- Oczywiście lepiej mieć nadmiar bogactwa, niż nieurodzaj, ale nie zmienia to faktu, że trener Cieślak będzie miał latem ból głowy. Myślę, że przy podejmowaniu ostatecznej decyzji może być gorąco - napisał w swoim felietonie Jan Krzystyniak, były żużlowiec i ekspert naszego portalu.
W tym twierdzeniem kategorycznie nie zgadza się Krzysztof Cegielski. Jego zdaniem wystarczy spojrzeć na powołania w poprzednich latach. - Każdy sezon jest inny. Bywało tak, że Marek Cieślak miał do czteroosobowego składu ośmiu czy nawet dziesięciu równorzędnych zawodników. Czasem jednak na wysokim poziomie ciężko było zebrać nawet czwórkę. Nie zawsze mieliśmy czterech pewniaków - podkreśla ekspert.
Zdaniem szefa stowarzyszenia żużlowców "Metanol" obecność czterech żużlowców reprezentacji Polski w cyklu Speedway Grand Prix wcale nie musi przyprawić Marka Cieślaka o szczególny ból głowy. - Myślę, że trenerowi może być łatwiej wybrać dwóch najlepszych żużlowców niż czterech, jak to było do tej pory. Generalnie Cieślak nie powinien mieć problemów z podjęciem decyzji. Na początku sezonu odpadnie kilku zawodników - ci, którzy nie trafią z formą. Finał Speedway of Nations będzie rozgrywany wcześnie, już w czerwcu. Wszystko ułoży się naturalnie i nikt nie będzie miał złudzeń, kto powinien pojechać w zawodach we Wrocławiu - zaznacza Cegielski.
Ekspert tłumaczy, że nie ma z czego się cieszyć, a cała sytuacja nie jest dobra dla polskiej reprezentacji. Co więcej, niszczy dotychczasowe starania promocyjne Polskiego Związku Motorowego. - Nowa formuła dostarcza argumentów tym, którzy krytykują powoływanie szerokiej kadry. W każdej cywilizowanej dyscyplinie mamy wiele turniejów, mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy, i tą kadrą można rotować. Żużlowi zabrano puchar świata, nie wierzę w to, by zawody parowe nakręciły koniunkturę reprezentacji. Nie tędy droga - kończy nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Pawlicki & Vegenerat szykują się na SGPnarodowy (WIDEO)