Nie tylko Przemysław Termiński, właściciel Get Well Toruń, jest aktywny w sprawach klubowych na Facebooku. Michał Świącik, prezes forBET Włókniarza Częstochowa, także trzyma rękę na pulsie. O ile jednak Termiński czasami daje upust swoim emocjom w niekontrolowany sposób, o tyle Świącik potrafi zachować dystans i skomentować wydarzenia z ironią. Ze Cash Broker Stali Gorzów nieźle sobie zakpił. Pewnie procentuje doświadczenie nabyte w pracy z mediami. Pan Michał był kiedyś rzecznikiem prasowym Włókniarza.
Co napisał Świącik w mediach społecznościowych? - W niedzielę do 11. biegu, mieliśmy bardzo ciekawe zawody. Niestety oberwanie chmury, które przeszło nad stadionem w Gorzowie zaraz przed tym biegiem, wybiło z rytmu naszych zawodników. No cóż, na warunki atmosferyczne, nie mamy wpływu. Należy podziękować organizatorom, że zaraz po tej ulewie, udało się doprowadzić tor do użytku - podsumował, a przecież wszyscy wiemy, że żadnej ulewy nie było. Woda leciała wyłącznie z polewaczki i to ona zalała tor. Po tej akcji Włókniarz przestał istnieć, a Stal powiększała przewagę.
Działacz nie zwala całej winy na porażkę za tor. Przyznaje, że już w trzeciej serii coś złego zaczęło się dziać z Włókniarzem. Tłumaczy też jednak, że w przypadku lania wody chodzi mu o zasady, że tak robić nie wolno.
Pod wpisem prezes dzieli się z kibicami refleksjami z meczu. Odpowiada też na pytanie, dotyczące słabej formy Fredrika Lindgrena. 4 punkty w meczu i żadnej wygranej. - Fredka bije się w pierś. Przekombinował z ustawieniami, a tam jak ktoś dostał szprycę, to wyprzedzać się nie dało – pisze Świącik.
Jest też o Adrianie Miedzińskim, który po zalaniu toru wodą upadł. - Nic nie widział - odpisał prezes jednemu z sympatyków, bo też zawodnik całe gogle miał ubrudzone szprycą.
ZOBACZ WIDEO Grand Prix w Moskwie lub Sankt Petersburgu
ma bolec, panie prezesie