Wszędzie gdzie się pojawi wita go potężna porcja gwizdów. Nie oszczędzali go nawet fani drużyn, dla których trzykrotny mistrz świata zdobywał punkty. Swoją postawą we wcześniejszych latach zdołał zajść im na tyle za skórę, że emocje negatywne przynajmniej na początku okazywały się dominujące. Utytułowany żużlowiec przedstawia na to swoją teorię.
- Gdziekolwiek podpisywałem kontrakt zawsze kibice "coś" do mnie mieli. Dlaczego? Ponieważ, gdzie uprzednio się nie pojawiłem, zawsze tam skutecznie jeździłem. Przyjechałem z Gorzowem do Leszna - gwizdy, teraz z Lesznem do Torunia - to samo. Przykłady mogę mnożyć, ale mnie to nie przeszkadza. Jak jesteś dobry i wyrazisty, musisz się liczyć z takimi reakcjami - tłumaczy Pedersen.
Po czasie Nicki zdobywał w końcu przychylność w najlepszy możliwy sposób. To po prostu maszyna do zdobywania punktów. Może już trochę wyeksploatowana i w ostatnich sezonach częściej naprawiana, ale wciąż szalenie niebezpieczna.
Na kredyt zaufania będzie teraz pracował w Tarnowie. A trzeba zaznaczyć, że tu również nie miał nigdy łatwej przeprawy z fanami. Nawet przy transferze do Grupy Azoty Unii dało się przeczytać komentarze w stylu "wszyscy tylko nie on". Pedersen uważa jednak, że podobnie jak w innych klubach, szybko ułoży sobie dobre relacje z kibicami. - Zależy mi najbardziej na tym, aby obdarzyli mnie zaufaniem. Chcę żeby mnie pokochali. Tylko dobrą jazdą mogę tego dokonać - wyjaśnia nowy zawodnik Jaskółek.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii
Nie możemy mieć samych nudnych Grinów i Sebów na torze...
Bo to jest Speedway a nie szachy (z całym szacunkiem) :)
Na Olsztyńskiej dostanie więcej braw niż gwizdów, to pewn Czytaj całość