Tomasz Gaszyński to bardzo ciekawa postać. Wiele lat spędził w Stanach, dokąd wyemigrowali jego rodzice. Początkowo przyjeżdżał do Polski na wakacje. Tak mu się jednak spodobało, że wrócił na dobre. W żużlu pojawił się jako tłumacz zagranicznych zawodników Polonii Bydgoszcz. Tam poznał Tomasza Golloba. Panowie przypadli sobie do gustu. Współpracują ponad 20 lat.
Gaszyński nadal pomaga Gollobowi (w tej chwili organizuje turniej golfa, z którego dochód ma być przeznaczony na rehabilitację mistrza świata z 2010 roku), który po wypadku na crossie jest sparaliżowany od linii klatki piersiowej w dół.
Po wypadku Golloba na motocrossie w kwietniu 2017 roku Gaszyński pozostał w żużlu. Pomagał trenerowi Robertowi Kempińskiemu w prowadzeniu drużyny MRGARDEN GKM. Wówczas nawiązał też współpracę z Krystianem Pieszczkiem, jednym z zawodników grudziądzkiej drużyny. Dziś Gaszyński mówi, że tamten okres był takim obustronnym badaniem gruntu. Najwyraźniej obie strony były zadowolone, bo luźna wcześniej współpraca zamieniła się w coś poważniejszego. Efekt? Trzeba poczekać, ale pierwszy mecz ligowy w tym roku był dla Pieszczka udany (6 punktów w 4 biegach). Najwyraźniej rady i obecność Gaszyńskiego robią swoje.
Za chwilę może się okazać, że Gaszyński będzie miał kolejne zajęcie. Jest opcja współpracy z jednym z zawodników cyklu Grand Prix. Tomasz na razie nie chce zdradzać, o kogo chodzi. Dopóki trwają rozmowy i nie ma finału w postaci podpisu, to w ogóle nie chce o tym rozmawiać. Nic dziwnego, bo Tomasz jest znany z dyskrecji. Żużlowcy chętnie z nim rozmawiają i mówią mu o przeróżnych, często prywatnych sprawach, bo wiedzą, że Gaszyński nikomu tego nie powtórzy. Niemniej powrót menedżera Golloba do Grand Prix byłby wielkim wydarzeniem.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls