- Za chwilę dojdzie do rękoczynów po tym, co on robi - skomentował jazdę zawodnika gości Krystian Pieszczek, który brał udział w kolizji spowodowanej przez Adriana Miedzińskiego. Grudziądzki klub częściowo rozumie swojego zawodnika i staje w jego obronie. Z drugiej jednak strony działacze zapowiadają rozmowę wychowawczą, bo uważają, że Pieszczek trochę przesadził.
- Nie wiem, co do końca Krystian miał na myśli, ale na pewno przeprowadzimy z nim rozmowę. Nerwy należy trzymać na wodzy. Rozumiem, że ktoś może czuć złość, gdy jechał z przodu i został uderzony przez innego zawodnika w koło, ale trzeba nad sobą mimo wszystko panować - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej grudziądzkiego klubu.
Działacze MRGARDEN GKM-u nie ukrywają rozczarowania wynikiem niedzielnego meczu. Gospodarze prowadzili w pewnym momencie różnicą 10 punktów, by ostatecznie zremisować. - Klub ma ambitne cele, a na stadionie było siedem tysięcy widzów. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to mecz powinien być wygrany. Wynik tego spotkania to dla nas porażka, ale sezon jest jeszcze długi i nadal mamy szanse zakończyć go sukcesem - przekonuje Cichoracki.
Klub nie chce jednak słyszeć żadnych tłumaczeń ze strony zawodników. Władze GKM-u twierdzą, że żaden z nich nie ma prawa na nic narzekać. - Wydawało się, że dość dużo i dobrze potrenowaliśmy. Zawodnicy nie mają prawa szukać wymówek i zresztą tego nie robią. Powiedzieli tylko, że za bardzo chcieli i nie wyszło - tłumaczy Cichoracki.
W GKM-ie bronią także trenera Roberta Kempińskiego. Nie mają do niego pretensji za to, że w pierwszym z wyścigów nominowanych puścił do boju Antonio Lindbaecka, a nie Krystiana Pieszczka. - Trener robił naszym zdaniem, co mógł. Do 10. wyścigu wszystko układało się prawidłowo. Dwóch i pół zawodnika po drugiej stronie pokazało nam, jak się jeździ. Wygraliśmy indywidualnie zbyt małą liczbę wyścigów - wyjaśnia Cichoracki.
Grudziądzanie po niedzielnym meczu nie ukrywali natomiast zastrzeżeń co do pracy sędziego Ryszarda Bryły. - Są decyzje sędziowskie, z którymi się nie zgadzamy. Nie zamierzamy jednak robić z tego wymówki dla zawodników. To miało wpływ na wynik meczu, ale nie usprawiedliwiajmy tym wszystkiego, co się wydarzyło - podsumowuje członek rady nadzorczej GKM-u.
ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście