Rafael Wojciechowski: Z pokory opuszczam głowę. Wiem, ile pracy przed nami (wywiad)

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej)
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej)

Car Gwarant Start rozpoczął sezon od porażki przed domową publicznością ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk 40:49. - Okazuje się, że przed nami dużo pracy. Musimy przemyśleć pewne koncepcje - powiedział Rafael Wojciechowski, menedżer gnieźnieńskiej drużyny.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Na pewno nie tak Car Gwarant Start Gniezno wymarzył sobie inaugurację. Twierdza Gniezno po dwóch świetnych sezonach runęła. I to ze stosunkowo dużym hukiem, bo przegrana dziewięcioma punktami, to dość wysoka porażka.
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Rzeczywiście tak. Okazuje się, że przed nami dużo pracy. Musimy przemyśleć pewne koncepcje. Na pomeczowym spotkaniu przedyskutujemy wiele kwestii. Na pewno też to, na jakim torze chcemy jeździć w tym sezonie. Chciałbym przypomnieć, że już w tym meczu mieliśmy w składzie czterech nowych zawodników - trzech seniorów, jednego juniora. Dla nich ten tor był stosunkowo nowy, choćby w meczu ligowym. Nie ma co się tłumaczyć.

Wybrzeże Gdańsk było lepszym zespołem. Myślę, że wyzwoli to w nas taką sportową złość i jeszcze mocniej zabierzemy się do pracy. Wyciągniemy wnioski i myślę, że zrewanżujemy się w Gdańsku. W międzyczasie będziemy chcieli poszukać punktów gdzieś na wyjeździe. Mogę przeprosić kibiców. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Już w następnym meczu będziemy chcieli się w stu procentach zrehabilitować.

Ten tor przygotowaliście tak, jak chcieliście?

Tak. Był on przygotowany tak, jak było na ostatnich treningach. Mamy jeszcze marzec. W dzień i w nocy są różne temperatury. Przez ostatnie dni tor przygotowywała nam pogoda. W niedzielę wyszło słońce. Na pozór wydaje się, że tor był taki, jak na ostatnim treningu. Nawet czasy były zbliżone. Bardzo zbliżone do ostatniego treningu, więc powinno wszystko pasować, ale to gdańszczanie byli zdecydowanie szybsi. To oni wyszukiwali najszybsze ścieżki. Tak się ten mecz skończył. Nie można wygrywać, jeśli nie jest się szybkim na dystansie i nie wygrywa się indywidualnie.

ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!

Czytaj także: Start - Wybrzeże: Twierdza runęła na "dzień dobry". Kacper Gomólski pogrążył macierzysty klub (relacja)

Wydaje się, że 0:5 po defekcie Andrieja Kudriaszowa było ważnym momentem tego spotkania.

Ja już nie chcę mówić, że mieliśmy trochę pecha - czy ten defekt, czy upadki, czy wykluczenie. Po prostu gdańszczanie byli lepsi. Na pewno jednak wpłynęło to na to, jak ten mecz się dla nas ułożył. Wybrzeże było lepsze. My bierzemy się do pracy.

Co wydarzyło się maszynie Andrieja?

Nawet nie zdążyłem o to zapytać. Będziemy o tym rozmawiać po meczu. Andriej został przeze mnie wycofany. Jechał za niego Mirek, więc nie było rozmowy na ten temat.

Był też upadek Mirosława Jabłońskiego. Jak pan widział tę sytuację?

Ja widziałem tak, jak większość kibiców, czyli z daleka. W powtórkach nie widziałem specjalnego kontaktu. Sędzia miał możliwość, by obejrzeć to kilkukrotnie. Jego decyzja była ostateczna.

Tor wam nie do końca leżał, ale doskonale pasował Kacprowi Gomólskiemu czy Krystianowi Pieszczkowi.

Zdecydowanie tak. Byli szybcy na dystansie. Jechali odpowiednimi ścieżkami. My musimy się zastanowić, czy nie przygotowywać bardziej przyczepnego toru i w ten sposób przygotowywać się do kolejnych spotkań.

No właśnie, bo ten gnieźnieński tor już chyba nikogo nie zaskakuje.

Tak, a Wybrzeże ma bardzo podobny tor. Było to zresztą widać w zeszłym roku. Te ustawienia z Gdańska bardzo dobrze pasują w Gnieźnie. W niedzielę pasowały szczególnie, dlatego rywale byli szybcy. Musimy dojść do ładu, przede wszystkim z formą. Myślę, że u zawodników było widać duże spięcie. Było to widać po tym, jak niekiedy kontrowali motocykle na dystansie. Trzeba zabrać się do pracy. Może kolejny mecz na wyjeździe będzie pod mniejszą presją, bo nie będziemy faworytem.

W niedzielę dziesięć tysięcy osób opuszczało stadion z opuszczonymi głowami. Opuszczona głowa też u menedżera.

Z pokory opuszczam głowę. Wiem, ile pracy przed nami. Przepraszam kibiców, że na inaugurację musieli oglądać porażkę. Chciałbym też zapewnić, że będziemy mocno pracować. Nasze cele się nie zmieniają. Dużo pracy przed nami. Za wszelką cenę będziemy chcieli się zrehabilitować.

Czytaj także: Marcin Nowak nie odczuwa niedosytu: Start Gniezno to już temat zamknięty

Czy stosunkowo krótki okres przygotowawczy mógł mieć znaczenie?

Szybko zaczynamy sezon. Na końcu marca czy na początku kwietnia forma u wszystkich zawodników nie jest jeszcze tak równa. Nie do końca dopracowany jest też sprzęt. Zawodnicy szukają jednostek, które będą najszybsze. Bywa, że niekiedy dokonują złych wyborów. Odczekajmy jeszcze kilka tygodni. Dopiero wówczas będziemy mogli powiedzieć coś więcej na temat formy poszczególnych zawodników i ich przygotowania sprzętowego do sezonu.

Źródło artykułu: