Zadzwonił do nas jeden z czytelników z pytaniem, jak to jest, że choć mecze są dla kibiców, to kluby PGE Ekstraligi robią wszystko, żeby nie wpuścić ich na stadion. Podał przykłady Betard Sparty Wrocław i Cash Broker Stali Gorzów, bo tak we Wrocławiu, jak i w Gorzowie nie zagwarantowano przyjezdnym 5 procent miejsc na stadionie, bo jest regulaminowym obowiązkiem.
W przypadku Stali sprawa jest prosta. Prezes klubu Ireneusz Maciej Zmora już przed meczem z Get Well Toruń mówił, że nie ma zbyt wielu chętnych z Torunia na obejrzenie tego meczu. Było jasne, że zorganizowana grupa kibiców toruńskiej drużyny nie zjawi się w liczbie 800 osób (to jest te 5 procent dla fanów gości w Gorzowie), więc działacz napisał do Ekstraligi Żużlowej prośbę o obcięcie sektora gości. Chciał sprzedać więcej biletów swoim kibicom. Co więcej, po meczu Zmora zaprosił fanów Get Well na kolejne spotkanie, choć wiadomo, że część z nich zachowywała się fatalnie i niszczyła krzesełka.
Gdy idzie o Spartę, to tam nie mieliśmy 5 procent z racji tego, iż Fogo Unia Leszno nie zgłosiła zorganizowanej grupy kibiców, za którą miałaby wziąć odpowiedzialność. Trudno się dziwić. Na ubiegłorocznym finale sektor gości we Wrocławiu szalał. Zostały zdemolowane toalety, a Unia musiała pokryć straty.
To, że mieliśmy grupę kibiców z Leszna na inauguracji we Wrocławiu to ukłon ze strony Sparty i prezesa Fogo Unii Piotra Rusieckiego. Sparta zgodziła się, choć nie musiała, wpuścić na stadion grupę zgłoszoną przez stowarzyszenie leszczyńskch kibiców. Prezes Rusiecki zgodził się z kolei rozprowadzić bilety wśród tej grupy.
- Dla każdego organizatora najważniejsze powinno być bezpieczeństwo - mówi nam Adrian Skubis, oficer prasowy Sparty. - Ze względu na nie, ale i też komfort wszystkich uczestników, ograniczyliśmy liczbę kibiców gości. Kierowaliśmy się tym, co działo się w sektorze gości na finale 2017. Inna sprawa, że zrobiliśmy wszystko, żeby fani Unii byli na meczu. I to pomimo tego, że wiele punktów z obowiązujących zasad w zakresie przyjmowania zorganizowanych grup kibiców, mówiąc delikatnie, nie zostało dopełnionych.
Z naszych informacji wynika, że kibice Unii nie tylko nie wysłali kompletnych list z nazwiskami i numerami PESEL, ale i też nie podali, jak dojadą na stadion ludzie, którzy nie zmieszczą się do podstawionych przez stowarzyszenie autokarów. Dodatkowo pojawiły się coraz to nowe zachcianki. Ostatecznie sytuację musiał ratować Rusiecki, bo wziął na siebie obowiązek przekazania biletów.
Ekstraliga Żużlowa nie ma żadnych zastrzeżeń, gdy idzie o ograniczenia zrobione przez Stal i Spartę. - Klub ma obowiązek posiadania 5 procent miejsc dla zorganizowanych grup klubu przeciwnika w sytuacji, gdy klub gościa zgłasza taką grupę. Jeśli klub nie głosi takiej grupy lub zgłosi mniejszą wówczas klub organizatora, za zgodę PGE Ekstraligi ma prawo do zmniejszenia sektora. I tak tutaj to się odbyło - mówi Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu