Ekstraliga mu nie wypaliła. W pierwszej lidze był prawdziwym liderem (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Peter Ljung na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Peter Ljung na prowadzeniu

Dla Petera Ljunga sezon 2018 w polskiej lidze dobiegł końca. Szwed, który miał jeździć w najwyższej klasie rozgrywkowej nie żałuje przenosin na Łotwę i twierdzi, że być może spróbuje swoich sił w PGE Ekstralidze w przyszłym roku.

[b]

Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Lokomotiv Daugavpils przegrał drugi półfinał z Speed Car Motorem Lublin (35:55) i odpadł z dalszej rywalizacji w Nice 1. Lidze Żużlowej. Czy pierwsze spotkanie na Łotwie, którego nie potrafiliście rozstrzygnąć na swoją korzyść, podcięło wam skrzydła? [/b]

Peter Ljung, żużlowiec Lokomotivu Daugavpils: Nie sądzę, po prostu jechaliśmy z rewelacyjnym zespołem, który jest bliski tego, aby znaleźć się w Ekstralidze. W bardzo ładnej walce fair-play ich siódemka była zdecydowanie lepsza od nas. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy, aby ich pokonać.

Drużyna z Łotwy pokazała w tym roku charakter. Myślę, że przed sezonem pojawiało się więcej głosów mówiących o tym, że wasza ekipa może stoczyć bój o utrzymanie, a na pewno nie o pierwszą czwórkę. Tymczasem Lokomotiv przez pewien czas liczył się nawet w walce o drugie miejsce. Ostatecznie jednak zajął czwartą lokatę po rundzie zasadniczej eliminując faworytów ligi Zdunek Wybrzeże Gdańsk i Orła Łódź. To był dobry sezon dla pana drużyny. 

Zgadzam się. To jest duży sukces dla Lokomotivu. Nie chcieliśmy być tylko na bezpiecznej pozycji w lidze, ale awansować do play-off. Potrafiliśmy wygrać kilka meczów na wyjeździe. Tak się złożyło, że trafiliśmy na Lublin w półfinale i wiedzieliśmy, że mamy trudne zadanie. Mimo wszystko uważam, że każdy w klubie jest zadowolony z tego co osiągnęliśmy. Niestety, straciliśmy zwycięstwo na własnym torze, a tym samym możliwość jazdy w finale.

Przed sezonem 2018 podpisał pan kontrakt z ekstraligową Stalą Gorzów. Jednak tuż przed startem rozgrywek zmienił pan otoczenie i wrócił na zaplecze Ekstraligi. Wybór padł na Lokomotiv, któremu ewidentnie brakowało takiego zawodnika. Jak pan z perspektywy czasu ocenia swój ruch?

Patrząc na to, co się stało w tym roku, uważam, że to była dobra decyzja. Nie odjechałem żadnego wyścigu w Gorzowie, a chciałem być częścią tego zespołu. Nie widziałem szans na to, aby przebić się do składu i zacząć sezon w podstawowym zestawieniu. Musiałbym czekać na swoją szansę. Gdybym nie zmienił otoczenia, miałbym bardzo trudną sytuację. Miałem bardzo dobry sezon i jestem szczęśliwy, że dołączyłem do Lokomotivu Daugavpils.

Pierwsza liga była w tym roku bardzo wyrównana, zespoły zbudowały naprawdę silne składy, z zawodnikami, którzy z powodzeniem poradziliby sobie w PGE Ekstralidze. W porównaniu z ubiegłym rokiem zanotował pan progres. Jak pan ocenia swoją jazdę w barwach Lokomotivu?

Generalnie było bardzo dobrze, nie miałem większych wpadek, może poza paroma wyjątkami. Moja forma była stabilna przez cały sezon i jestem z tego zadowolony.

Widać, że klub z Daugavpils sprzyja w odbudowie formy. W przeszłości w barwach drużyny z Łotwy ścigali się pana rodacy, Antonio Lindbaeck i Fredrik Lindgren, którzy zanotowali w 2015 roku świetny sezon, doprowadzając Lokomotiv do zwycięstwa w lidze. Pan również był niekwestionowanym liderem zespołu. 

Czuje się tutaj bardzo dobrze. Myślę, że nawet trochę zrelaksowany. My jako zawodnicy wiemy co mamy robić, nie potrzebujemy do tego specjalnej presji. Działacze nie musieli ciągle gadać, że musimy wygrać itd. Tutaj można złapać pewien luz, a zawodnicy dostają kredyt zaufania. W pozostałych klubach wiemy jak to czasami bywa. Nie możesz zrobić żadnego złego biegu, nie możesz pojechać słabego spotkania. Dla mnie samego motywacją jest, że chce jechać na 110 proc. swoich możliwości i nie trzeba dodawać kolejnego ciśnienia. Daugavpils dało mi pewną ochronę i bezpieczeństwo, aby poczuć się pewnie i skupić się na swojej jeździe.

Średnia biegowa 2,234 i szóste miejsce w klasyfikacji najlepszych żużlowców Nice 1.LŻ napawa optymizmem przed kolejnym sezonem. Jakie ma pan plany na kolejny rok? Jest chęć zostania w Lokomotivie, czy może spróbuje pan swoich sił w PGE Ekstralidze?

Taki był plan przed tym sezonem, troszkę szkoda, że się jednak nie udało. Potem pomyślałem, że potrzebuje dodatkowego roku dla siebie, aby stać się jeszcze lepszym żużlowcem. Teraz myślę, że zrobiłem postęp w swojej jeździe, co daje mi powód, aby wrócić do startów w Ekstralidze. Każdego tygodnia ścigam się z najlepszymi żużlowcami w Szwecji i potrafię ich pokonać. Jednak żadne decyzje jeszcze nie zapadły i zobaczymy co się wydarzy.

Fredrik Lindgren w Ekstralidze notuje najlepszy sezon w karierze, wciąż walczy o medal IMŚ. Andreas Jonsson jest z kolei najskuteczniejszym żużlowcem na jej zapleczu. Antonio Lindbaeck wraca do cyklu Grand Prixa pan poprawił swoją dyspozycję. Wydaje się, że z upływem lat powinni was napierać młodzi Szwedzi, ale wy nie powiedzieliście jeszcze ostatniego słowa i robicie dobre wyniki. 

W dzisiejszych czasach żużlowcy ścigają się dłużej. Jeśli odpowiednio popracujesz nad sobą, nad psychiką to nie musisz być gorszy od młodych zawodników, co mają duże ambicje i możliwości. Używasz swojego doświadczenia w parkingu i na motocyklach. Wystarczy spojrzeć na Grega Hancocka, który wykorzystuje swoją wiedzę w pełni, a wiek nie ma tutaj znaczenia.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław

Źródło artykułu: