Emil Sajfutdinow. To był świetny sezon Rosjanina w barwach Fogo Unii. Jego wyniki były lepsze niż przed rokiem, chociaż nie ustrzegł się słabszych spotkań. Dwa z nich, które od razu przychodzą do głowy to porażki Unii w Tarnowie i Częstochowie podczas rundy zasadniczej. To jednak nie może przesłonić pełnego obrazu występów Sajfutdinowa, który w tym sezonie był pewnym punktem mistrzów Polski i w przeciwieństwie do pozostałej trójki liderów nie notował tragicznych występów, a jedynie delikatnie obniżał loty w niektórych spotkaniach.
Brady Kurtz. Zaliczył komplet 18. spotkań, a wykręcił najniższą średnią w drużynie, włączając w to juniorów. Kurtz jednak zrobił to, co do niego należało, a doskonały występ w Grudziądzu, gdzie tylko punktu zabrakło mu do kompletu, na długo pozostanie w pamięci fanów z Leszna. Kapitalnie układała się jego współpraca z Januszem Kołodziejem na początku roku, ale później szkoleniowiec zamieszał parami i Australijczyk ewidentnie na tym stracił. Kurtz jako żużlowiec drugiej linii podołał swojemu zadaniu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest najsłabszym ogniwem w barwach mistrza Polski.
Jarosław Hampel. Reprezentant Polski przychodząc zimą do Leszna, traktowany był jako lider. Tłumaczyć tego nie można miejscem w drużynie (przez większość sezonu był prowadzącym parę), ale być może silny zespół sprawił, że Hampel dał drużynie mniej, niż od niego oczekiwano. Żużlowiec zanotował wyraźny spadek formy względem tego, co przed rokiem prezentował w Falubazie. W rankingu średnich biegowych wyprzedza jedynie Kuberę i Kurtza. To nie jest wynik, jaki przystoi byłemu wicemistrzowi świata i do niedawna etatowemu zawodnikowi GP. Hampel położył Unii mecze w Częstochowie i Tarnowie, ale część win odkupił kapitalną jazdą w finale ligi.
Janusz Kołodziej. Wychowanek tarnowskiej Unii w barwach leszczyńskich jest bardzo powtarzalny. To jego drugi rok w Fogo Unii i średnia biegowa w zasadzie nawet nie drgnęła. Trzeba jednak pamiętać, że w głowie tkwią ciągle dwa bardzo słabe mecze w najważniejszej fazie. Kołodziej zawiódł w połowie meczów play-off. Część win odkupił kapitalnym finałem ligi, ale jednak od niego oczekuje się więcej. Latem żużlowiec wymienił mechaników i mimo że od razu tego nie odczuł, to wydaje się, że to mogła być przyczyna słabszej jazdy.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie
Piotr Pawlicki. Najpierw musiał odpoczywać po kontuzji odniesionej w sezonie przygotowawczym, ale później wszedł w ligę jak przysłowiowy dzik w żołędzie (dwa komplety punktów w pierwszych dwóch meczach u siebie). Niestety kapitalnej dyspozycji nie utrzymał przez dłuższy okres i później wrócił Pawlicki z ubiegłego sezonu. Najsłabszy mecz zanotował w najważniejszym momencie, czyli w wielkim finale. To pierwszy taki przypadek w jego dorosłej karierze. Dotychczas to on zawsze ciągnął zespół w finałowych meczach. W pierwszej odsłonie walki o złoto spisał się jednak doskonale, a porównując średnie to i tak ten sezon miał lepszy od poprzedniego. Wpadka w ostatnim meczu na pewno podziała na niego jak płachta na byka, bo to chyba najbardziej ambitny z żużlowców Unii.
Bartosz Smektała. Jeśli spojrzeć na gołe cyfry to młodzieżowiec nieznacznie się poprawił względem ubiegłego roku, ale w jego przypadku tak oceniać nie można. Smektała zrobił wyraźny progres. Jego jazda przypomina kulturalne zachowanie Macieja Janowskiego, czy Grega Hancocka. Z każdym rokiem wychowanek Fogo Unii szkoli swoje rzemiosło, a efektem tego jest choćby tegoroczne złoto w IMŚJ. Przez cały sezon zaliczył jeden oczywisty słaby mecz - na samym początku ze Stalą u siebie. Poza tym był pewniakiem w talii Piotra Barona, a meczami w Grudziądzu (13 punktów), Częstochowie (10 punktów), czy kapitalną jazdą w play-off zasłużył na miano najlepszego juniora mistrzów Polski.
Dominik Kubera. Początkowo wydawało się, że to młodszy Kubera będzie głównym juniorem Fogo Unii. To się jednak zmieniło, bo Smektała punktował równiej i z większą częstotliwością. Dodatkowo Kubera doznał poważnej kontuzji na torze w Zielonej Górze (amputowano mu palec u stopy) i musiał trochę odpocząć od żużla. Po powrocie na fazę finałową jakby osłabł, ale i tak ważne punkty woził. Przed młodym zawodnikiem jeszcze dwa lata startów w gronie juniorów i będzie miał sporo możliwości, aby rozwinąć swoje umiejętności.
Piotr Baron. W naszym rocznym rankingu ocen Baron wygrał zdecydowanie wśród menadżerów. Wszystko, co mówił, kiedy jego zespół przegrał dwa wyjazdowe mecze, okazało się prawdą. Szkoleniowiec zapewniał wtedy, że forma ma być idealna na wrześniową fazę play-off i tak też się stało. Doskonale zarządzał zmianami, choć nie raz można było mieć co do tego wątpliwości. Nie korzystał w sezonie z rezerw taktycznych (bo wyniki drużyny na to nie pozwalały), ale mając tak silny i wyrównany zespół trudno się temu dziwić. Jedyne, o co można się do Barona przyczepić to rodzaj przygotowywanej nawierzchni w Lesznie. Finał pokazał, że tu też może być kapitalne widowisko, a tego brakowało w większości spotkań. Trenera jednak rozlicza się za wyniki, a te Piotr Baron miał wyśmienite. Kiedyś zdobył trzy mistrzostwa z rzędu jako żużlowiec. Czy teraz dokona tego jako szkoleniowiec?
Fogo Unia Leszno 2018
Zawodnik | Średnia not | Mecze | Biegi | Punkty | Bonusy | Średnia biegowa |
---|---|---|---|---|---|---|
Emil Sajfutdinow | 4,39 | 18 | 88 | 182 | 13 | 2,216 |
Jarosław Hampel | 3,89 | 18 | 85 | 147 | 10 | 1,847 |
Janusz Kołodziej | 3,88 | 18 | 79 | 144 | 15 | 2,013 |
Bartosz Smektała | 3,78 | 18 | 72 | 121 | 15 | 1,889 |
Piotr Pawlicki | 3,73 | 15 | 70 | 133 | 10 | 2,043 |
Brady Kurtz | 3,39 | 18 | 78 | 90 | 21 | 1,423 |
Dominik Kubera | 3,38 | 16 | 63 | 83 | 19 | 1,619 |
niesklasyfikowani: | ||||||
Szymon Szlauderbach | 3,00 | 2 | 6 | 4 | 1 | 0,833 |
Jaimon Lidsey | bez | 1 | 1 | 0 | 0 | 0,000 |
Trener/Menadżer | ||||||
Piotr Baron | 4,44 |
Emil Sajfutdinow 2,216 / Zmarzlik 2,575
Janusz Kołodziej 2,013 / Kasprzak 2,215
Piotr Pawlicki 2,043 / Vaculik 2,093
Jarosław Hampel 1,847 / WoźniakZ tym królem Emilem autora trochę poniosło :) To Bartek jest królem, trzeci raz z rzędu. Ale siła Leszna to juniorzy, moim zdaniem za mało się wskazuje tę parę jako prawdziwych ojców tegorocznego sukcesu. Bo jak widać seniorzy Unii nie są aż tak mocni w porównaniu do drugiego zespołu, czyli Stali. Za to młodzież... z takimi juniorami można rządzić ligą :) Jeszcze raz gratuluję Smykowi i Kuberze! Czytaj całość