W piątkowy wieczór na stadionie przy ulicy Pera Jonssona kibice nie byli świadkami porywającego widowiska. Efektownymi akcjami na dystansie popisywali się zawodnicy gości, między innymi Piotr Pawlicki oraz Emil Sajfutdinow.
Po zakończeniu spotkania nie brakowało opinii na temat przygotowania toruńskiego toru. - To nie jest żadna uszczypliwość z mojej strony, ale po raz kolejny mieliśmy za dużo wody wylane na tor przed meczem, po to żeby się nie kurzyło - komentował menedżer Jacek Frątczak.
W większości wyścigów o końcowym wyniku decydował start. Aż siedem biegów zakończyło się remisem. - Wiem, że ten tor inaczej reaguje. Dlatego właśnie było tak mało ścigania. Wcześniej było zdecydowanie łatwiej. Chodzi o to, żeby start nie decydował, tutaj natomiast po pierwszym łuku nie było już za bardzo co robić - dodaje Frątczak.
- Być może na łukach było trochę za dużo wody. Nawierzchnia była tam bardzo ciężka. Na prostej motocykle osiągały bardzo dobrą prędkość, ale w łukach silnik zdychał. Nie możemy jednak obwiniać nawierzchni. Była równa dla każdego - mówi Rune Holta, zdobywca dziewięciu punktów i dwóch bonusów.
Holta podkreśla, że wszystkie problemy sprzętowe zostały rozwiązane, a w tym spotkaniu zaważyło dopasowanie motocykli do warunków torowych. - Z moim sprzętem wszystko jest ok. Miałem zbyt dużo mocy. To był główny problem. Przez cały czas musieliśmy ograniczać tą moc w silniku. Dopasowanie się do tego toru było na prawdę trudnym zadaniem. Dopiero w ostatnim wyścigu udało się odnaleźć perfekcyjne ustawienia - dodaje.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku