[b]
Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Najważniejszą informacją po niedzielnej prezentacji Car Gwarant Startu Gniezno jest to, że przekazał pan opaskę kapitańską Juricy Pavlicowi. Skąd taka decyzja?[/b]
Mirosław Jabłoński, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: To tylko i wyłącznie moja decyzja. Doszedłem do wniosku, że drużynie przyda się odświeżenie. Wierzę w to, że Start pod wodzą Jury będzie stać na osiąganie jeszcze lepszych wyników.
Jaki ma pan pomysł, by w przyszłym sezonie było lepiej niż w tym? Jak będą wyglądać pańskie przygotowania?
Sprawnościowo będę przygotowywał się tak, jak zawsze. Stosuję sprawdzone metody od "x" lat. Sił mi nigdy nie brakowało, więc tego nie będę zmieniał. Jeżeli chodzi o sprzęt, to dokupię trochę silników i wyremontuję to, co uważam za najlepsze. Wiem, że będę gotowy w stu procentach i na koniec sezonu nie będę miał sobie nic do zarzucenia. Nie będzie myśli, że czegoś nie zrobiłem lub mogłem zrobić lepiej. Nie będzie żadnych wymówek.
Czy przeanalizował pan już na chłodno zeszły sezon i wie, co zawiodło i co można było zrobić lepiej?
Czy coś można było zrobić lepiej? Może pojedyncze biegi pojechać inaczej. Wiem co się nie sprawdziło. Teraz już nie ma co o tym rozmyślać. Wnioski zostały wyciągnięte. Wszystko co było do poprawienia, zostało poprawione. Teraz z utęsknieniem będę czekał aż nad Wrzesińską zaświeci słońce i będziemy mogli odpalić motocykle.
O jakie cele chcecie walczyć w przyszłym roku?
Trzeba przyznać, że każda z drużyn ma chyba ten sam cel. Nie ukrywam, że aspiracje w klubie są bardzo, bardzo wysokie - żeby bić się o wysokie miejsca w play-offach. Najpierw jednak musimy do nich awansować. Trzeba jednak pamiętać, że nigdy nie było tak silnej pierwszej ligi, jaka będzie w sezonie 2019. Sądzę, że każdy punkt może decydować o tym, kto awansuje do play-offów. Wierzę, że każdy z nas wykona swoją pracę na sto procent i będę powody do radości w trakcie i po sezonie. Wiadomo, że zdarzały się już takie sytuacje, że drużyny, które wygrywały rundę zasadniczą, zajmowały dopiero trzecie miejsca. Play-offy rządzą się swoimi prawami. Odjedźmy rundę zasadniczą tak, jak w tym roku i będziemy wszyscy zadowoleni.
Wiem, że uczestniczy pan w kursie trenerskim. Domyślam się, że jest to związane z planami na przyszłość.
Uczestniczę w dwóch kursach trenerskich, więc planów na przyszłość mam wiele. Papier jeść nie woła. Przy okazji zimy można się poświęcić takim rzeczom i zrealizować inne plany oraz marzenia, na które nie ma czasu w trakcie sezonu. To jest jeden z podpunktów mojego życia.
Czy w przyszłym roku usłyszymy Mirosława Jabłońskiego w telewizji?
Oczywiście. Lubię to robić. Na pewno w każdej wolnej chwili od czynnego speedwaya będę udzielał się w speedwayu na szklanym ekranie. Będzie można mnie oglądać w telewizji.
Niektórzy uważają, że zaniedbał pan swoje obowiązki przez komentowanie meczów.
A kto to sugerował?
Kibice.
Chciałbym zatem delikatnie wyprowadzić z błędu tych, którzy tak myślą. Komentowanie czy występy w telewizji wplatam w mój grafik tylko wtedy, gdy wiem, że będę odpowiednio przygotowany do meczu. Jeżeli moje uczestnictwo w jakiejkolwiek transmisji miałoby w choćby najmniejszym stopniu rzutować na cokolwiek innego, to nie jadę komentować takiego meczu. Mogę wszystkim zagwarantować, że telewizja to tylko dodatek. Całe moje życie jest i jeszcze długo będzie poświęcane czynnemu żużlowi. W telewizji będę występował okazjonalnie - tylko wtedy, gdy czas na to pozwoli, tak jak miało to miejsce do tej pory.
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny