Mniej Torunia w Toruniu. Motoarena i finanse największymi dobrami (wady i zalety)

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Od lewej: Niels Kristian Iversen, Rune Holta
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Od lewej: Niels Kristian Iversen, Rune Holta

Get Well Toruń to od lat gwarancja stabilnych finansów, dużych aspiracji, goszczenia rywali na przepięknym stadionie, gdzie nigdy nie brakuje emocji. Klub wyzbywa się jednak wartości, z których słynął, mając też wielkie rezerwy na polu marketingowym.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WADY[/b]

Tożsamość. Wiele już na ten temat powiedziano i napisano. Odejście z klubu Pawła Przedpełskiego rok po odejściu Adriana Miedzińskiego sprawiło, że w mediach i wśród kibiców nie zabrakło głosów krytyki. W świat wyfrunęło przecież dwóch wychowanków, a w podstawowym składzie na tegoroczną kampanię znajdzie się już tylko jeden - niespełna 20-letni Igor Kopeć-Sobczyński. Dla środowiska toruńskiego to moment bezprecedensowy i historyczny, bowiem nigdy nie zdarzyło się, by Anioły przystępowały do sezonu bez wychowanka seniora w składzie, czy w ogóle z tak małą ich liczbą. A mowa o klubie, który niegdyś słynął ze stawiania na swoich i świetnie szkolił. O klubie, który na nich opierał największe sukcesy.

Pomijając powody odejścia Miedzińskiego i Przedpełskiego i koncepcję składu, jaką przyjęto, mało z kim i z czym można się teraz w Toruniu utożsamiać. Chris Holder startuje wprawdzie w Grodzie Kopernika od 2008 roku, ale to jednak jeździec zagraniczny. Od lat mocno średnio wyglądają efekty pracy z młodzieżą, przez co znów jednym z juniorów będzie zawodnik pozyskany z zewnątrz (Maksymilian Bogdanowicz). Kibice nie wiążą się też emocjonalnie z nowymi nazwami drużyny, permanentnie tęskniąc za Apatorem. Ewentualny brak zadowalających wyników w kolejnym sezonie, z uwagi na importowy skład, może też oznaczać drogę do spadku frekwencji, czyli utraty więzi z kibicami.

Marketing. To najmocniejsza w niniejszym artykule ocena subiektywna i wrażenie osoby będącej zewnątrz klubu. Można odnieść delikatne wrażenie, że na tym polu torunianie mogliby, a nawet powinni, nieustannie dominować w regionie i budować w tym obszarze silną sportową markę. W Toruniu żużel to przecież cały czas numer jeden. Znakomita infrastruktura, niemały potencjał finansowy, bogata historia, duże miasto, wielu kibiców. Tymczasem w działaniach promocji i marketingu na tle innych klubów - głównie tych z PGE Ekstraligi - nie wyglądają tak okazale i na niektórych obszarach wyraźnie odstają od konkurencji. Na pewno nie pomaga w tym brak stałej nazwy klubu i przywiązania do wartości, z jakich słynięto.

ZALETY

Stabilizacja finansowa. Pojęcie względne, bo choć o aż takim komforcie jak za czasów Unibaksu i Romana Karkosika nie może być mowy, to - oficjalnie - od momentu zmiany władzy w klubie nie ma problemu z realizacją obietnic kontraktowych i nie słyszy się o kłopotach natury finansowej. Klub potrafi być aktywny na rynku i pozyskiwać znanych zawodników. Po sezonie 2015 zakontraktowano nietanich Grega Hancocka i Martina Vaculika, a po 2017 zawodników, którzy mieli prawo cenić się wyjątkowo wysoko - ówczesnego indywidualnego mistrza świata Jasona Doyle'a i będącego po świetnych występach Rune Holtę. Nowym zawodnikiem został też nie byle kto, bo Niels Kristian Iversen. Get Well zawsze może liczyć na dużą siatkę sponsorską, co pomaga w planowaniu i spięciu budżetu. Klub nie ma potem żadnych problemów z uzyskaniem licencji. A przede wszystkim nie ma tych problemów z tym, co niezwykle ważne, czyli budowaniem zaufania wśród pracowników.

Motoarena gwarantem widowiska. W Toruniu kibice od lat są przyzwyczajeni do żużla na najwyższym światowym poziomie. Idąc na Motoarenę, niemal zawsze jest na co popatrzeć. Drużyna może osiągać w lidze różne wyniki, raz lepsze, raz gorsze, ale zwykle w PGE Ekstralidze aspiruje do wysokich lokat. Dochodzą inne imprezy, na czele z turniejami Grand Prix, organizowanymi od 2010 roku. Dla jednych może przekuwać się to w wadę (tor przestał być zagadką dla najlepszych), ale jeśli wziąć pod uwagę samo widowisko, tutaj toruński obiekt plasuje się w ścisłej czołówce światowej. Zawodnicy lubią przyjeżdżać na Motoarenę, bo wiedzą, że warunki torowe zawsze pozwalają na walkę na dystansie.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

Źródło artykułu: