Wychowanek Falubazu Zielona Góra był uznawany przez sporą część środowiska za potencjalnego następcę sukcesów Tomasza Golloba. Zawsze jednak znajdował się w cieniu nieco starszego rywala i kolegi z toru. Nigdy nie udało mu się dorównać bydgoskiemu mistrzowi.
W środowisku mówiło się, że obaj panowie nie przepadają za sobą. Wietrzono między nimi konflikt. - Przez całą karierę, Tomek w jakiś sposób łączył się ze mną - mówi Protasiewicz. - Byłem nakręcony żeby z nim zwyciężać i z reguły mi się to nie udawało. Nie kibicowałem Tomkowi, bo napsuł mi sporo zdrowia. Dostarczył wielu łez i nerwów. Po wielu latach, udało mi się to docenić - opowiada.
Mistrz świata juniorów z 1996 roku w możliwie najbardziej obrazowy sposób opisuje swój stosunek do Golloba. - Nawet moja żona, która kazała mi pozdrowić Tomka przytaczała niedawno pewną historię: "Wiesz, ten Tomek przeszkadzał nam w domu. Przychodziłeś zazwyczaj wkurzony, że to znowu on wygrał. Teraz jednak widzę, że to była dla Ciebie największa radość, kiedy na dwadzieścia prób udawało ci się z nim ze dwa razy wygrać". Za to właśnie chciałbym podziękować Tomkowi. Nie za medale, nie za sukcesy, tylko okazję do oglądania jego poczynań. Za możliwość podziwiania jego kunsztu. Bo do dzisiaj nie doczekaliśmy się zawodnika, który potrafiłby powtórzyć na motocyklu, tego wszystkiego co wyprawiał Tomek - kontynuuje kapitan zielonogórzan.
Protasiewicz i Gollob spotkali się w Polonii Bydgoszcz, gdzie wspólnie odnosili wielkie sukcesy. - Teraz wiem, że byłem największym szczęściarzem. Z Tomkiem i z Jackiem napisaliśmy złotą historię bydgoskiego klubu. Oczywiście osiągnięcia Tomka są poza jakimkolwiek zasięgiem, ale cieszę się, że mogłem dołożyć jakąś swoją cegiełkę. - wspomina zawodnik Falubazu - Tego nikt mi nie zabierze. Strasznie cieszę się, że jeździłem z Tomkiem w jednym zespole, choć mimo kilku zdobytych medali nigdy nie dorównałem mu sportowo. Gdy byliśmy kolegami z drużyny, a Tomek nie mógł się jeszcze wtedy pochwalić tyloma osiągnięciami, było wyraźnie widać, że dąży do doskonałości i jest po prostu najlepszy - dodaje "PePe".
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny
Liczę na to, że kiedyś inny żużlowiec Ciebie doceni, bo zasługujesz na to!