Janowski na zimę nie narzekał. Najchętniej nie wracałby z Hiszpanii

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjeciu: Maciej Janowski przygotowujący się do wyjazdu na tor
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjeciu: Maciej Janowski przygotowujący się do wyjazdu na tor

Maciej Janowski solidnie przepracował okres przygotowawczy. Plan treningowy został stworzony tak, by reprezentant Polski nie narzekał na nudę i monotonię. - Robiłem mnóstwo ciekawych rzeczy - mówi.

Po zakończonym sezonie 2017 i zasłużonych wakacjach, Maciej Janowski rozpoczął okres przygotowawczy do nadchodzących rozgrywek. Choć żużlowcy to raczej osoby ciepłolubne, to reprezentant Polski bez problemów przetrwał okres zimowy.

- W sumie to nie narzekam, bo naprawdę miło spędzałem czas, robiłem mnóstwo ciekawych rzeczy i spotkałem masę świetnych ludzi. Treningi w tym roku miałem bardzo mocno urozmaicone. Do standardowego zestawu doszło sporo snowboardu. Muszę przyznać, że chyba nigdy jeszcze nie spędziłem tylu godzin na stoku! To znakomita forma treningu tlenowego. No, a jeśli śmiga się z takimi asami, jak Wojtek Pawlusiak (snowboardzista), to już sama frajda. Zima jest w porządku. Tylko w zimie, a nie wiosną! - śmieje się Janowski w rozmowie z redbull.com.

Oprócz treningów ogólnorozwojowych oraz szaleństw na stoku, 26-latek spędził kilka dni w słonecznej Hiszpanii, gdzie jeździł na motocrossie między innymi z Tomaszem Jędrzejakiem i Przemysławem Pawlickim. - Motocross w Hiszpanii to przygoda z innego bieguna. Było ciepło, słonecznie, bajka! Pojechałem na siedem dni, a zostałem… siedemnaście! Nie dało się inaczej, bo wszystko grało idealnie. Pogoda dopisała fantastycznie, tory były perfekcyjnie przygotowane, do tego znakomite towarzystwo. Gdyby nie obowiązki w Polsce, pewnie siedziałbym tam cały miesiąc - wspomina Janowski.

Po powrocie do kraju reprezentantowi Polski humor już tak nie dopisuje. Ze względu na kiepską pogodę, trudno o treningi na polskich torach. A bez próbnych kółek nie można myśleć o poważnym ściganiu. Janowski potrzebuje jeszcze co najmniej trzech sesji treningowych.

- To takie akceptowalne minimum, żeby na zawodach czuć się względnie bezpiecznie. Pierwszego dnia w Gnieźnie okazało się, że nie zapomniałem, jak się jeździ. Ale to za mało. Warunki były niełatwe, tor selektywny i trzeba było się trochę naszarpać z furą. Nie narzekam, bo takie rzeczy też są potrzebne. Czuję jednak, że jeszcze kilka sesji powinienem zaliczyć przed pierwszym meczem - przyznaje.

ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!

Komentarze (2)
avatar
sympatyk żu-żla
26.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hiszpania raczej zalicza się do cieplejszych krajów. Dla tego są tam warunki do przeprowadzania treningów. Polsce już tak się nie da przeprowadzać treningów o tej porze. Maciek powodzenia na l Czytaj całość
avatar
yes
26.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Najchętniej nie wracałby z Hiszpanii" - żużel do Hiszpanii nie przyjechałby w "żużlowym wymiarze" ;)