Kacper Gomólski: Moim zdaniem Mirek troszkę przesadził. Najbardziej doskwiera pachwina

WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Kacper Gomólski
WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Kacper Gomólski

Do groźnie wyglądającego karambolu doszło w 13. biegu meczu Car Gwarant Start Gniezno - Zdunek Wybrzeże Gdańsk (40:49). Po ataku Mirosława Jabłońskiego upadł Kacper Gomólski. - Moim zdaniem Mirek troszkę przesadził - powiedział zawodnik Wybrzeża.

Czy w tym przypadku był jakiś konkretny kontakt między zawodnikami? - Wydaje mi się, że tak. Z wyjścia z łuku dwa razy spojrzałem i wiedziałem, co zrobi Mirek. Przycinałem i myślałem, że przyhamuje. Byłem jeszcze zobaczyć ślad Mirka. Moim zdaniem troszkę przesadził. Wiadomo, chciał mnie wyprzedzić, a ja nie chciałem odpuścić. Przybiliśmy piątkę i wszystko jest okej - ocenił Kacper Gomólski.

Czytaj także: Cios w kierunku Juricy Pavlica. "Nie robię z tego sensacji. To wypadek przy pracy"

Po upadku reprezentant Zdunek Wybrzeża Gdańsk był dość mocno poturbowany. Skutki karambolu będzie leczyć przez jakiś czas. - Najgorzej doskwiera pachwina. Tyłek też jest cały zdarty. Już to przerabiałem. Przez miesiąc będę musiał przyklejać opatrunki - wyjaśnił.

Niedzielny mecz był dla Gomólskiego bardzo udany - ukończył go z dorobkiem 12 punktów i bonusa. Było widać, że na gnieźnieńskim torze czuje się jak ryba w wodzie. Popisywał się m.in. wspaniałymi atakami tuż przed metą.

ZOBACZ WIDEO Wielki żużel znowu na Stadionie Śląskim!

- Mój znak zodiaku to ryba, więc wypadałoby... Tak na poważnie, przed sezonem włożyliśmy dużo pracy, żeby to wszystko jakoś grało. Już na sparingach wszystko szło w dobrą stronę. W niedzielę potwierdziłem, że czuję się pewnie na motocyklu. On jedzie, a ja mu troszkę pomagam. Najbardziej szkoda mi czwartego biegu, bo gdyby Mirek zrobił mi z wyjścia z łuku ciut więcej miejsca... Czułem, że mogłem zrobić komplet. Później, w przedostatnim biegu, jechałem prawie bez haka. Na ostatni wyścig musiałem zmienić motocykl. Ciężko było go dopasować w trzynastym biegu, kiedy pierwszy mi zapierdzielał - dodał.

Czytaj także: Marcin Nowak nie odczuwa niedosytu: Start Gniezno to już temat zamknięty

Warto dodać, że w niedzielę nie pomogły Kacprowi Gomólskiemu zapiski z czasów, w których bronił barw Startu Gniezno. - Tor jest zupełnie inny. Moje umiejętności też są wyższe. Wcześniej, z tego co pamiętam, był start i krawężnik. Lubiłem, lubię i zawsze będę lubił tutaj jeździć. Dla mnie to sama przyjemność, gdy mogę przyjechać do Gniezna i tu pojeździć - stwierdził wychowanek gnieźnieńskiej drużyny, który podczas prezentacji został przywitany przez miejscowych gwizdami. - Bardzo dziękuję kibicom, którzy mnie tak miło przywitali - podsumował.

Komentarze (17)
avatar
Goldi
2.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Swietne zawody Ginger, brawo ; ) 
avatar
kokersi
1.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
widzisz rudy, Mirek ma rakietkę a ty osiołka nie chciałeś być minięty jak tyczka i piecze zadek. Jeśli ktos przesadzil to ty wymachując łapami pod płotem 
avatar
Maciej ZG
31.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ginger najpierw dojechał mu do płotu a potem chciał zamknąć krawężnik No ale Jabol miał mega prędkość. Może na przyszłość wpuści go w krawężnik pojedzie inteligentnie po dużej zrobi nożyce a Ja Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
31.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na samym początku biegu przed taśmą Mirek ustawil się obok Gomulskiego.Nie za blisko to było.Przy takich ustawieniu było można przypuszczać ze jazda będzie na łokcie.Dobrze że się nic nie stało Czytaj całość
avatar
Don Diego SKS START
31.03.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Taki sport. Mirek nie odpuścił, Kacper również i leżeli.