomo, że gdyby nie on, pewnie nie oglądalibyśmy kolejnych filmów i zdjęć z placu budowy, na którym powstaje nowy, piękny stadion. Jednak dla mnie to trochę za mało, żeby umieszczać tego sponsora i działacza w TOP7, czy nawet TOP10 prezesów ostatniej dekady. Tak wyszło, bo demokracja ma swoje prawa, ale jednak czuję taką wewnętrzną potrzebę, by napisać, jak głosowałem i kogo mi w tej siódemce zabrakło.
Czołowa siódemka rankingu WP SportoweFakty wyglądała tak: 1. Witold Skrzydlewski, 2. Robert Dowhan, 3. Władysław Komarnicki, 4. Piotr Rusiecki, 5. Andrzej Rusko, 6. Józef Dworakowski, 7. Ireneusz Maciej Zmora.
Mój TOP4 wyglądał następująco: 1. Wojciech Stępniewski, 2. Ireneusz Zmora, 3. Andrzej Rusko, 4. Robert Dowhan.
Stępniewskiego wyróżniłem nie tylko za złoto z Unibaxem (ostatnie zdobyte przez drużynę Aniołów), ale i też za to, że ze stołka prezesa klubu wdrapał się na fotel prezesa Ekstraligi Żużlowej. Ta pod jego rządami zmieniła się na lepsze. Lukratywne kontrakty z telewizją i sponsorem tytularnym są w głównej mierze jego zasługą. Nie sposób nie docenić człowieka, który załatwił dla żużla tyle milionów. Dla mnie to jest prezes ostatniej dekady
Zmorę wyróżniłem za to, że pod jego rządami Stal stała się jednym z najlepszych klubów w PGE Ekstralidze. Prezes Ireneusz, w odróżnieniu od swojego poprzednika Komarnickiego, mało gada, ale za to skutecznie wykonuje swoje obowiązki. Dwa złote medale przypadają na jego kadencję. Nie on palił cygaro, nie on jeździł na czołgu w trakcie rundy honorowej, ale jest takie przysłowie, że krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja
Ktoś powie, że z tą Zmorą przesadziłem, bo przecież Stal ma kredyt, a zawodnicy przedłużający kontrakty byli szachowani zaległymi płatnościami. Jednak kredyty są dla ludzi (byle je spłacać), a w drugim przypadku, choć kompletnie takich zachowań nie pochwalam, trzeba jednak zmierzyć też wszystko klubową miarą. Z punktu widzenia interesów Stali, zagrywka była nie tylko skuteczna, co wręcz nieodzowna. Gdyby nie te akcje, nie byłoby mocnej Stali i pewnie też medali.
Rusko musiał być w czwórce za 25 lat w polskim żużlu. Zorganizował pierwsze Grand Prix, przyciągnął sponsorów z górnej półki. O jego niezliczonej liczbie pomysłów też trzeba wspomnieć. Nie wszystkie były genialne, ale prezesa Betardu Sparty Wrocław wyróżnia to, że w ogóle ma coś do zaproponowania. Na duży plus kilkuletni pobyt w piłce i rola prezesa spółki Ekstraklasa SA.
Dowhan też wydawał mi się oczywistym typem. W jego przypadku podobnie jak w pozostałych, patrzyłem trochę szerzej. Dla mnie ten właśnie człowiek kojarzy się z wielkością Falubazu, to on zrobił z tego klubu żużlową Barcelonę. Na dokładkę sport okazał się dla niego trampoliną do senatu. Był jedną z tych osób, dzięki której żużlowcy mogą dziś korzystać z dobrodziejstwa, jakim jest prowadzenie działalności gospodarczej.
Patrząc na redakcyjny TOP7, na pewno nie grało mi też to, że plecy pana Witolda oglądali dwaj panowie z Leszna. Za kadencji Piotra Rusieckiego Fogo Unia zdobyła dwa złote medale i jeden srebrny. Józef Dworakowski to nie tylko medalowe sukcesy, ale i wyciągnięcie kluby za uszy z naprawdę dużych opresji.
Kogo mi zabrakło? Na pewno Marty Półtorak. Nie wierzcie w te bajki, że przepłacała (dawała tyle, co inni). Na pewno nie miała szczęścia. Zabrakło też u jej boku menedżera, który pomógłby jej wydać pieniądze lepiej. Poza wszystkim nie sposób jej nie docenić.
Do siódemki wrzuciłbym też pewnie Krzysztofa Mrozka, który swoimi działaniami skutecznie podbija serca kibiców. Słowo "suweren" robi ostatnio wielką furorę w ustach polityków. Mrozek suwerena przejrzał na wylot. Zręcznie rozegrał sprawę z Grigorijem Łagutą, ale nie tylko. Potrafił skupić uwagę opinii publicznej na klubie, dzięki niemu wróciła moda na żużel w Rybniku.
Na wyróżnienie zasługuje też Zbigniew Fiałkowski. Dziś przede wszystkim wiceprzewodniczący GKSŻ, ale z drugiej strony człowiek, który postawił żużlowy MRGARDEN GKM na nogi. Stadion może i mają w Grudziądzu za mały, ale sam fakt, że w miejscu uważanym wcześniej za prowincję mamy Ekstraligę już o czymś świadczy. Postawienie na Tomasza Golloba, co sprawiło, że drużyna stała się telewizyjnym magnesem, też było pomysłem pana Zbyszka.
PS: Ze względu na osobistą sympatię, ale nie tylko, dałbym do TOP10 Michała Świącika. Gdyby nie on, to dziś w Częstochowie nie byłoby żużla na ekstraligowym poziomie.