TŻ Ostrovia uporała się z torem. Teraz sama musi nauczyć się go od nowa

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

- To jest zupełni inny tor, kompletnie inna nawierzchnia. Musimy jeszcze trochę potrenować, by stał się on naszym atutem. Póki co wreszcie go opanowaliśmy w kwestii przygotowania – mówi Mariusz Staszewski, trener Arged Malesa TŻ Ostrovia.

Arged Malesa TŻ Ostrovia całkiem nieźle zaprezentowała się na tle ekstraligowej Betard Sparty Wrocław. Beniaminek Nice 1. LŻ Przegrał 42:48, ale trenera Mariusza Staszewskiego oprócz dobrej postawy seniorów radowała jeszcze inna sprawa. - Najbardziej cieszy to, że w końcu opanowaliśmy nasz nowy tor, po tym jak przed zimą dosypano sporą ilość nawierzchni granitowej. Na pewno nie jest on jeszcze naszym atutem, bo w zasadzie po raz pierwszy podczas wtorkowego treningu zaczął on się normalnie zachowywać - wyjaśnia trener ostrowian.

W pierwszych treningach w Ostrowie tor mocno się odsypywał. W Polskę poszła nawet fama, że ostrowski tor jest niebezpieczny. Obecnie to już zupełnie nieaktualny temat, aczkolwiek gospodarze nowej nawierzchni uczą się od nowa. - Po tym poprawkach, które zrobiliśmy w przygotowaniu nawierzchni, większość drużyny jechała po raz pierwszy. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko dograć. Pracy jest jednak sporo - nie kryje Staszewski.

Sami żużlowcy zdradzają także, że ustawienia z wcześniejszych treningów nie funkcjonowały podczas środowej konfrontacji z Betard Spartą. - W pierwszym biegu zaspałem na starcie, ale motocykl też nie był idealnie dopasowany do toru. Pojechałem na ustawieniach z wcześniejszych treningów, które wówczas pasowały. Tor jest jednak już trochę inny. Dokonałem szybkiej korekty i później wyglądało to już fajnie - tłumaczył Tomasz Gapiński.

Czytaj także: Z poduszką na stadion w Łodzi i Tarnowie
Również pozostali seniorzy Arged Malesa TŻ Ostrovia szukali optymalnych ustawień. Najbardziej waleczny na trasie był Grzegorz Walasek, który dwukrotnie z trzeciej pozycji przedzierał się na prowadzenie. - Brakowało mu po prostu wyjścia spod taśmy - tłumaczy Staszewski.

- Od tego są te sparingi, żeby znaleźć te właściwe ustawienia. Renat Gafurow miał podobną sytuacją. Pierwszy wyścig wygrał zdecydowanie i wydawało mu się, że jest już dobrze. Później jednak dokonał regulacji zupełnie nie w tę stronę, którą trzeba było. Do ładu doszedł dopiero w ostatnim wyścigu - zakończył trener beniaminka Nice 1. LZ.

ZOBACZ WIDEO El. ME 2020: Wichniarek stawia na sprawdzony duet napastników. "Wielokrotnie dawali nam sporo radości"

Komentarze (2)
avatar
kocham Ostafińskiego
22.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jeszcze nie jest tak że ten tor już się ustabilizował. Jeszcze przez dłuższy czas będzie potrafił zaskoczyć. Normalne po dużych dosypkach. 
avatar
hmm
21.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest mocno pod koło a w erze betonowych komisarzy , mogą mieć problem z przygotowywaniem toru. Zwłaszcza na początku sezonu