Przed ostatnią rundą tegorocznego cyklu Grand Prix Bartosz Zmarzlik miał 10 punktów straty do Taia Woffindena, przez co w Toruniu mogło się jeszcze wszystko wydarzyć. Tym bardziej, że reprezentant Polski przez większość zawodów na Motoarenie wyglądał wyśmienicie. Swoje cztery pierwsze wyścigi wygrał, a piątym dowiózł do mety drugą pozycję. Przed półfinałami przewaga Brytyjczyka wynosiła już "tylko" pięć punktów.
Woffinden wytrzymał jednak presję i pokazał klasę w decydujących gonitwach. Zmarzlik odpadł z kolei już w pierwszym półfinale, kończąc zawody z 15 punktami na koncie. Tyle samo "oczek" wywalczył też Woffinden.
- Przystępując do rywalizacji ze stratą dziesięciu punktów Bartek był bardzo mocno zdeterminowany. Czternaście punktów po rundzie zasadniczej, kiedy zaczyna się z pól zewnętrznych, to jest wielkie osiągnięcie. Półfinały rządzą się swoimi prawami. [...] Myślę, że tytuł wicemistrza świata jest wielkim osiągnięciem - komentuje Stanisław Chomski, trener Zmarzlika w Cash Broker Stali Gorzów, w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
Reprezentant Polski w sezonie 2016 uplasował się na najniższym stopniu podium generalnej klasyfikacji Grand Prix, a w tym sezonie zdobył srebrny medal. Teraz przyszedł czas na walkę o mistrzostwo świata. - Bartosz cały czas jest gotowy na złoto. Ten okres radosnego żużla minął. Speedway Grand Prix polega na tym, że trzeba zbierać punkty, a Zmarzlik potrafi to robić. W tym turnieju Bartek pokazał duży hart, bo wiedział, że ma dużą stratę. Można powiedzieć, że zwycięstwo, przy doświadczeniu Taia Woffindena, mogło się zdarzyć tylko teoretycznie - zaznacza Chomski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku