"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
Właściwie o wszystkich zawodnikach ekstraligowych wiemy wszystko. Jesteśmy w stanie przewidzieć, na co kogo stać na torze, jaka jest jego wartość w parkingu, znamy ich też poza torem. Dlatego podpisanie kontraktu z Gregiem Hancockiem nie wiążę się z jakimiś niewiadomymi. Jest to zawodnik, który gwarantuje konkretną zdobycz punktową. Wydaje mi się, że gdyby Hancock jednak dołączył do lubelskiej drużyny, to punktowałby najlepiej. Byłby najbardziej wartościowym zawodnikiem.
Hancock to konkretny żużlowiec, który trzyma się tego, co się ustaliło. On nie lubi, gdy w trakcie sezonu są jakieś uchylenia od zapisów kontraktowych. To jeden z najbardziej bezwzględnych zawodników jeśli mowa o wypełnianie zawartych umów. Jeżeli klub, czyli jego pracodawca, jest wobec niego w porządku, to on odpłaca się tym samym. Jeśli jednak ze strony klubu jest nie tak, to wiemy, jak wówczas Greg Hancock postępuje.
Biorąc pod uwagę aspekt czysto sportowy i tylko wynik, to bez dwóch zdań Amerykanin przydałby się w Lublinie. Uważam, że jego obecność w Motorze dałaby szansę tej ekipie na zwycięstwa przynajmniej na własnym torze. Sądzę, że w niejednym spotkaniu Hancock przechylałby szalę zwycięstwa na stronę beniaminka PGE Ekstraligi.
To z kolei nie odstraszyłoby kibiców. Wiadomo przecież, że porażki zniechęcają fanów do obecności na stadionie żużlowym. Myślę, że Hancock sprawiłby, że ta drużyna skorzystałaby na jego obecności i Motor przynajmniej kilka spotkań na własnym torze zakończyłby jako zwycięzca.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny
Stal dostala licencję na 1 ligę parę minut temu
dobra ?
i co z tego, że Motor spadnie ?
prawdziwi kibice i tak będą chodzić na mecze