Przed startem decydującego finału Tauron SEC, który odbył się na Stadionie Śląskim w Chorzowie, Leon Madsen miał cztery punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji cyklu Jarosławem Hampelem. Duńczyk miał zatem świadomość, że jeśli nie popełni większych błędów, to zostanie najlepszym żużlowcem na Starym Kontynencie.
- Wiele osób wokół mówiło mi o presji towarzyszącej temu finałowi, bo wiedzieli jak blisko jestem złotego medalu. Powiedziałem im jednak, że musimy przestać o tym myśleć. Trzeba patrzeć na pozytywy. Miałem sporo szczęścia, by w ogóle znaleźć się w takiej pozycji. Wiedziałem jaką mam pracę do wykonania, ale też to świetna frajda wystartować przy takiej publice - powiedział 30-latek.
Dla Madsena, który w tym roku należy też do najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi, to ogromny sukces. Żużlowiec przed paroma laty znajdował się na sporym zakręcie, bo problemy z tarczycą odbijały się negatywnie na jego wynikach. Duńczykowi udało się jednak wyjść z życiowego dołka.
- To była ciężka i długa podróż, aby dotrzeć do miejsca, w którym się znalazłem. Parę lat temu miałem spore problemy i się męczyłem na motocyklu, o czym wiedzą tylko moi najbliżsi i rodzina. Praktycznie byłem na deskach. Wszystko z powodu choroby. Teraz stoję tutaj jako mistrz Europy i czuję ogromną ulgę. To fantastyczne uczucie - dodał żużlowiec z Danii.
Do tej pory Madsen nie miał okazji sięgać po laury indywidualne, stąd też reprezentant Danii będzie potrzebować czasu, aby zrozumieć wagę swojego sukcesu. Jednak już teraz niektórzy eksperci uważają go za pewniaka do stałej "dzikiej karty", uprawniającej do rywalizacji w cyklu SGP w sezonie 2019.
- To drugi najważniejszy tytuł indywidualny, jaki można wywalczyć w żużlu. I udało mi się po niego sięgnąć. To były wielkie zawody, świetny występ w moim wykonaniu. Trudno nie czuć ekscytacji po czymś takim. Myślę, że ten sukces jeszcze do mnie nie dociera. Może dopiero w niedzielę, może za kilka dni, zrozumiem czego dokonałem. Zobaczymy jaka będzie moja przyszłość, co mi przyniesie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze