Zawodnicy Zdunek Wybrzeże Gdańsk wygrali z ROW Rybnik, jednak liczyli też na bonus. Po meczu narzekali na okoliczności, w których stracili dodatkowy punkt do ligowej tabeli. - Jesteśmy sportowcami z ambicjami i do końca będziemy jechać o końcowy wynik i zwycięstwa. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest dla nas niekorzystna, natomiast liczymy też na łut szczęścia. W niedzielę budka nam nie sprzyjała i obawiam się, że brak bonusu będzie na wagę złota. Teraz nie wszystko jest zależne od nas, będą mecze między górą tabeli, a my i na wyjazdach musimy jechać o zwycięstwa - powiedział po spotkaniu Oskar Fajfer.
Zdobywca 13 punktów ma świadomość, że przez zawaloną przez gdańszczan pierwszą fazę sezonu, poza dobrą formą, Zdunek Wybrzeżu do osiągnięcia celu będą potrzebne też kalkulatory. - Dokładnie tak, kalkulatory będą gorące i zaczną się różne spekulacje. Czekamy na rozwój wydarzeń i mam nadzieję, że zacznie nam sprzyjać szczęście. Może receptą jest, żeby wszyscy się wprosili na jakieś wesele? Ja byłem w sobotę i wynik był udany. Wróciłem o 1 w nocy w niedzielę i poszedłem spać. Nóżka jeszcze rano chodziła, ale jak widać zdało to egzamin - śmiał się Fajfer.
Zawodnik, który dotychczas w Gdańsku był znany jako doskonały startowiec, tym razem robił prawdziwe show na dystansie. Między innymi dwukrotnie w biegach z jego udziałem gdańszczanie ze stanu 1:5, wychodzili na prowadzenie. - Musisz mieć coś pod tyłkiem, by jechać. Jak jesteś pewien, że motor cię wyciągnie, to możesz poluźnić wodze fantazji. Wszystko w granicach rozsądku, ale jak jestem szybki, pojawiają się pomysły na trasie. Tego życzę całej drużynie - stwierdził zawodnik.
Żużlowiec zaczął pozytywnie jechać po tym, jak zdał opaskę kapitana. Czy to oznacza, że mu ona ciążyła? - Na początku sezonu myślałem o klątwie kapitana, ale to chyba jakiś zabobon. Opaskę ma Mikkel Bech i niech mu służy. Ja pozostałem duchem drużyny, który chodzi po parku maszyn i pomaga - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników MRGARDEN GKM Grudziądz