Zawodnik ten zostawał dwukrotnie wicemistrzem - w 2010 i 2013 roku. Za drugim razem do triumfatora - Taia Woffindena, zabrakło mu zaledwie dziewięciu punktów. Można gdybać, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie feralny upadek w Gnieźnie. - Ten poważny uraz z 2015 roku był momentem przełomowym. Myślę, że gdyby nie to, Jarek byłby już dziś mistrzem świata. Szkoda, że tak się nie stało, bo wtedy jako żużlowiec mógłby czuć się spełniony - twierdzi dawny zawodnik i trener, Jan Krzystyniak.
W jednym z ostatnich wywiadów Jarosław Hampel stwierdził, że myśli o powrocie do Speedway Grand Prix. - Z tyłu głowy mam myśli o tym cyklu, ale bez ciśnienia i presji - powiedział. Krzystyniaka te słowa w żadnym wypadku nie dziwią.
- Jarek sam czuje, że nie jest jeszcze za stary, by coś zdziałać. W tym roku skończy 36 lat, ale przecież Greg Hancock zdobywał kolejne mistrzostwa będąc grubo po czterdziestce. Hampel ma przed sobą nawet dziesięć lat kariery, o ile pozwoli mu na to zdrowie - ocenia Krzystyniak.
Nasz ekspert uważa, że przy odpowiednim szczęściu i determinacji, Hampel mógłby stanąć jeszcze na podium cyklu Speedway Grand Prix. - Konkurencja jest ogromna, ale jeśli Jarek wróci do tej rywalizacji, to nie mam wątpliwości, że będzie w czubie. A tam, w walce o trzy czołowe lokaty, zdarzyć może się wszystko. Mamy młode wilki, takie jak Zmarzlik, Dudek czy Janowski. Nie zdziwię się jednak, jeśli starszy kolega, czyli Hampel, pokaże im jeszcze, ile znaczy doświadczenie - kwituje Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"
tak samo jak janowski
oni nie maja daru i iskry ..
a tacy wiecznie beda przegranymi..
po prostu zwododnicy co nie isinieja na dystansie nie ma co sukac Czytaj całość