Falubaz to magia - to jest 100-procentowa prawda - rozmowa z Rafałem Dobruckim, zawodnikiem Falubazu Zielona Góra

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Początek sezonu jest udany dla Rafała Dobruckiego, który jest jednym z liderów Falubazu Zielona Góra i obecnie zajmuje ze średnią 2,100 jedenastą pozycję wśród najskuteczniejszych zawodników ligi. W ostatnim meczu wyjazdowym z Polonią Bydgoszcz "Dobruc" zdobył 13 punktów.

Ewelina Bielawska: Za nami przegrany mecz w Bydgoszczy. Jak nastroje w drużynie? Panuje spokój czy też zaczyna robić się nerwowo po drugim już przegranym meczu wyjazdowym?

Rafał Dobrucki: Atmosfera jest raczej nerwowa, nie jest najlepsza, ponieważ jechaliśmy do Bydgoszczy po 2 punkty. Jednak ich nie zdobyliśmy i stąd atmosfera nie jest najciekawsza. Każdy szuka gdzieś tych straconych punktów i nie jest to najmilsze uczucie.

Kibice liczyli, że może uda się wygrać ostatni wyścig i drużyna wyjedzie z Bydgoszczy chociaż z remisem. Co czuje zawodnik przed ostatnim wyścigiem, kiedy wie, że musi wygrać?

- Za dużo czasu nie było na myślenie w tym momencie, ponieważ startowałem pod rząd od trzynastego do piętnastego biegu, czyli trzy razy i miałem czas tylko na bieżące sprawy, czyli ustawienia motocykla i z tym związane sprawy. Trudno tu mówić o jakimś dłuższym skoncentrowaniu się czy o jakiejś taktyce. Z grubsza była taktyka jedna - wygrać start i próbować utrzymać pozycję, bo tor raczej nie nadawał się specjalnie do jazdy czy ataku. Tym bardziej w późniejszym czasie do jazdy był tylko krawężnik czy zewnętrzna część toru. Także tak to wyglądało z mojej perspektywy.

Przed Falubazem ciekawe spotkanie z Drużynowym Mistrzem Polski na nowym obiekcie w Toruniu. Czy wiadomo już cokolwiek na temat nowego toru?

- Jakieś informacje na pewno się obiły na ten temat, ale nic konkretnego na razie nie mogę powiedzieć. Cieszę się, że wystartuję na tym torze niedługo.

Jak oceniasz szanse swojej drużyny w pojedynku z drużyną Unibaksu Toruń?

- Myślę, że cały czas ten tor jest zagadką również i dla Torunia po części. Na pewno nie w takim stopniu jak dla nas, ale mają zapewne jakieś znaki zapytania pod tym kątem. To daje nam dodatkowe szanse i jeśli choć kilku z nas uda się spasować w miarę optymalnie, myślę, że sobie poradzimy i stworzymy wyrównaną walkę z Toruniem. Wydaje mi się, że podrażnieni tą przegraną w Bydgoszczy będziemy bardziej zmobilizowani.

Zdobyte 12 punktów w spotkaniu inauguracyjnym z Częstochową. 10+2 pkt. w meczu z Lotosem Gdańsk oraz 13 punktów zdobytych w meczu wyjazdowym w Bydgoszczy. Super wynik. Z takich występów możesz być chyba zadowolony?

- Tak, z tych występów jestem. Były również i te słabsze, jak mój występ w Lesznie chociażby, ale wyciągamy wnioski i mam nadzieję, że uporządkowaliśmy już sprawy, które nie grały. Może nie do końca, ale już widać prostą.

Oprócz talentu i ciężkiej pracy wiadomo, iż do szczęścia w tym sporcie potrzebne są zawodnikowi dobre motocykle. Z tym też chyba nie najgorzej u Ciebie w tym sezonie?

- Tak jak wspomniałem, złapaliśmy już mniej więcej sprawy, które niezbyt grały i dalej poszukujemy jakiś silników. Nie wszystko funkcjonuje jeszcze tak jakbym chciał, jeden z silników wybuchł całkowicie i nie nadaje się do niczego. Są problemy jakieś określone, ale ten sport związany jest z kosztami i tak jak było mówione - oprócz pracy, trzeba też mieć trochę szczęścia.

Z kim najlepiej współpracuje Ci się zarówno na torze, jak i poza nim?

- Ogólnie w całej drużynie jest znakomita atmosfera i nie mam co do tego żadnych zastrzeżeń. Fakt, że chwilowo nie jest najlepsza po przegranym meczu, ale generalnie jest to klub, w którym jest znakomity klimat, sprzyjający dobrym wynikom.

Jakie cele indywidualne postawił sobie Rafał Dobrucki na ten sezon?

- Cały sezon bez kontuzji i z dobrymi wynikami.

Czy jest jakiś zawodnik, na którym się wzorujesz?

- Tak, jest nim Tony Rickardsson, Hans Nielsen, z którym mogłem jeździć przez parę lat w Polonii Piła.

To Twój drugi sezon w drużynie Myszki Miki. Podoba Ci się tutaj?

- Bardzo mi się podoba i chciałbym zostać w Zielonej Górze. Na razie wszystko się dobrze układa i bardzo odpowiada mi atmosfera. O atmosferze na stadionie i kibicach nie wspomnę - wystarczy, że powiem, iż Falubaz to magia i to jest 100-procentowa prawda.

Jak wygląda Twoja sytuacja w ligach zagranicznych?

- Obecnie startuję w Motali w Szwecji i nieźle to wygląda, ale to jeszcze na pewno nie jest szczytem marzeń.

W tym roku zostałeś powołany do reprezentacji Polski w Drużynowym Pucharze Świata. Jak myślisz, czy w tym roku uda się powtórzyć sukces Polaków sprzed dwóch lat?

- Trudno powiedzieć. W tej chwili nie wygląda to najlepiej. Dyspozycja Tomka Golloba jest jaka jest, niezrównoważona troszeczkę na razie. Trudno więc w tej chwili wskazać cokolwiek. Piotrek Protasiewicz jest w doskonałej formie. Wszyscy starają się, by było jak najlepiej. Zobaczymy, jest jeszcze trochę czasu i można to usystematyzować. Być może do tego czasu ustabilizuje się forma niektórych zawodników i wtedy będzie można powiedzieć coś więcej. Na dzień dzisiejszy ciężko to określić, jest zbyt wiele niewiadomych, by zbudować ten skład.

Może do szczęścia przysłuży się fakt, iż zarówno baraże, jak i finał odbywać się będą na polskim torze w Lesznie?

- Może to przynieść więcej szczęścia. Choć jak to mówią - szczęście sprzyja lepszym.

Spodziewacie się wraz z żoną potomka. Chciałbyś, żeby był to syn, który poszedłby w ślady taty, któremu zaszczepiłbyś bakcyla do czarnego sportu?

- Do sportu na pewno, ale czy do czarnego - trudno powiedzieć.

Chciałbyś może przekazać coś kibicom Falubazu?

- Oczywiście. Chciałem przekazać, iż cały czas jestem pod wrażeniem tego co dzieje się w Zielonej Górze, w szczególności na stadionie i mam nadzieję, że się to nie zmieni przez długie lata. Jest to na pewno fenomen. Kibice są wspaniali.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)