Dudek i Kołodziej twarzami Kugelmanna w Grand Prix. Niemiec rośnie w siłę, jest już za Kowalskim?

Patryk Dudek i Janusz Kołodziej będą twarzami Jaochima Kugelmanna w cyklu Grand Prix. Niewykluczone, że do duetu z Polski dołączy jeszcze Niels Kristian Iversen. - Jesteśmy umówieni z nim na testy - mówi Jacek Filip, prawa ręka niemieckiego tunera.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Janusz Kołodziej WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
Jest wielce prawdopodobne, że to właśnie Joachim Kugelmann zajmie miejsce odchodzącego na emeryturę Jana Anderssona. Pod skrzydła Niemca przechodzi coraz więcej zawodników wcześniej związanych ze Szwedem. Co najważniejsze, nieźle się do całej operacji zabrał. Mechanik zza naszej zachodniej granicy zgarnia najbardziej ekskluzywne "towary" ze stajni Anderssona. Mało kto wie, ale z Patrykiem Dudkiem współpracuje już od połowy minionego sezonu. - Patryka mamy u siebie od lipca. Wyciągnęliśmy do niego pomocną dłoń, po tym jak wpadł w dołek sprzętowy - zdradza Jacek Filip.

W tamtym okresie Dudek jeszcze nie wiedział, że Andersson będzie się powoli usuwał w cień. Tym sposobem żużlowiec Falubazu Zielona Góra spadł trochę na cztery łapy, ponieważ zmiana głównego dostawcy silników nastąpiła dość spokojnie, bez nerwowych ruchów w trakcie zimowej przerwy. Większość zawodników korzystających z usług Anderssona otwarcie się do tego nie przyznana, ale jego odejście wprowadziło niemałe zamieszanie w ich przygotowanie do sezonu pod kątem sprzętowym. - Dudek musiałby dopiero szukać jakiejś alternatywy, a tak ma już u nas sprawdzony temat. Problem poniekąd rozwiązał się sam - tłumaczy Filip.

Warto podkreślić, że silniki Kugelmanna już teraz wydają się być konkurencyjne dla Kowalskiego, Johnsa, Graversena, czy Finna Rune Jensena. - Patryk np. jeździł na "Kugelmannach" już w Grand Prix. Gdyby nie przytrafiła mu się kontuzja, nasz produkt wyniósłby go na podium w całym cyklu. Cieszylibyśmy się wspólnie z medalu IMŚ - twierdzi mechanik z Częstochowy. - Ale my i tak dopiero staramy się doszlusować do czołówki, stąd wyszły propozycje dla Dudka i Kołodzieja - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia

Czytaj także: Marek Cieślak: Mistrz Crump wyrzucił dziadka z busa

Od początku mówiło się, że największy kłopot ze znalezieniem zapasowego tunera mogą mieć właśnie Dudek i Kołodziej, dla których Anderssona od lat był opcją nr 1. O byłym wicemistrzu świata już napisaliśmy, natomiast wychowanek Unii Tarnów nigdy nie zamykał się na nowości. W jego parku maszyn leżał przekrój silników z całego świata. Na testy czeka nowy GTR Marcela Gerharda, są rzecz jasna "szafy" od Anderssona oraz sprzęt przyszykowany przez Graversena i Johnsa. Teraz dojdzie jeszcze Kugelmann.

W tym przypadku pomocna okazała się znajomość Kołodzieja z Jackiem Filipem. - Od wielu lat mamy znakomity kontakt. Odcisnął ogromne piętno na mojej karierze, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej początki. Śmiem twierdzić, że gdyby nie on, nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. Pan Jacek nauczył mnie pracy przy sprzęcie. W okresie juniorskim zawodnikowi nigdy nie było łatwo, a nie czarujmy się, dwadzieścia lat temu były gorsze czasy i pan Jacek doskonale to rozumiał wykonując swoja robotę solidnie i za naprawdę rozsądne pieniądze - zaznacza żużlowiec Fogo Unii Leszno.

Filip zdawał sobie sprawę, że odejście Anderssona może się okazać dla Janusza kłopotliwe. Nie zapomniał o swoim podopiecznym, oferując kolejne wsparcie sprzętowe. - Na początku zadzwonił i zaproponował, bez żadnych zobowiązań, czy nie chciałbym spróbować z nim i Kugelamnnem popracować. Zarezerwował mi nawet kolejkę, napominając, że kwestią czasu jest moje potwierdzenie. I faktycznie tak się stało. Sam jestem ciekaw tej niemiecko-polskiej myśli, ponieważ nigdy nie korzystałem z silników pana Jaochima. - mówi Kołodziej. - Łatwiej jest jednak sięgać do źródeł, które się zna. Wiesz z czym to się je. Coś zupełnie nowego może ci kompletnie nie siąść - dodaje.

Optymizm w kontekście mariażu z Kugelmannem jest tym większy, że charakterystyka jego jednostek przypadła do gustu Dudkowi. To możne oznaczać, że Niemiec stanie się zamiennikiem Anderssona. Najbardziej przypominającym profil tego, co wychodziło spod ręki Szweda. - Jest ta nutka nadziei, że skoro obaj jeździliśmy z powodzeniem na Anderssonie, to w tym przypadku będzie podobnie. Należy jednak pamiętać, że Patryka cechuje kompletnie inny styl jazdy, waga itd. To, co pasuje jemu, nie jest powiedziane, że zagra u mnie - asekuruje się 34-latek.

Czytaj także: Marta Półtorak: Bądźmy lojalni jak Pedersen i Richardson

Z tego, co udało nam się dowiedzieć oprócz Dudka i Kołodzieja na pomoc Kugelmanna mogą liczyć m.in. Grzegorz Zengota, Mateusz Tonder i wspomniany wcześniej Niels Kristian Iversen. Od dawna pod szyldem Niemca jeżdżą Szwedzi: Peter Ljung i Joel Kling, za którymi znakomity sezon 2018. Bardziej doświadczony z tego duetu był niekwestionowanym liderem Lokomotivu Daugavpils w rozgrywkach Nice 1.LŻ. 36-latek przeżywał na torze drugą młodość. Kling okazał się rewelacją końcówki sezonu w barwach Speed Car Motoru Lublin.

Złe wiadomości dla żużlowców są takie, że Kugelmann nie przyjmuje już nowych klientów. Niemiec idzie tropem Ryszarda Kowalskiego. Na pierwszym miejscu stawia jakość, nie ilość więc mimo sporego zainteresowania wielu zawodników pocałowało klamkę i musiało obejść się smakiem. Ograniczona lista zamówień raz, że sprawia, iż wyrób jest bardziej unikatowy, dwa pozwala skupić się na tych, którzy obdarzyli tunera zaufaniem, gdy nie dobijał się jeszcze do topu. Delikatne poszerzenie listy o zawodników z czołówki światowej jest poniekąd naturalnym ruchem.

Czy Joachim Kugelmann skutecznie zastąpi na rynku tunerskim Jana Anderssona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×