Zawodów w Gorzowie nie udało się dokończyć z powodu ulewy, jaka po czternastym biegu pojawiła się nad stadionem. Reporterka nSportu+, Asia Cedrych zagadnęła wówczas Patryka Dudka. Ten, spoglądając na ciemne chmury i niebo, stwierdził: - Mocno pada. Jezus płacze z nami.
Trudno oczekiwać po zawodnikach Falubazu, by byli w dobrych humorach. W Gorzowie nie przekroczyli 35 "oczek" i są przedostatni w tabeli. Martwić mogła zwłaszcza postawa Piotra Protasiewicza, który zdobył punkt z bonusem. Komentatorzy nie znęcali się jednak nad jego słabą formą. Michał Łopaciński nazwał go nawet po jednym z biegów "nestorem".
Początkowo, zamiast ulewy na stadionie Edwarda Jancarza była jednak potworna duchota. - Siedzimy jak w terrarium - przyznawali zgodnie Łopaciński ze współkomentującym mecz Wojciechem Dankiewiczem. Narzekali też zawodnicy. - Wow, co za duchota - pożalił się reporterom przebywający w parku maszyn Martin Vaculik.
Komentatorzy starają się pozostawać bezstronni, ale nie ukrywali swej radości, gdy to nasi rodacy wjeżdżali pierwsi na metę. - Nie jestem ksenofobem, ale mi się hasło "polish power" podoba - wyznał Łopaciński. Zgodził się z nim Dankiewicz, dodając: - Jak nasz chłopak wygrywa, to zawsze jest lepiej.
Jeśli chodzi o barwne słownictwo, to wspomniany Dankiewicz przebija chyba nawet Mirosława Jabłońskiego. - Ależ on pojechał zmysłowo! - krzyknął po jednej z akcji między Zengotą a Szymonem Woźniakiem. - Zmysłowo, Wojtek? Ale ładnie to powiedziałeś - komplementował kolegę Łopaciński.
Żużlowa katastrofa w wykonaniu Musielaka
Po wieczornym meczu w Toruniu ze szczęścia szalał Jacek Frątczak. Nic w tym dziwnego, skoro jego ekipa wygrała z forBET Włókniarzem za trzy punkty. - Takich uśmiechów Chrisa Holdera nie widziałem już dawno - zauważył po wygranym przez Australijczyka biegu Tomasz Dryła. - Jacek Frątczak chciał najpierw ugasić pożar i to mu się udało - celnie zauważył natomiast w studiu meczowym Gabriel Waliszko.
Komentatorzy sami byli pod wrażeniem tego, jak na finiszu zawodów spisywali się gospodarze. - No to Toruń wbił teraz gwoździa - stwierdził Dryła, gdy Get Well dogonił częstochowian w wyniku dwumeczu. Nietęgie miny mieli natomiast goście. Bardzo spodobała nam się samokrytyka ze strony Tobiasza Musielaka. - Trener Cieślak wykazał się wyrozumiałością, że po takim początku dał mi jeszcze szansę. Mój pierwszy i drugi bieg to była kompletna katastrofa żużla i byłem tym zniesmaczony - przyznał w wywiadzie z reporterem nSportu+.
Najbardziej przed kamerami błyszczał jednak Matej Zagar, który dosłownie wprosił się na wywiad. Prostymi zdaniami po polsku tłumaczył, że został niesprawiedliwie potraktowany przez sędziego. - Zagar w tej koleinie stać nie może, a inni mogą. Wcześniej dwóch zawodników z niej startowało. Mi sędzia zabronił - żalił się sfrustrowany żużlowiec Włókniarza. Na pocieszenie można mu powiedzieć, że komentatorzy przyznali mu w tej sprawie rację.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku