Nie kibicował Gollobowi, bo przez niego stracił zdrowie. Kapitan Falubazu dopiero teraz docenił klasę mistrza

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Piotr Protasiewicz pokazuje juniorowi Mateuszowi Tonderowi jak ma jechać.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Piotr Protasiewicz pokazuje juniorowi Mateuszowi Tonderowi jak ma jechać.

- Denerwował mnie, a rywalizacja z nim kosztowała mnie wiele zdrowia i łez - mówi Piotr Protasiewicz o Tomaszu Gollobie. - Kiedyś mu nie kibicowałem, ale doceniłem go po latach - dodaje szczerze.

Wychowanek Falubazu Zielona Góra był uznawany przez sporą część środowiska za potencjalnego następcę sukcesów Tomasza Golloba. Zawsze jednak znajdował się w cieniu nieco starszego rywala i kolegi z toru. Nigdy nie udało mu się dorównać bydgoskiemu mistrzowi.

W środowisku mówiło się, że obaj panowie nie przepadają za sobą. Wietrzono między nimi konflikt. - Przez całą karierę, Tomek w jakiś sposób łączył się ze mną - mówi Protasiewicz. - Byłem nakręcony żeby z nim zwyciężać i z reguły mi się to nie udawało. Nie kibicowałem Tomkowi, bo napsuł mi sporo zdrowia. Dostarczył wielu łez i nerwów. Po wielu latach, udało mi się to docenić - opowiada.

Mistrz świata juniorów z 1996 roku w możliwie najbardziej obrazowy sposób opisuje swój stosunek do Golloba. - Nawet moja żona, która kazała mi pozdrowić Tomka przytaczała niedawno pewną historię: "Wiesz, ten Tomek przeszkadzał nam w domu. Przychodziłeś zazwyczaj wkurzony, że to znowu on wygrał. Teraz jednak widzę, że to była dla Ciebie największa radość, kiedy na dwadzieścia prób udawało ci się z nim ze  dwa razy wygrać". Za to właśnie chciałbym podziękować Tomkowi. Nie za medale, nie za sukcesy, tylko okazję do oglądania jego poczynań. Za możliwość podziwiania jego kunsztu. Bo do dzisiaj nie doczekaliśmy się zawodnika, który potrafiłby powtórzyć na motocyklu, tego wszystkiego co wyprawiał Tomek - kontynuuje kapitan zielonogórzan.

Protasiewicz i Gollob spotkali się w Polonii Bydgoszcz, gdzie wspólnie odnosili wielkie sukcesy. - Teraz wiem, że byłem największym szczęściarzem. Z Tomkiem i z Jackiem napisaliśmy złotą historię bydgoskiego klubu. Oczywiście osiągnięcia Tomka są poza jakimkolwiek zasięgiem, ale cieszę się, że mogłem dołożyć jakąś swoją cegiełkę. - wspomina zawodnik Falubazu - Tego nikt mi nie zabierze. Strasznie cieszę się, że jeździłem z Tomkiem w jednym zespole, choć mimo kilku zdobytych medali nigdy nie dorównałem mu sportowo. Gdy byliśmy kolegami z drużyny, a Tomek nie mógł się jeszcze wtedy pochwalić tyloma osiągnięciami, było wyraźnie widać, że dąży do doskonałości i jest po prostu najlepszy - dodaje "PePe".

ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny

Komentarze (80)
avatar
RECON_1
19.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z mojej strony szacun dla Pepe że umie się do czegoś takiego przyznać, ale tytuł do tego w kontekście Tomka niezbyt fortunny. 
avatar
M70
19.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szacun dla Piotra. To duża odwaga powiedzieć coś takiego. Chociaż nigdy nie przepadałem za Gollobem trzeba jemu oddać co cesarskie! A Protaś !? No cóż , miał być "krzyżakiem" do końca kariery ; Czytaj całość
avatar
-nutka-
19.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo Piotr!
Liczę na to, że kiedyś inny żużlowiec Ciebie doceni, bo zasługujesz na to! 
avatar
dropsss
18.12.2018
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
duza madrosc i tak poprostu odwage widze w tej wypowiedzi szacun protas pzdr 
avatar
Kasia Mariusz Wleklik Kowzan
18.12.2018
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Slowa godne mistrza, brawo Panie Piotrze...