Kibice w Toruniu nie kupują karnetów. Klub zapewnia, że staje na głowie. Ekspert pyta, co stało się z mafią

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Stal. Niels Kristian Iversen kontra Krzysztof Kasprzak
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Stal. Niels Kristian Iversen kontra Krzysztof Kasprzak

Przemysław Termiński mówi, że Get Well ma problem ze sprzedażą karnetów i twierdzi, że to wszystko wina braku wyniku. Eksperci pytają, czy klub na pewno ma pomysł, jak przekonać fanów do zakupu. Działacze zapewniają, że robią, co mogą.

- Idzie mizernie, jeśli mam być szczery. Na ten moment, 4 lutego, sprzedaliśmy o 30 proc. mniej karnetów niż w analogicznym okresie rok temu - poinformował w rozmowie z torun.eska.pl Przemysław Termiński. To oznacza, że Get Well ma problem. Pytanie tylko, czy wszystko można usprawiedliwić tym, że drużyna w ostatnich latach jedzie poniżej oczekiwań? Zdania w tej kwestii są podzielone.

- Uważam, że tak. Frekwencja idzie w parze z wynikami. Problem polega na tym, że co roku w Toruniu są ogromne chęci i nadzieje, a później zespół nie jedzie jak należy - mówi w rozmowie z naszym portalem ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz.

- Nie można stawiać takiej diagnozy. Swego czasu Stal Gorzów przegrała sześć meczów z rzędu, a stadion był nadal pełny. Mamy zatem społeczny dowód, że to tylko zwykłe tłumaczenie - odpowiada Jacek Gumowski, były marketing manager gorzowskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie

Zobacz także: Mizerna sprzedaż karnetów w Toruniu

Gumowski zwraca uwagę, że torunianie są w trudnym położeniu, bo w mieście jest silna konkurencja w postaci innych dyscyplin na wysokim poziomie. To jednak nie wszystko. - Kibiców można słuchać, ale to nie oznacza, że się ich słyszy. O fanów trzeba walczyć na każdym polu. Toruńscy fani jasno komunikują, na czym im zależy. Chcą oglądać swoich. W drużynie mogą być najemnicy, którzy łatają dziury, ale nie jest też tak, że kibic przychodzi za typowym wynikiem sportowym i nic więcej go nie interesuje - tłumaczy Gumowski.

Z drugiej jednak strony torunianom nie można się dziwić. Przecież w poprzednich sezonach zawodnicy związani najmocniej z Toruniem zawodzili. To ich postawa miała ogromny wpływ na to, że przedsezonowe cele nie były realizowane. Niektórzy twierdzili wtedy, że potrzebna jest świeża krew. Get Well na tego typu głosy nie pozostał głuchy. Rok temu przeprowadził spektakularną kampanię transferową. Dodajmy zresztą, że została ona efektownie opakowana. O mafii Jacka Frątczaka mówiła wtedy cała Polska. Teraz torunianie przyjęli zupełnie inną strategię. Jest o nich zdecydowanie ciszej.

Zobacz także: Przemysław Termiński wspiera prezesa Mrozka

- Cała akcja była znakomita. Co się z tym stało? Projekt umarł śmiercią naturalną, a można było go pociągnąć i obronić tym całą politykę transferową. Wystarczyło powiedzieć, że bierzemy grupę najemników, która rozwali Ekstraligę, a później zostaną do niej włączeni wychowankowie, nad którymi cały czas mocno pracujemy. To byłby dowód, że klub realizuje swoją wizję i jednocześnie słucha kibica - zauważa Jacek Gumowski.

W tym przypadku torunian broni jednak Wojciech Dankiewicz. - To dobrze, że o klubie jest trochę ciszej. Rok temu byli wszędzie. Dmuchali balon i później odwróciło się to przeciwko nim. Mieli zrobić teraz to samo? Gdyby im znowu nie wyszło, to na klub kolejny raz spadłyby gromy. Dobrze, że pracują w ciszy. Mówić mają za nich fakty na torze - tłumaczy ekspert.

O całą sprawę zapytaliśmy również w klubie. Get Well zapewnia, że ma pomysł na sprzedaż karnetów i robi w tym kierunku bardzo wiele. - Prowadzimy intensywną kampanię na wszystkich możliwych platformach klubowych. Informacje na ten temat pojawiają się w lokalnych mediach. Zadbaliśmy także o reklamy w lokalnych rozgłośniach radiowych i prasie. Karnety były promowany przy okazji akcji charytatywnych podczas WOŚP. Ruszyliśmy również z akcją 60 dni do Ekstraligi, a teraz z promocją walentynkową - wyjaśnia Jakub Michalski z działu marketingu.

Komentarze (160)
avatar
Janek z Chicago
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Moim zdaniem wszystkie kluby będą miały problem ze sprzedaniem karnetów ze względu na mecze w piątek. Kibice Falubazu to w bardzo dużej części ludzie, którzy przyjeżdżają z miejscowości odległy Czytaj całość
avatar
Paweł 1962
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
- więcej starań zgodnie z obietnicą o powrót nazwy Apator, Panie Prezesie
- wychowankowie seniorzy zamiast w Apatorze są we Włókniarzu
- no i wyniki, rzecz jasna też 
avatar
Neros
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po pierwsze przywróćcie |Apator do nazwy, po drugie postawcie znowu na wychowanków, po trzecie jeśli Termiński niby masz pieniądze to zbuduj skład na walkę o mistrza a nie zbierasz odpady typu Czytaj całość
avatar
idek1702
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miasto średniej wielkości a przynajmniej pięć klubów w najwyższej lidze np. kosz, panie i panowie, hokej, żużel, no i piłka w halli coś na F. Zakładam że co dziesiąty mieszkaniec kibicuje czynn Czytaj całość
avatar
Twój Pan
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Terminski wziąłeś kasę od telewizji min. za mecze w piątek po 20:00 i narzekasz ze nie ma sprzedaży karnetow?! Gdzie opóźnisz taki mecz w razie opadów, na 23:00? Opad odparuje przy spadaj Czytaj całość