Prezydent Gdańska po Pucharze Nice 1 Ligi Żużlowej był pod wrażeniem atrakcyjności żużla. - Jak wiemy dzisiaj nie jest łatwo utrzymać żużel w Gdańsku. Miasto i spółki miejskie wspierają tę dyscyplinę. Fajnie, że działaczom chce się chcieć, bo mamy różne inicjatywy, jak choćby Puchar Nice 1. Ligi Żużlowej. Zawody były na tyle udane, że niech żałują ci, co nie przyszli i wybrali inne rozrywki niż nasz stadion. Liczyliśmy na większą frekwencję i rozmawialiśmy na ten temat z Zenkiem Plechem. Mamy dużo ofert rozrywkowych, ale nic nie zastąpi bycia fizycznie na zawodach, poczucia tych emocji i zapachu oraz otrzepania się z kurzu i z piachu. To coś niebywałego - powiedział Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Czy w Gdańsku jest miejsce na dobry żużel? Trudno o to bez odpowiedniego zaplecza w postaci stadionu. Ten obecny nie przyciąga ludzi. - Mamy jeden podstawowy problem. Sprawa jest w sądzie i poprzednie stowarzyszenie zajmujące się żużlem, które wystąpiło o zwrot stadionu. W tej sytuacji miasto nie może inwestować w coś, co nie wiadomo czy będzie jego własnością. Dzisiaj jesteśmy w zawieszeniu i dopóki nie zostanie wydany prawomocny wyrok, nic się tu nie zmieni - przyznał wprost prezydent Gdańska, odnosząc się do kwestii sporu dotyczącego praw do własności stadionu, jaki miasto od kilku lat prowadzi z byłym klubem. W grę wchodzą niezwykle atrakcyjne działki niedaleko ścisłego centrum miasta, których wartość wzrasta diametralnie z każdym rokiem.
W takim razie nasuwa się pytanie o ewentualną nową lokalizację dla stadionu. - Ten stadion zawsze tutaj był. Oczywiście tu i ówdzie rozmawia się o nowej lokalizacji, ale pamiętajmy, że od razu będą protesty i trudno będzie ją znaleźć. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw, bo często nowe jest wrogiem tego, co jest sprawdzone. Ci, którzy decydują się na kupowanie mieszkań w okolicach stadionu, czynią to ze świadomością tego, że jest tu żużel - podkreślił Adamowicz.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018
- Gdyby się potwierdziło, że miasto jest lub nie jest właścicielem stadionu, wiedzielibyśmy więcej. Miasto podjęło porzucony majątek przez prezesa Marka Formelę. Ta lokalizacja ma wysoką wartość i gdyby rozważać inne miejsce na stadion, ta ziemia mogłaby być zaczynem do budowy. O tym mówiło się cicho, ja dzisiaj mówię o tym głośno, bo i takie możliwości rozważamy. Jesteśmy obecnie w drugiej instancji sądowej i wyrok nie jest jeszcze prawomocny - podsumował Paweł Adamowicz.
"Elyta" Trójmiasta