Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Co dobrego dzieje się obecnie przy Wrzesińskiej 25?
Piotr Mikołajczak, dyrektor GTM Startu Gniezno:
Obecnie zajmujemy się sprawami organizacyjnymi. W poniedziałek zebraliśmy wszystkie opinie i przygotowaliśmy dokumenty do prezydenta miasta celem wyrażenia zgody na organizację imprez masowych w 2019 roku. Terminu dotrzymaliśmy, bo dokumenty trzeba złożyć minimum 30 dni wcześniej, więc jest duży zapas. Czekamy na decyzję. Może być ona tylko jedna, bo wszystkie opinie mamy pozytywne. Pracujemy też nad sprawami organizacyjnymi dotyczącymi teamów. Skupiamy się na produkcji odzieży, kevlarów i montażu nowego systemu wejść. Teraz będziemy rozwijać infrastrukturę elektryczną i internetową pod kołowrotki. Jak będzie już rozciągnięta, to ekipa przyjedzie montować kołowrotki. Do 15 marca wszystko ma być zamknięte. Szkolimy się. W niedzielę byliśmy na szkoleniu osób urzędowych i funkcyjnych w Poznaniu.
Z tym adresem jest ciekawa sytuacja. Macie podany Wrzesińska 27-29. Czy jeżeli mówimy, że stadion jest przy "W25", to popełniamy błąd?
Adres biur wynajmowanych od GOSiR-u to Wrzesińska 27-29. "W25" istnieje od czasu, gdy siedziba klubu była jeszcze w hotelu. On ma adres Wrzesińska 25. Wszyscy są jednak przyzwyczajeni do "W25" także nie chcemy tego zmieniać. Wszyscy wiedzą, o co chodzi, dlatego używamy tego skrótu podczas promowania organizowanych przez nas zawodów.
Nawiązując do kołowrotków - kibice są nieco przerażeni. Myślą, że przepustowość będzie niższa. Będą musieli wcześniej przyjść na stadion.
Czy przepustowość będzie niższa? Uważam, że nie. Przepustowość każdego kołowrotka to około 1200 osób na godzinę. Na luzie, jak zapewnia firma, przyjmując dłuższy czas na każdą osobę, przepustowość na godzinę wynosi 800 osób. Skoro na sektor A i B, czyli pierwszy łuk i prosta, jest sześć kołowrotków, to w godzinę wejdzie około sześć tysięcy osób. Miejsc jest około 6500, więc w godzinę wszyscy kibice ze spokojem powinni wejść.
Oczywiście wiadomo, że kibice przychodzą o różnych godzinach. Największe oblężenie jest na 30 minut przed meczem. Tutaj od razu apel do kibiców. Od nowego sezonu zapraszamy na stadion wcześniej. Kołowrotki będziemy uruchamiać 2-2,5 godziny przed meczem. Jeżeli ludzie przyjdą odpowiednio wcześniej, a nie piętnaście minut przed spotkaniem, wszyscy na spokojnie wejdą i obejrzą mecz. Jeżeli zdarzy się tak, że dużo osób przyjdzie piętnaście minut wcześniej, to niestety kibice będą musieli liczyć się z tym, że nie obejrzą jednego, dwóch czy trzech biegów. Będziemy apelować przez cały marzec, by wcześniej pojawiać się na stadionie. Planujemy atrakcje, by kibic, który przyjdzie na stadion dwie godziny przed meczem, nie zanudził się.
Kiedy kołowrotki będą już w stu procentach gotowe?
Firma zapewnia nas, że do 15 marca wszystko zostanie zainstalowane, skonfigurowane i wypróbowane. 15 marca już wszystko powinno być gotowe. Później planujemy treningi punktowane. Myślę, że przetarciem przed meczami ligowymi będzie wstęp na sparingi. Wówczas zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce.
Ostatnio działo się sporo w klubie, jeżeli chodzi o zmiany personalne. Ze Startu odszedł m.in. dyrektor finansowy Dariusz Kowalczyk.
Trzeba rozgraniczyć osoby związane ze strukturą i władzami klubu od zwykłych członków stowarzyszenia. Doszło do dwóch zmian organizacyjnych. Jeśli chodzi o zarząd i komisję rewizyjną, to rezygnację z przyczyn osobistych złożyła pani Aleksandra de Virion-Kowalczyk, która była członkiem zarządu - skarbnikiem i Szymon Skupin, członek komisji rewizyjnej. Zarząd klubu zaproponował mi, bym do niego wszedł. Broniłem się. Mogłem być w nim już wcześniej. Argumenty, które wytoczyli, sprawiły, że zaakceptowałem tę propozycję i jestem członkiem zarządu. Do komisji rewizyjnej dołączył Bartek Kapczyński. Dwie zmiany zostały dokonane.
Darek był takim honorowym dyrektorem finansowym klubu. Z dniem 31 grudnia złożył pisemną rezygnację z przyczyn osobistych. Jak sam powiedział, od klubu się nie odcina. Będzie nam pomagał finansowo i rzeczowo. Jego ciągnik będzie obsługiwał nasze treningi i mecze. Dostaniemy go na cały sezon. To też jest duża pomoc. To są takie zmiany, jeśli chodzi o strukturę organizacyjną.
ZOBACZ WIDEO Protasiewicz przez Golloba płakał i kłócił się z żoną
Kibicom, ale i wam pewnie też, marzy się awans do PGE Ekstraligi. Przygotowujecie się pod tym względem? Co z założeniem spółki?
Marzeniem każdego klubu jest awans do najlepszej ligi świata - PGE Ekstraligi. Przygotowujemy się zarówno organizacyjnie, jak i finansowo. Znamy wymogi ekstraligowe, jeżeli chodzi na przykład o infrastrukturę stadionową. Rozmawiamy na ten temat z prezydentem miasta, który jest gospodarzem tego obiektu. On jest poinformowany o wszystkich zmianach. Odpowiednie działania w urzędzie miasta czy przez GOSiR są planowane. Każdy zdaje sobie sprawę z czym to się wiąże. Z roku na rok chcemy podwyższać budżet.
Jeżeli chodzi o spółkę, to wszystko jest na etapie uzgodnień. Można powiedzieć, że projekt statutu spółki wstępnie opracowaliśmy. Wiadomo jednak, że wymaga to opinii prawnych. Jest to też związane m.in. z akcjonariuszami. Obecnie najbardziej zaangażowany w formowanie spółki jest Rafael Wojciechowski. Ja mu pomagam przy dokumentacji. Potrzebujemy jeszcze czasu, by ustalić, kto stanie się akcjonariuszem spółki. Musi być to wyrażone w statucie i podczas zgłoszenia do Krajowego Rejestru Sądowego. Mam nadzieję, że do końca roku się z tym uporamy i spółka powstanie.
W kwestii zmian infrastrukturalnych - czy przed tegorocznym sezonem planujecie jakieś modyfikacje oprócz tych związanych z wejściami?
W samych regulaminach są zmiany organizacyjne. Musimy na linii start-meta umieścić kamerę na łączu kablowym. Sędzia będzie miał podgląd i będzie mógł oglądać powtórki w przypadku kontrowersyjnych sytuacji. Druga rzecz, regulamin określa jednakowe tablice ostrzeżeń, numerów biegów i kolorów kasków. To też wiąże się z finansami, bo trzeba to wykonać. Każdy klub będzie miał jednakowe tablice. Tak samo jest ze strojem kierownika startu.
Dochodzą też takie rzeczy, jak obligatoryjne posiadanie dodatkowej nawierzchni w ilości umożliwiającej pokrycie toru na grubość 2-3 centymetrów. W naszym przypadku byłoby to około 350 ton granitu. To wiąże się z dodatkowymi kosztami. Tona granitu z transportem to około 100 zł. Mielibyśmy zatem koszt w granicach 35 000 zł. Wystąpiłem do Głównej Komisji Sportu Żużlowego o zwolnienie nas z tego obowiązku. Wiąże się to ze specyfiką naszego toru. U nas dosypanie dodatkowej nawierzchni po opadach deszczu spowodowałoby tylko pogorszenie sytuacji i zwiększenie ilości błota. Jak doświadczenie nas nauczyło, kiedy spadł deszcz, wystarczyło zgarnąć wodę, przejechać pięć minut szczotkami, tor przesechł i zawody były kontynuowane. Mam nadzieję, że GKSŻ nas z tego obowiązku zwolni.
Musimy posiadać dodatkowy sprzęt. Jeżeli byłaby nawierzchnia, to musimy mieć urządzenie, które ją załaduje, rozsiewacz i zalecane na ten sezon zamiatarki, które zgarną wodę z toru itp. Od 2020 będzie to obowiązkowe. To takie zmiany, które musimy spełnić przed weryfikacją toru. Wiążą się one z dużymi kosztami. Jak policzyłem, jest tego sporo. To kilkadziesiąt tysięcy złotych. Co chwilę coś nowego. Klub musi znaleźć środki i spełniać wymagania.
Przeczytaj także: SuperMecz otworzy sezon w Ostrowie Wlkp. Dzień później pojedynek Północ - Południe
Ostatnio mieliście nabór na podprowadzające. Słyszałem, że od tego sezonu panie znikają z murawy.
Zmienił się regulamin w tej kwestii. Ze względu na bezpieczeństwo, od sezonu 2019 podprowadzające będą umieszczone na krzesełkach na terenie trybuny.
A jak idą przygotowania finansowe do rozgrywek ligowych? Jak wyglądają rozmowy ze sponsorami?
Tym głównie zajmuje się Bartek Kapczyński. Wykonuje kawał dobrej roboty. Mogę powiedzieć tyle, że obecni sponsorzy przedłużają z nami umowy. W wielu przypadkach kwoty wsparcia są wyższe. Dochodzi wiele nowych firm. Bartek ciągle jest w rozjazdach i stara się jak może. Jest wiele nowych firm, na poziomie sponsora gold, to jest 20-30 tysięcy złotych netto rocznie. Budżet sponsoringowy jest konstruowany na dobrym poziomie. Na ten moment można wywnioskować, że będzie wyższy niż w zeszłym roku.
Możemy powiedzieć, o ile będzie wyższy?
Planujemy podwyższyć budżet całego klubu o około 20, może 30 procent.
Sprzedajecie karnety. Jak idzie?
Sprzedaż idzie fazowo. Ruszyliśmy w grudniu. Przed świętami sprzedaż była fajna - obiecująca. To chyba wynikało z robienia prezentów. W styczniu było słabiej. Od lutego ruch ponownie jest duży. Widzę, że jest porównywalnie z rokiem ubiegłym. Wiadomo, że karnety dostają też sponsorzy w ramach umów. Myślę, że zakończymy to na poziomie 1000-1100 karnetów, jak w zeszłym roku.
Ceny biletów są już ustalone?
Tak - ceny biletów zostają na poziomie z zeszłego roku. 45 zł - trybuna, 30 zł - normalny, 20 zł - ulgowy, 10 zł - dziecięcy.
A co z kevlarami?
Wzór kevlarów zostaje z zeszłego roku. Delikatnie, choć niewiele, ulegnie zmianie design odzieży teamowej i osób funkcyjnych.
Na następnej stronie m.in. o szkółce Startu, zawodach pozaligowych na torze w Gnieźnie, astronomicznych żądaniach Orła Łódź i temacie Grega Hancocka w Starcie Gniezno.
[nextpage]Chwalicie się dobrym wyposażeniem szkółki. To napawa optymizmem, że będzie sporo wychowanków.
W ubiegłym sezonie dysponowaliśmy czterema motocyklami z silnikami 500 ccm i jedną 250-ką. Po zakończeniu ligi rozpoczęliśmy inwestycje, głównie w szkółkę. Aktualnie posiadamy osiem pełnych motocykli 500 ccm i jedną 250-kę. Zamówiliśmy też motocykl klasy 125. Na koniec lutego do nas dotrze. Mamy pełną paletę. Zastanawiamy się nad drugim silnikiem 250 ccm. Niestety, ciężko zdobyć jednostki tej klasy. GM-ów jest mało, a części dystrybuuje chyba tylko jedna firma w Polsce. Jeżeli udałoby się zorganizować jeszcze jeden silnik 250 ccm, to mielibyśmy w szkółce jedenaście motocykli. To jest stuprocentowym podwojeniem. Szkółka została doposażona w niezbędny sprzęt do serwisów motocykli. Ukłony w stronę firmę Aforti. Dużą część wydatków pokrył klub ze środków, które zostały nam po ubiegłym sezonie. Adeptów przybywa. Jest już dwunastu nowych chłopaków. Zainteresowanie jest. Oby to przełożyło się na jazdę i może będziemy mogli oglądać więcej naszych wychowanków.
Znamy już datę kolejnego Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego - Pierwszego Króla Polski. W zeszłym roku obsada była bardzo mocna. Czy w tym sezonie można się spodziewać porównywalnej stawki?
Turniej zaplanowaliśmy na 21 kwietnia. Został on już wpisany w kalendarz FIM Europe. Jeśli chodzi o obsadę, to na razie pracujemy nad sponsorami turnieju. Wszystko zależy od tego, jakimi finansami będziemy dysponować. Chcemy, by obsada była jak najlepsza. W zeszłym roku poprzeczka była zawieszona wysoko. Sponsorzy byli jednak zacni - Aforti, Poczta Polska czy LOTTO. W tym roku żadnych deklaracji z tych firm nie mamy. Budżet turnieju na razie nie jest znany. Myślę, że uda nam się go wypracować do połowy marca. Wówczas zaczniemy zapraszać zawodników. Na pewno zaprosimy króla, czyli Macieja Janowskiego. Mam nadzieję, że przyjedzie. To bardzo sympatyczny zawodnik. Nie ma on wygórowanych warunków finansowych.
Planujecie jakieś inne zawody pozaligowe?
Planujemy. 30 kwietnia odbędzie się u nas finał Mistrzostw Polski Par Klubowych Nice 1. Ligi Żużlowej. Zwycięzca tego turnieju awansuje do finału ogólnopolskiego, już z zespołami ekstraligowymi. 21 września w Gnieźnie odbędzie się finał Pucharu Nice 1. Ligi Żużlowej. To turniej, który kończy sezon. Jak udało nam się dowiedzieć, ma to być połączone z galą podsumowującą sezon, jak w przypadku PGE Ekstraligi.
A jak wygląda kwestia "eski"? Czy jest szansa, by ten znak zastąpił wasz obecny logotyp?
Wiadomo, że każdy klub utożsamia się ze swoim znakiem. Tak też jest w naszym przypadku. Obecny znak pozostanie jako główny. Jeśli chodzi o "eskę", to rozważamy możliwość przy powstaniu spółki, by ona miała logo powiązane z tą "eską". Jeżeli uda się to przeprowadzić, to może pojawi się ona jako drugie logo obowiązujące w klubie.
Czyli coś na wzór tego, jak postąpił poprzedni klub.
Dokładnie tak.
Przeczytaj także: 10 Years Challenge: Płomień nadziei, który przygasł. Pavlic odradza się na nowo
Nie mogę pominąć sytuacji z Mateuszem Błażykowskim. Orzeł Łódź chciał od was wielkich pieniędzy za wyszkolenie tego zawodnika. Jak obecnie wygląda sytuacja?
To żądanie nas zszokowało.
Chyba wszystkich to zszokowało.
Zanim podpisaliśmy kontrakt z Mateuszem, poprosiłem o jego ubiegłoroczny kontrakt z Orłem Łódź. Zapisano tam kwotę odstępnego, jak i ekwiwalentu za wyszkolenie - złotówka plus VAT. Jest jednak mały szkopuł. Tam zapisane jest "za zgodą stron". Przekazane nam było, że ta zgoda jest. Ustna, bo ustna, ale jest. Przyjęliśmy to za dobrą monetę i kontrakt został podpisany. Wówczas, w ostatnim możliwym dniu do wystosowania żądań, otrzymaliśmy takowe z Łodzi. Jesteśmy po rozmowie zarówno z prezesem Witoldem Skrzydlewskim, jak i trenerem Lechem Kędziorą. Rozmawiał sam zainteresowany. Jest deklaracja klubu z Łodzi, że ten temat zostanie polubownie rozwiązany.
Wiele na to wskazuje, że w tym roku Nice 1. Liga Żużlowa pojedzie w siódemkę. Czy to dobre dla rozgrywek? Czekają was pauzy...
Dobre dla rozgrywek to na pewno nie jest. Każdy by chciał, głównie zawodnicy, jechać w pełnej, ośmiozespołowej lidze. Jest to niedobre rozwiązanie. Patrząc z drugiej strony na te kłopoty klubu z Rzeszowa, to ja też jestem zwolennikiem tego, co zrobiła GKSŻ. Klub nie został dopuszczony do rozgrywek ze względu na zaległości finansowe. Z tego co czytamy w prasie, zadłużenia są bardzo wysokie.
My, jako klub, na spotkaniu prezesów w Krakowie, zaproponowaliśmy jako jedyni, by znieść limity finansowe. Wówczas wszystko, co obiecuje się zawodnikowi, byłoby wpisywane w kontrakt. Wtedy GKSŻ miałaby jasną sytuację, czy zawodnik jest spłacony, czy nie. Obecnie mamy dualizm. Jest kontrakt i są tzw. "boczne umowy sponsorskie", z których niektórzy się nie wywiązują. Zawodnik nie może nic z tym zrobić. Nie może zgłosić tego do GKSŻ, bo zostanie ukarany. To jest nie tak, jak być powinno. Stało się tak, jak się stało.
Uważam, że bardzo dobrze, iż Stal nie dostała licencji. Trzeba trzymać się regulaminu. Trudno, przebolejemy jeden rok. Mam nadzieję, że w przyszłym roku sytuacja się unormuje, choć z tego co wiemy, pan Nawrocki wciąż walczy. Czy to ma choć mały procent szans powodzenia? Trudno mi powiedzieć. Zobaczymy.
Na koniec - Start Gniezno nie kręcił się ani przez moment przy Gregu Hancocku? Słyszałem, że coś było na rzeczy.
Osobiście propozycję składałem. Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Temat zamknął się w tygodniu.
Rybnik, Wrocław, Gorzów, teraz Gniezno. Aha, Grudziądz jeszcze. Nie tak szybko, redakcjo, bo klubów wam zabraknie!