- Fajna atmosfera, licznie przybyłym kibicom z pewnością podobało się kilka biegów, w których nie brakowało emocji. No i fajnie, że w Gnieźnie odradza się żużel z tak doborową stawką, która przyciąga fanów na stadion. Bo pamiętam, że kiedy startowałem w Gnieźnie po raz ostatni w 2003 roku, stadion świecił pustkami, a dziś niemal tętnił życiem. Oby tak dalej! - powiedział po turnieju "Skóra".
Wychowanek leszczyńskiej Unii twierdzi, że niezbyt udane trzy pierwsze biegi pozbawiły go szansy na udział w finale gnieźnieńskich zawodów: - Start w pierwszym biegu nie do końcu był udany, chociaż na trasie okazało się, że motocykl jest w miarę szybki. Wykorzystałem to i dowiozłem dwa punkty, z czego mogłem być naprawdę zadowolony. Paradoksalnie, po drobnych korektach przed moim kolejnym wyścigiem, okazało się, że motocykl jest co prawda szybszy na starcie, ale już niekoniecznie na dystansie. Popełniłem błąd, co skrzętnie wykorzystał Wiesław Jaguś i do mety dojechałem na trzeciej pozycji. W swoim trzecim starcie znów popełniłem błąd, nie wykorzystując optymalnych ścieżek, na czym zyskał Rafał Dobrucki, wyprzedzając mnie na mecie. I chyba właśnie w tych biegach pogubiłem punkty, które brakowały do tego, żebym znalazł się w finale.