Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Rozpoczął pan już przygotowania fizyczne do przyszłorocznego sezonu?
Jarosław Hampel: Tak. Pierwsze treningi już za mną. Teraz czekają mnie praktycznie trzy miesiące okresu przygotowawczego do sezonu. Trenuję, jak co roku. No może z drobnymi zmianami, ale ogólnie cały plan przygotowawczy jest niezmienny od wielu lat.
[b]
Poprzedni sezon był dla pana niezły, aczkolwiek brakowało tego błysku sprzed lat. To był pierwszy sezon po groźnej kontuzji, z którego mógł być pan zadowolony?[/b]
Sezon, sezonowi nie jest równy. Ten miniony może jakoś szczególnie dobry nie był, ale następny może okazać się zupełnie inny i bardzo udany.
Tak po ludzku, czuje pan, że ta fatalna kontuzja w 2015 roku przekreśliła panu być może szanse na największe sukcesy w karierze i zrzuciła ze światowego topu na stałe?
Dopóki będę w stanie funkcjonować w tym sporcie, będę starał się wrócić do bardzo wysokiego poziomu sportowego. Nie zastanawiałem się, co straciłem przez kontuzję. Na pewno sam siebie jeszcze nie skreślam. Bardziej myślę o tym, by wrócić do dobrej dyspozycji sportowej. W tym momencie ze zdrowiem jest wszystko w porządku. Owszem, ten czas leczenia, rehabilitacji i okres, który kontuzja mi zabrała jest bezpowrotnie utracony. Czuję się jednak na siłach walczyć z najlepszymi żużlowcami świata i będę chciał w przyszłym sezonie pokazać, że nadal mogę być w bardzo dobrej formie.
Kontuzja zabrała panu prawie dwa lata. W speedwayu jest to strasznie dużo, tym bardziej, że zmieniał się sprzęt, pojawiały się nowinki techniczne. Ciężko było się odnaleźć w tym wszystkim?
Rzeczywiście, dwa lata to w żużlu szmat czasu. Nie wracam jednak już do tego. Nie cofam się do przeszłości, ale patrzę z optymizmem w przyszłość. Zrobię wszystko, by może - nie tyle nadgonić ten czas, bo tego nie da się zrobić, ale bardziej myślę o tym w kontekście przygotowań pod przyszły sezon. Mam tutaj na myśli zarówno moje indywidualne przygotowania fizyczne do sezonu, ale także budowę bazy sprzętowej. W żużlu jest niezwykle istotne, by trafić w ten dobry sprzęt. Bez szybkich silników nie ma co marzyć o dobrym wyniku. Jeśli nie masz szybkich silników, można zapomnieć o sukcesach. To jest bardzo istotny temat i życzyłbym sobie dobrych wyborów i szczęścia w dobrze sprzętu i współpracy z następnymi tunerami.
Może się okazać paradoksalnie, że zakończenie współpracy z Janem Anderssonem na skutek jego przejścia na emeryturę, da panu nowe otwarcie i drugą młodość? Praktycznie całą dorosłą karierę przejechał pan na silnikach od szwedzkiego tunera. Może zmiana okaże się zbawienna?
Zobaczymy, jak wpłynie to na moją karierę. Sam jestem ciekawy, co przyniesie kolejny sezon. Każdy rok serwuje nam niespodzianki. Pojawiają się zawodnicy, którzy jeżdżą dobrze, a wcale na nich nie liczono. Są też tacy, którzy gubią formę, choć byli na topie. Nie da się przewidzieć, jaki będzie kolejny sezon. Robię wszystko, żeby był dla mnie bardzo udany.
Wymuszona zmiana tunera to dla pana wyzwanie czy może bodziec do tego, by na nowych silnikach wrócić do światowej czołówki?
Jak najbardziej. Najlepiej myśleć o zmianach właśnie w tych kategoriach, bo przecież jest to niewykluczone. Wierzę, że jest to możliwe. Tak jak wcześniej mówiłem, wierzę w siebie i absolutnie nie skreślam swoich szans.
W sezonie 2019 skupi się pan na walce o tytuł mistrza Europy w cyklu SEC?
Jestem aktualnym wicemistrzem Europy i na pewno chciałbym zaatakować tę pierwszą pozycję. Oczywiście to nie jedyne plany na kolejny rok. Bardzo zależy mi na tym, by być czołowym zawodnikiem tak prestiżowej i najlepszej na świecie PGE Ekstraligi. Ponownie będą także eliminacje do IMŚ. Zobaczymy, jak ten najbliższy sezon w moim wykonaniu będzie wyglądał. Takie planowanie jest czasami trudne. Pewne cele w głowie mam już poukładane i będę starał się je realizować.
Jak pan zapatruje się na utrzymanie mistrzowskiego składu w Fogo Unii Leszno? To dobry ruch, w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia czy też może potrzebne jest co roku dopuszczenie do drużyny tzw. świeżego powietrza?
Z mojej perspektywy uważam, że ruch klubu jest bardzo dobry. Mamy mocny zespół, złożony z zawodników, którzy między sobą mają bardzo dobre relacje. Nie było najmniejszej potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać. Z trenerem też mamy dobry kontakt. Uważam, że wszystko jest bardzo dobrze poukładane i odpowiednio zbilansowane w tym zespole. Zauważyłem, że nikt na siłę nie chciał niczego zmieniać. Według mnie to dobra decyzja. Czas pokaże, jak to będzie faktycznie wyglądało w sezonie 2019.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje
Która drużyna spadanie w przyszłym sezonie z Ekstraligi i dlaczego, będzie to motor lublin?
Dobre, nie?