- Bardzo dobrze czuję się w GKM-ie, a zmienianie klubu co roku nie jest mi na rękę - mówi nam Przemysław Pawlicki. - Chciałbym zrealizować z grudziądzkim klubem plany, które nie wypaliły nam w tym roku. Jeszcze raz podejmiemy rękawice i mam nadzieję, że kolejne rozgrywki będą znacznie lepsze - dodaje zawodnik.
Starszy z braci Pawlickich nie ukrywa, że po zakończeniu tego sezonu pojawiło się zainteresowanie ze strony innych klubów. O konkretach mówić nie chce, ale z naszych informacji wynika, że zabiegała o niego między innymi Betard Sparta Wrocław, która intensywnie szuka nowego polskiego seniora.
- Kontaktowały się ze mną różne polskie kluby - przyznaje zawodnik MRGARDEN GKM-u. - Jak już jednak powiedziałem, nie lubię zmian co roku. Wychodzę z założenia, że to nie ma sensu, kiedy dobrze gdzieś się czuję. A tak jest w przypadku GKM-u. Od razu postawiłem sprawę tak, że najpierw rozmawiam ze swoim dotychczasowym pracodawcą. Inne opcje wchodziłyby w grę ewentualnie dopiero później. Na szczęście z grudziądzkim klubem nie było żadnego problemu. Dogadaliśmy się i jest po sprawie - cieszy się Pawlicki.
W tym roku GKM też miał walczyć o awans do pierwszej czwórki. Okazało się jednak, że plany trzeba było szybko zweryfikować i skupić się na utrzymaniu w PGE Ekstralidze. - W analizowaniu rozgrywek nie jestem najlepszy, ale wydaje mi się, że pogubiliśmy się nieco już na samym początku. Przegrywaliśmy u siebie. Wielu zawodników miało w różnym momencie problemy. Każdy z nas szukał optymalnych ustawień i szybkości. To trwało za długo - tłumaczy Pawlicki.
- Nie chcę już jednak o tym myśleć, bo końcówka rozgrywek pokazała, że jesteśmy mocni. Wtedy byliśmy zespołem, który mógł spokojnie bić się o play-off. Czwórka nam odjechała, ale i tak jest radość, bo niektórzy eksperci i dziennikarze w pewnym momencie skazywali nas już na spadek. Fajnie, że na tym przygaszonym już torcie jest taka wisienka. To doskonała motywacja na przyszły rok - podsumowuje Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie