Paweł Przedpełski ma za sobą kiepski sezon w Get Well Toruń. Dla wielu decyzja o zmianie przez niego klubu i przejściu do forBET Włókniarza Częstochowa była słusznym ruchem. Tym bardziej że taki Adrian Miedziński rok temu poszedł z Get Well do Włókniarza i odżył. - Może nie punktowo, ale psychicznie na pewno. Adrian zaliczył sezon bez kontuzji i wywrotek, a to jest duży plus, bo wcześniej miał z tym problem - komentuje Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+.
Dankiewicz nie uważa jednak zmiany barw za skuteczne lekarstwo na dobrą formę. - Tobiasz Musielak zmienia barwy i nic to nie daje - komentuje. - Miedzińskiemu wyszło, ale ruch Pawła będziemy mogli ocenić dopiero za rok. Transfer jest jak wizyta na stole operacyjnym. Nie każdy to przeżyje.
Czy przeżyłby to Vaclav Milik? On, podobnie jak Przedpełski, miał w tym roku duże kłopoty. W klubie, w pewnym momencie, zastanawiano się zresztą, co zrobić z Czechem. - Moim zdaniem Milik nie mógł zrobić tego samego, co Przedpełski - stwierdza Dankiewicz. - Po słabym sezonie nie miał ofert, bo nie jest Polakiem. Nasi seniorzy mają wzięcie, bo jest ich niewielu, a regulamin im sprzyja. Każdy musi mieć dwóch w składzie. Na Milika nie było ciśnienia, więc on nawet nie miał co rozważać scenariusza zrealizowanego przez Pawła.
- Inna sprawa, że Milikowi nie jest potrzebna zmiana klubu - przekonuje Dankiewicz. - On potrzebuje sprzętowej stabilizacji, bo jeśli w jednym biegu wygrywa łatwo, a w kolejnym przyjeżdża 45 metrów za stawką, to coś nie gra. Taką huśtawkę można wytłumaczyć jedynie sprzętem, a w zasadzie problemem z diagnostyką. Według mnie Milikowi dobrze zrobi, pozostanie w tych samych ścianach. Będzie miał spokój, nic nie będzie go rozpraszało. Stabilizacja jest równie dobrym lekarstwem, jak zmiana. Zresztą Sparta nie wyrzucała Czecha, a w przypadku Pawła było jednak tak, że Get Well go nie chciał, więc on musiał odejść.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje