Drużyna Get Well Toruń w sezonie 2018 złapała wiatr w żagle po kontuzji Runego Holty. Nagle z zawodników walczących dotąd desperacko o skład zeszło ciśnienie. Pod jednym z numerów seniorskich pojawił się junior, który wychodził do prezentacji, bo zastępował go Jack Holder. To był jasny i czytelny układ. Zresztą ta koncepcja sprawdziła się znakomicie. Niewiele brakowało, a toruński zespół awansowałby do play-off.
Zaraz po zakończeniu rozgrywek menedżer Jacek Frątczak powiedział, że jest człowiekiem, który wyciąga wnioski i to będzie widać w okresie transferowym. Jednak koncepcja z kevlarem szybko upadła. Get Well ostatecznie pozyskał pięciu mocnych seniorów i zatrzymał super-rezerwowego Jacka Holdera. To zwiastuje walkę na noże o skład. Mogą się pojawić napięcia, które rozsadzą zespół od środka. - Będzie wynik, to i atmosfera będzie - tłumaczy Frątczak. - A z teorią, że my nie wyciągamy wniosków, prosiłbym się wstrzymać, bo jeszcze nie ogłosiliśmy wizji - dodaje menedżer.
Get Well nie podał wizji, ale kontrakty szóstką: Jason Doyle, Niels Kristian Iversen, Holta, Norbert Kościuch, Chris Holder, Jack Holder zostały bądź zostaną ogłoszone. Jakby nie spojrzeć mamy powrót do stanu sprzed kontuzji Holty w minionych rozgrywkach. Choć nasz ekspert Wojciech Dankiewicz uważa inaczej. - Bo ja nie wiążę zwyżki Get Well z kontuzją Holty - zauważa. - Według mnie oni zaczęli jechać lepiej, bo Doyle z Iversenem wjechali na właściwe tory.
- Poza wszystkim budowanie zespołu pod koncepcję z kevlarem, czyli na przykład juniorem pod numerem seniorskim wychodzącym wyłącznie do prezentacji, nie jest niczym dobrym - komentuje Dankiewicz. - To jest niebezpieczne i ryzykowne. Menedżer musi budować skład tak, żeby było bezpiecznie. Jak jest jazda z kevlarem i dochodzi kontuzja, to mamy prawdziwe kłopoty. Zgoda, że teraz Get Well ma nadwyżkę, że zawodnicy mają problem, bo rywalizacja, ale według mnie lenistwo i bezpieczna pozycja w zespole tylko uwsteczniają żużlowców. Do przodu pcha nas właśnie rywalizacja, rozwój, a nie to, że ktoś jest pewny tego, że pojedzie - stwierdza żużlowy menedżer.
- Oczywiście prowadzenie takiego zespołu z nadwyżką będzie pewnym problemem dla Jacka Frątczaka, ale co ma powiedzieć Adam Skórnicki, który ma niesamowity zestaw z Pedersenem w Falubazie. Będzie się musiał Adam nagimnastykować, żeby opanować wybuchową mieszankę. W Get Well będzie tak samo. Jak będzie wynik, to żadnych napięć nie będzie. Pojawią się, gdy nie będzie szło. Myślę jednak, że Jacek, podobnie jak Adam, zna metody, które pozwolą mu ogarnąć zespół - kwituje Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów
Bedzie ciezko...
Na papierze...Byki i Falubaz ...ale... ja bym tym razem Torunia nie lekcewazyl...