[b][tag=60082]
Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: Oglądał pan konferencję z prezesem ROW-u Rybnik?[/b]
Grigorij Łaguta, były żużlowiec ROW-u Rybnik, obecnie Speed Car Motor Lublin: Nie widziałem. Słyszałem tylko, że już nie jestem synem, tylko dzi**ą.
Prezes wspomniał, że spalił pana kevlar na grillu?
I to jest normalne? Kiedy byłem zawodnikiem ROW-u, to dałem do klubu wiele sprzętu. Kiedy byłem na karencji (zawieszenie po dopingowej wpadce w 2017 roku - dop. red.), to podstawiałem kolegom kompletne motocykle. Damian Baliński na moim sprzęcie robił 7-8 punktów. Chcę powiedzieć, że nigdy nie wziąłem za swoją pomoc ani złotówki. Za ten sprzęt także. Teraz się to pali.
Czytaj także: Jarosław Hampel: Nigdy nie złamałem danego słowa
Myśli pan, że prezes spalił coś, co podarował pan klubowi?
Nie wiem, co on spalił, ale nie rozumiem, że normalny człowiek czymś takim się zajmuje.
Prezes powiedział, że założy panu sprawę w sądzie. Chce od pana 2,5 miliona złotych odszkodowania.
A ja chcę 10 milionów. To śmieszne.
Może prezes ma na pana jakieś papiery. Mówi, że coś podpisaliście, że zobowiązał się pan do startów w ROW-ie do sezonu 2020.
A pokazał prezes te papiery? Nie pokazał? To w takim razie niczego nie ma. Ja wiem, co podpisywałem. Jedyne papiery, jakie są, to te, które były potrzebne do mojego procesu przed POLADA. Żadnych innych nie ma. Poza tym prezes nie chciał rozmawiać ze mną o kontrakcie i stąd wziął się cały problem.
Na konferencji prezes przyznał, że wysłał mu pan komunikatorem internetowym swoją finansową propozycję.
To prawda. Tyle że prezes powiedział, że ja mam jeździć za darmo. To niepoważne. Mam rodzinę, żonę, syna, córkę. Syn jeździ na crossie, sprzęt jest drogi, za to wszystko trzeba z czegoś zapłacić. Prezes mówi tymczasem, że ten sku*****n ma jechać za darmo, bo przez niego spadliśmy z ligi.
Podobno chciał pan 400 tysięcy złotych za podpis i 4500 za punkt, a Motor dał dwa razy tyle.
Nie chciałem takich pieniędzy, jak się mówi. Moja propozycja była trochę mniejsza. A co do Motoru, to nie było wtedy żadnych rozmów z tym klubem. Przy okazji barażu działacze Motoru pytali mnie, co zamierzam, ale wtedy z nimi nie negocjowałem. Także z innymi, którzy się do mnie zgłaszali, a pytała Stal i Fogo Unia. Żadnych rozmów z mojej strony nie było. I nie odszedłem do Motoru z powodu tego, jaką propozycję dostałem, ale dlatego, że prezes Mrozek nie chciał się ze mną dogadać na ludzkie warunki.
Poważnie chciał, żeby pan jeździł za darmo?
Tak, a przecież tak się nie da. Mógłbym się oczywiście bawić, jechać sezon na jednym silniku, ale czy to byłoby poważne?
Problem w tym, że to pan miesiąc temu mówił publicznie, że zostaje pan w ROW-ie.
Wtedy jednak prezes nie mówił, że mam jeździć za darmo. Było jasne, że jeśli mam zrobić dobry wynik, to potrzebni są sponsorzy i dobry kontrakt. Czegoś tu nie rozumiem. Taki Motor chciał zrobić awans i skonstruował wszystko tak, żeby to osiągnąć. Prezes Mrozek, zamiast zapewnić mi normalną umowę, zwołuje konferencję i opluwa mnie.
Wytoczy mu pan proces?
Nie, bo jestem normalny i mam co robić. Wolę spędzić czas z rodziną, niż włóczyć się po sądach.
Prezes zapowiada, że jak pan przyjedzie do Rybnika, to on pana odpowiednio przywita.
Do Rybnika się jednak nie wybieram. Nie mam po co.
Musiałby pan chyba wziąć ze sobą bokserskie rękawice.
To całe gadanie prezesa jest śmieszne i niepoważne.
ZOBACZ WIDEO Protasiewicz przez Golloba płakał i kłócił się z żoną
Prezes ma żal do pana. Bronił pana jak lew po dopingowej wpadce.
To prawda, ale przecież ja za wszystko płaciłem z własnej kieszeni. Rachunki płaciłem. Poza tym wdzięczność nie oznacza, że teraz mam robić coś za darmo. Jakbym miał 18 lat i był u progu kariery, to mógłbym się w takie rzeczy bawić, ale nie teraz. Zresztą jestem zawodnikiem ekstraligowym.
Środowisko jednak potępia, to co pan zrobił. Zawodnicy mówią, że nigdy by czegoś podobnego nie zrobili klubowi.
Ludzie nie znają szczegółów. W razie czego ja też mam, bo zachowałem, wiadomości, które wysłałem do prezesa Mrozka. Gdyby on załatwił sponsorów i porozmawiał ze mną poważnie i normalnie o kontrakcie, to nie byłoby sprawy. Stało się jednak inaczej. Nie chcę jednak z nim teraz walczyć, przerzucać się, chodzić po sądach. Nie dogadaliśmy się i tyle.
Z Motorem coś pan podpisał?
Nie, bo nie mogę niczego podpisać. Dogadaliśmy się ustnie i dla mnie to wystarczy. Nie mówmy jednak, że Motor przebił ROW dwukrotnie, bo w Rybniku miało być zero złotych.
Nie boi się pan, że jak prezes Mrozek wytoczy panu proces, to część zarobionych w Motorze pieniędzy może pan stracić?
Jeśli do czegoś dojdzie, to tym zajmą się moi adwokaci. O wielu rzeczach nie mogę powiedzieć, ale też swoje wiem.
Czytaj także: Hancock wymienia z ROW-em uprzejmości
Śmieszne zachowanie, zero klasy (Mrozkowi też jej brakuje, ale w tym swoim buractwie jest zwyczajnie bardziej wiarygodny od Rosjanina). Czytaj całość