To, że Mirosław Jabłoński dość solidnie punktuje w Gnieźnie, ma duży związek ze znajomością domowego toru. Kapitan czerwono-czarnych dobrze wszedł w piątkowy mecz z ROW-em Rybnik, ale później z biegu na bieg słabł i ostatecznie zapisał przy swoim nazwisku siedem punktów w pięciu startach.
- Widać, że małe problemy wciąż ma Mirek Jabłoński. W piątek trochę cennych punktów przywiózł, ale nadal musi pracować. Teraz mamy dłuższą przerwę, więc mam nadzieję, że przede wszystkim popracuje przy sprzęcie. Widać, że nie jest on tak szybki, jakby Mirek sobie życzył. Myślę, że znajdzie jakieś rozwiązania. Wiem, że niebawem ma się wzmocnić jego park maszynowy - powiedział Rafael Wojciechowski, menadżer Car Gwarant Startu Gniezno.
W gnieźnieńskim światku żużlowym aż huczy od plotek na temat młodszego z braci Jabłońskich. Głośno mówi się o tym, że kapitan Startu nie przygotował się do sezonu tak, jak powinien i nie zainwestował odpowiednio w sprzęt. Doniesienia te zdementował opiekun drużyny z pierwszej stolicy Polski.
- Nie doszukiwałbym się takich rzeczy. To jest złośliwość rzeczy martwych, silniki też się zużywają. Musi szukać czegoś innego. O ile na początku sezonu był w miarę szybki, to teraz musi coś zmienić w swoich jednostkach. Wiem, że cały czas czeka na jednostkę napędową od znanego tunera, u którego trzeba czekać w kolejce - przyznał Wojciechowski.
Kto wie, może nowy silnik sprawi, że Mirosław Jabłoński odzyska blask z ubiegłorocznego sezonu i znów będzie królował na domowym owalu, a na wyjazdach stanie się mocnym ogniwem Car Gwarant Startu. Kibice czerwono-czarnych z pewnością mocno na to liczą.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku
co za koles.