Jarosław Galewski. Szlaką pisane: Ekstraliga się zamyka. Tylko Mrozek chce awansu. Czy takiej ligi chcemy? (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Andreas Jonsson

- Motor był gotowy, miał pieniądze, ale był bezradny na rynku transferowym. W pierwszej lidze nie ma już tylu chętnych na awans. Czy takiej PGE Ekstraligi chcemy? - pisze w swoim felietonie dziennikarz WP SportoweFakty Jarosław Galewski.

Szlaką pisane to cykl felietonów Jarosława Galewskiego, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem KSM, ale ostatni okres transferowy w PGE Ekstralidze musi skłonić do refleksji nawet największych przeciwników tego rozwiązania. Nie chodzi już nawet o to, że nie mieliśmy zbyt wielu spektakularnych ruchów, bo to żaden problem dla dyscypliny. Skoro zawodnikom jest gdzieś dobrze, to przedłużanie umów jest naturalnym krokiem.

Martwić powinna jednak sytuacja Speed Car Motoru. Nie zgadzam się z opinią, że lublinianie nie byli gotowi na awans do elity i powinni byli sobie w porę odpuścić. Akurat oni byli przygotowani na ten krok jak mało kto w ostatnich latach. Jakub Kępa zbudował w Lublinie klub, który już w zeszłym roku na wielu płaszczyznach nie odstawał niczym od czołowych ośrodków ekstraligowych. Motor miał wszystko. Stabilne finanse, ale także i sportowe podstawy. Trójka Andreas Jonsson, Robert Lambert i Wiktor Lampart to był solidny fundament, dzięki któremu drużyny nie trzeba było budować od początku.

Problem polega jednak na tym, że lublinianie, którzy spełnili wszystkie warunki konieczne do awansu, byli później kompletnie bezradni na rynku. Wbrew temu, co niektórzy sądzą, nikt na tym portalu nie odbiera im szans przed startem rywalizacji. Pisaliśmy, że Motor do utrzymania potrzebuje cudu i takie są fakty. Do takich wniosków prowadzi trzeźwa ocena sytuacji kadrowej.

Nic więc dziwnego, że wróciła dyskusja o KSM. Sam kiedyś śmiałem się, kiedy niektórzy prezesi gimnastykowali się, żeby udowodnić jego zbawienny wpływ na klubowe finanse. Byli tacy, którzy przekonywali, że KSM spowoduje milionowe oszczędności. Do tego faktycznie nigdy nie dojdzie. Klubowa lista płac na końcu będzie wyglądać i tak bardzo podobnie. Więcej zarobią po prostu przeciętniacy, którzy akurat będą pasować do jednego czy drugiego zespołu.

Trudno jednak już zaprzeczyć, że KSM spełnia inną ważną funkcję. Wymusza ruchy transferowe. Gdyby takie regulacje obowiązywały, to jestem pewny, że skład lublinian wyglądałby teraz inaczej. Jeśli nawet w Lublinie dokonają niemożliwe i utrzymają Ekstraligę, to będą wyjątkiem od reguły, która może czekać nas w najbliższych latach.
Przy tak niewielkim dopływie zawodników PGE Ekstraliga może stać się za chwilę zamkniętym towarzystwem, w którym co roku będziemy wymieniać tylko beniaminka. Jasne, że raz na kilka lat może zdarzyć się niespodzianka. Pytanie tylko, czy takiej ligi chcemy?

Proponuję również spojrzeć na to, jak zmieniło się podejście prezesów w pierwszej lidze. Rok temu walkę o awans otwarcie zapowiadały kluby z Rybnika, Gdańska, Łodzi. Motor o tym głośno nie mówił, ale można było zakładać, że również się do niej włączy. Jak jest teraz? Głośno o wygranej w Nice 1.LŻ mówi tylko prezes Krzysztof Mrozek. Przypadek? Raczej nie.

Szefowie innych klubów zobaczyli, co stało się z lublinianami. Skoro oni nie poradzili sobie z takim budżetem, to czego my mamy szukać w elicie? Takie myśli z pewnością pojawiły się w głowach wielu działaczy, dla których motywacją nie jest już nawet wielka kasa z nowego kontraktu telewizyjnego.

Nie namawiam nikogo, żeby wrócić do KSM. Jeśli zamykanie się PGE Ekstraligi nam odpowiada, to w zasadzie cel został osiągnięty. Gdyby miało być inaczej, to potrzebne są rozwiązania regulujące rynek lub powodujące napływ nowych zawodników. To wcale nie musi być KSM. Składy można budować w oparciu o listy rankingowe. W grę wchodzi tak naprawdę wiele różnych rozwiązań. Najpierw musimy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czego tak właściwie chcemy.

ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski wspomina wypadek Kubicy w F1. "Jego ojciec wybiegł ze studia"

Źródło artykułu: