Uczestnicy Diamond Cup chcą pozwać organizatora cyklu. Ich zdaniem naruszył on regulamin turnieju

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Finał Speedway Diamond Cup 2018. Greg Hancock na pierwszym planie.
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Finał Speedway Diamond Cup 2018. Greg Hancock na pierwszym planie.

Część zawodników startujących w tym roku w Speedway Diamond Cup, chce wytoczyć proces organizatorom turnieju. Chodzi nie tyle o zaległości, ile o złamanie dwóch punktów regulaminu. Sprawa może się skończyć wypłatą wielkiego odszkodowania.

Żużlowcy, którzy nie zdobyli diamentów w tegorocznym cyklu Speedway Diamond Cup szykują pozew przeciwko organizatorom. Nie wszyscy, bo niektórzy wysłali kilka dni temu wezwania do zapłaty. Zresztą zaległości nie są przesadnie wielkie. Chodzi o niecałe 10 tysięcy złotych na głowę, bo nie rozliczono wyłącznie ostatniej rundy w Rzeszowie. Niektórzy czekają też na zwrot kaucji wpłaconej przed startem imprezy, względne na travel za przejazd do Francji.

Ci, którzy chcą iść do sądu, zamierzają pociągnąć organizatorów do odpowiedzialności za złamanie dwóch punktów regulaminu. Po pierwsze chodzi o to, że nie było telewizji, choć początkowo mówiło się, że TVP pokaże wszystkie zawody. Po drugie chodzi o to, że skończyło się na trzech turniejach, choć zawodnicy podpisywali umowę na pięć imprez. Ostatecznie nie wypaliły rundy w Gdańsku i w Krsko.

Pozew zbiorowy zawodników jest o tyle niebezpieczny, że jeśli ich racje zostaną uwzględnione, to osoby stojące za SDC (chodzi o Ireneusza Nawrockiego, prezesa i właściciela Stali Rzeszów) mogą zostać zmuszone do wypłaty wielkiego odszkodowania. Przecież żużlowcy mogli mieć umowy sponsorskie na SDC, w których gwarantowali reklamodawcom reklamę w telewizji publicznej. Ostatecznie, nie z ich winy, reklamy nie było. To jest mocna podstawa do zgłoszenia roszczeń.

Nawrocki jest zdegustowany akcją, którą szykują zawodnicy. Mówi, że on ze swojej strony nie podchodził rygorystycznie do regulaminu. Jeśli ktoś wycofywał się w ostatniej chwili, to nie nakładał na niego żadnej kary. Tak było, chociażby z Michaelem Jepsenem Jensenem czy Grzegorzem Zengotą w Szwecji. Organizator SDC przyznaje, że z telewizją były problemy, że dwóch gospodarzy się wycofało, ale liczy na wyrozumiałość żużlowców. Zwłaszcza że w trakcie tegorocznej rywalizacji doszło do nagłego rozstania z dyrektorem cyklu. To też miało wpływ na komplikację. Za rok ma być druga edycja. Sądowa sprawa może jej zaszkodzić.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje

Komentarze (180)
avatar
DannyBoy
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ktoś może to prztłumaczyć: "względne na travel"? 
pz0
10.11.2018
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Wrzucę jednak ten tekst i tutaj. Spodziewam się bana tylko że akurat na to mam jak Mrozek wy...
Zaklinanie rzeczywistości przez Dariusza Ostafińskiego nic nie zmieni. Chyba "redaktor" nie jest
Czytaj całość
pz0
10.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na stronie Dziennika Wschodniego jest ten list Dryły, ale jakoś poprawnie nie chce się ten link wstawić 
avatar
Gasto
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
https://www.dziennikwschodni.pl/sport/zuzel/moj-list-zamkniety-tomasz-dryla-o,n,1000230947.html 
Mateusz Nowak
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
rachunek jest prosty zawodnicy na reklamach stracili kilkaset tysięcy Irek szukaj kasy i niema że przelewy idą w gaciach cie puszczą biedrunkowy matol Czytaj całość