"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Przed Get Well Toruń bardzo trudne spotkanie z mistrzem Polski, niepokonanym w tym sezonie zespołem leszczyńskiej Fogo Unii. Trudno dziwić się zawodnikom, że puszczają im nerwy. Jeśli zespołowi nie idzie, to i wypowiedzi nie są grzeczne i ułożone.
Klasę drużyny i menedżera poznaje się w momencie, gdy jest źle. Niewątpliwie nadszedł już moment, w którym trzeba podjąć jakieś zdecydowane działania. Chyba nikt nie spodziewał się, że Get Well będzie po pięciu kolejkach w tym miejscu, w którym jest.
Po ostatniej porażce z Falubazem (40:50) menedżer torunian Jacek Frątczak przyznał, że woli, by w zespole się gotowało niż zawodnicy stali w kącie z chusteczkami. Moim zdaniem najlepiej, jak w drużynie jest spokój. Jeśli jesteśmy pewni, że wszystko idzie w dobrym kierunku i mamy lidera, który nas prowadzi, można mówić o spokoju. Jeżeli zaś nie mamy pewności, o której wspomniałam, to lepiej niech wrze. Gorzej, gdy nam coś wykipi.
Oczywiście zgodzę się z Frątczakiem, że płacz nie byłby dobry. Przede wszystkim źle świadczyłoby to o menedżerze. Menedżer to Napoleon, który bierze na siebie odpowiedzialność i idzie do przodu z drużyną. Prawdziwy przywódca sprawdza się, gdy jest źle w zespole.
W piątek samego Jacka Frątczaka czeka sprawdzian. Zobaczymy, jak zmierzy się z trudną sytuacją w Get Well. Pamiętajmy jednak, że łatwo nie będzie. Unia to drużyna kompletna. W zasadzie to i teściowa Marka Cieślaka mogłaby poprowadzić leszczynian. W Toruniu jest gorzej i menedżer powinien znaleźć klucz do rozwiązania problemów.
Marta Półtorak
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku