Moda na odchudzanie w żużlu nie jest nową sprawą. Tomasz Gollob już w 2010 roku mówił o tym, że zaczyna się z tego robić spory problem, bo zawodnicy nie znają umiaru. Bał się, że ktoś przesadzi (wpadnie w anoreksję lub straci zbyt wiele kilogramów i nie będzie miał siły prowadzić motocykla) i dojdzie do nieszczęścia. Apelował, by wprowadzić limity wagowe (łączna waga motocykla i zawodnika nie miała schodzić poniżej poziomu), tak by odchudzanie na siłę straciło sens.
Ostatecznie federacja niczego z tym nie zrobiła. Wyżsi zawodnicy czasami skarżą się, że w stosunku do niższych kolegów są na straconej pozycji. Już chyba jednak nikt nie łudzi się, że FIM ustanowi jakiekolwiek regulacje. Zasadniczo każdy dba o siebie jak może, a słowa Marka Cieślaka traktujące o tym, że żużlowcy mają sylwetki skoczków, należy traktować jak duży komplement. A brzuch Cieślaka? Może i jest, ale niewielki. Trener prowadzi aktywny tryb życia. Na zgrupowaniu w Zakopanem też się nie oszczędzał. Ćwiczył z zawodnikami niemalże jak równy z równym. I to pomimo 70-tki na karku.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!