Leon Madsen przyciąga uwagę. Rok temu w środowisku żużlowym huczało, że jego szybkość na torze jest nienaturalna, że coś jest nie tak z gaźnikami zawodnika. Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń, kazał nawet sprawdzić je w trakcie meczu. Wyszło na to, że wszystko jest w porządku. Teraz na tapecie jest temat wagi żużlowca. Na pewno daje mu ona przewagę nad cięższymi rywalami. Wojciech Dankiewicz z nSport+ martwi się jednak, żeby żużlowiec w pogoni za dobrym wynikiem nie przesadził.
- Nie chodzi wyłącznie o Leona. Zasadniczo patrzę na zawodników i boję się, że ktoś kiedyś przekroczy cienką granicę i wpadnie w duże zdrowotne kłopoty - stwierdza Dankiewicz, który w trakcie relacji z jednego z niedzielnych spotkań PGE Ekstraligi wspomniał o Madsenie i wyraził obawę, że nadmierne odchudzanie może go wpędzić w anoreksję.
W częstochowskim klubie zapewniają nas jednak, że wszystko jest pod kontrolą. - Jeśli ktoś przesadza z odchudzaniem, od razu to widać – mówi nam prezes forBET Włókniarz Michał Świącik. - Madsen nie jest blady ani osłabiony. Wygląda zdrowo. Pamiętajmy, że żużlowcy mają swoich lekarzy i terapeutów, więc doskonale wiedzą o zależności między wagą i wydolnością organizmu. Nikt nie będzie przesadzał z wagą, żeby mieć problem z wydolnością. Zresztą te 58 kilo Madsena to przecież żadna przesada. Ponadto on jest niziutki - podkreśla Świącik.
Wrzucenie wzrostu (169 cm) i wagi Madsena do jakiegokolwiek kalkulatora BMI (stosunek wagi do wzrostu) daje wynik nieomal idealny. - Jakby nie spojrzeć na tę sprawę, trzeba jednak pomyśleć nad wprowadzeniem w żużlu wagi minimalnej, tak jak w skokach narciarskich - uważa Dankiewicz. - Skoczkowie są chudzi, ale pewnej granicy nie mogą przekroczyć. W żużlu też by się to przydało. Dla zdrowia, ale i też wyrównania szans. Pamiętam, jak mierzący 189 centymetrów Rafał Dobrucki z wagą 74 kg stawał obok Janusza Kołodzieja, który ważył 53 kg. Już na starcie Rafał był 20 kg w plecy.
Temat wagi w żużlu jest wałkowany od bodaj 7 lat. Na razie jednak władze nie myślą o żadnych regulacjach. Liczą na zdrowy rozsądek zawodników. Bartosz Zmarzlik zdradził nam niedawno, że kiedyś ważył 58, a obecnie 61, 62 kg. Janusz Kołodziej też już nie tęskni do swojej najniższej wagi, czyli 53 kg. Może więc działacze mają rację, że nic z tym nie robią. Inna sprawa, że ekspert Dankiewicz słusznie zwraca uwagę na temat nierównych szans.
ZOBACZ WIDEO: Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018