43 punkty - to cel minimum Grupy Azoty Unii Tarnów na niedzielny pojedynek w Zielonej Górze. Jeśli Jaskółki uzbierają tyle "oczek" przy Wrocławskiej 69, na pewno nie zanotują bezpośredniego spadku z PGE Ekstraligi.
Co więcej, jeżeli tarnowianie wygraliby w Winnym Grodzie, a MRGARDEN GKM Grudziądz co najwyżej zremisował w Częstochowie, wówczas drużyna Pawła Barana zajęłaby szóste miejsce po rundzie zasadniczej i nie musiałaby walczyć o utrzymanie w barażu.
- W Zielonej Górze będzie nie tyle walka, co wręcz wojna. Ja jestem nastawiony pozytywnie. Już kiedyś tam wygraliśmy. Generalnie wszystko sprowadza się do tych kilku sekund na starcie. Jak wygrywa się moment startowy to później wszystko jest poukładane. Jak przegrasz, to zaczynają się dziać różne rzeczy - przyznaje Artur Mroczka w rozmowie z unia.tarnow.pl.
Z drugiej strony Grupa Azoty Unia teraz mogłaby spać spokojnie, gdyby nie straciła punktu bonusowego w konfrontacji z Get Well Toruń. Jeśli tarnowianie nie utrzymają się w PGE Ekstralidze, dwumecz z Aniołami będzie im się śnił po nocach.
- To też siedzi w głowie, że gdybyśmy dziś mieli 11 punktów a nie 10, to już z dużo większym spokojem moglibyśmy jechać do Zielonej Góry. Walczymy jednak na pełnej mocy. Będziemy się przygotowywać, trener już zapowiedział, że wymyśli coś fajnego, więc walczymy - komentuje Mroczka.
Mecz Falubaz - Grupa Azoty Unia w niedzielę o godzinie 17:00.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra