Wśród kibiców pojawiło się sporo głosów, że Emil wygrał w Goeteborgu dość szczęśliwe. - Niektórzy może mi zazdroszczą, nie wiem. To jest po prostu sport i opinie są różne - jedni mogą twierdzić, że dobrze pojechałem, a inni, że to był przypadek - powiedział Sajfutdinow w rozmowie z Radiem Elka.
W pierwszej swojej gonitwie sobotnich zawodów Rosjanin nie zdobył punktów i w efekcie tego wielu ludzi nie dawało mu już większych szans na to, że w GP Szwecji będzie walczył o zwycięstwo. - Po pierwszym swoim wyścigu, w którym przyjechałem czwarty, byłem spokojny, ponieważ wiedziałem, że mam przed sobą jeszcze cztery biegi i wierzyłem, że uda mi się pojechać na tyle dobrze, że awansuję do półfinału - dodał 19-latek.
Większość uczestników sobotniej rundy IMŚ narzekała na stan nawierzchni toru na Ullevi Stadium. Sajfutdinow uważa jednak, że wcale aż tak źle z tym owalem nie było. - Tor dla każdego był równy. Był dziurawy, ale dla każdego równy. Dobrze mi się jechało na tym torze.
Na koniec rozmowy z Radiem Elka Emil powiedział, że w chwili obecnej nie myśli o Grand Prix Danii, która odbędzie się już 13 czerwca na Parken w Kopenhadze: - Na razie nie myślę o Grand Prix w Kopenhadze i koncentruję się na kolejnych zawodach.