Brak Sebastiana to rawicka przegrana - relacja z meczu Kolejarz Rawicz - Speedway Miszkolc

Tego przed rozpoczęciem meczu w Rawiczu chyba nikt się nie spodziewał. Porażka na własnym torze i to jeszcze różnicą jedenastu punktów - to najkrótsza charakterystyka zawodów rozegranych w Boże Ciało na stadionie imienia Floriana Kapały. Co istotne, na uwagę zasługuje fakt, iż spotkanie to w ogóle doszło do skutku po trwającym kilkanaście minut ulewnym deszczu, który nawiedził Rawicz tuż przed planowanym rozpoczęciem zmagań.

Na dobre rozpadało się kilkanaście minut po godzinie 16., a tor po jego wcześniejszym zroszeniu przez polewaczkę zamienił się w kałużę. Prace podjęte przez osoby funkcyjne sprawiły, że nawierzchnia nadawała się do jazdy tuż po godzinie 17. Na przedmeczowej odprawie z udziałem sędziego, kierowników drużyn i zawodników arbiter Zdzisław Fyda z Krakowa mówił: - Musimy panowie odjechać te zawody bardzo szybko, mamy dosłownie dwie minuty przerwy między biegami. Nie wiadomo, czy ponownie się nie rozpada i nie będziemy musieli przerwać zawodów, dlatego proszę o sprawne i szybkie podjeżdżanie do taśmy maszyny startowej i opuszczanie toru po zakończeniu wyścigu.

Sędzia przewidział, że to nie koniec opadów tego dnia nad stadionem przy ulic Grota Roweckiego. Przez połowę trwania zawodów padał bowiem deszcz, lecz nie przeszkodziło to żużlowcom w stwarzaniu emocji na torze. Najlepszy jeździec ekipy przyjezdnych, Adrian Rymel komplementował pracę wykonaną przez organizatorów: - Nasuwa się w tej sytuacji tylko jedno słowo - "brawo". Zważywszy na to, że aż tak mocno padało przed meczem, taki sposób przygotowania toru był wręcz świetny. Nieco inne zdanie na ten temat miał Erik Pudel. Niemiecki junior RKS-u mówił: - Tor był bardzo trudny do jazdy, ciężko nazwać go dzisiaj innym niż pieprzony.

Duża część wyścigów dostarczała kibicom sporych emocji, jednak zdarzały się i takie, w których od startu do mety pewnie prowadziła dwójka zawodników i ich zwycięstwo w ogóle nie podlegało dyskusji. Dotyczy to szczególnie Madziarów, którzy notowali tego dnia lepsze starty. Zaprzeczeniem tej tezy był wyścig pierwszy, w którym to tuż po wyjściu spod taśmy miejscowi wyszli na 5:1, lecz dwójkę rawiczan skutecznie wyminął Jozsef Tabaka i bez większych problemów dowiózł trzy punkty. Bardzo interesująca była gonitwa czwarta, w której po zwycięstwo zmierzał doskonale znający rawicki owal Semen Własow, lecz jego pogromcą dzięki efektownej akcji okazał się Marcin Nowaczyk. Po sześciu wyścigach gospodarze przegrywali dwoma punktami, po kolejnym wyszli już jednak na prowadzenie. Zdecydowanie najlepszy bieg w czwartkowym meczu zanotował Robert Mikołajczak, który od startu do mety liderował stawce. Bez wątpienia najpiękniejszą akcję dnia widzieli fani za jego plecami. Tam bowiem przy krawężniku bardzo odważnie swego rodaka, Własowa zaatakował Wiktor Gołubowskij. Szarża ta przyniosła oczekiwany skutek i garstka kibiców, która pojawiła się na trybunach miała powody do radości. Kolejne dwa biegi to dwie podwójne porażki miejscowych i z całą pewnością można stwierdzić, że stanowiły one punkt kulminacyjny tychże zawodów.

Gonitwa ósma zakończyłaby się wynikiem 2:4, gdyby nie defekt ambitnie jadącego na drugiej pozycji Nowaczyka. Z kolei w wyścigu dziewiątym rawiczanie doznali podwójnej porażki w dużej mierze za sprawą…walki między sobą. Mikołajczak i Gołubowskij walczyli o jeden punkt, w chwili, gdy pewnym było już, że nie znajdą się na dwóch pierwszych miejscach. Szanse na to miał Rosjanin, który jednak w momencie zbliżania się do Norberta Magosiego został poczęstowany szprycą i stracił przez to kilkanaście metrów z dystansu do Węgra. W biegu dziesiątym kiepsko radzącego sobie Maksa Gregoricia zastąpił Nowaczyk i decyzja ta była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę trenera Henryka Jaska. Do poziomu wychowanka RKS-u nie dorównał jednak Dziatkowiak, który na metę wpadł kilkanaście metrów za trzecim zawodnikiem. Nadzieje rawickich fanów odżyły po biegu jedenastym, w którym to mimo gorszego wyjścia ze startu para miejscowych (Nowaczyk-Gołubowskij) przywiozła pięć punktów. Kolejne dwa biegi to zwycięstwa gości, odpowiednio 5:1 i 3:2. W dwunastej gonitwie fatalnie pojechał Łukasz Loman, zastępujący Gregoricia. Słoweniec swą szansę otrzymał w kolejnym biegu, lecz jej nie wykorzystał, gdyż zanotował upadek.

We wyścigach nominowanych gospodarze musieliby dwukrotnie wygrać po 5:1, aby wygrać to spotkanie. Wszelkie nadzieje fanów rozwiał już jednak bieg czternasty, w którym to Mikołajczak i Dziatkowiak byli zupełnie bezsilni wobec kapitalnie jadących rywali. Na osłodę dla rawickich kibiców Niedźwiadki przez większą część finalnego biegu dnia prowadzili podwójnie, jednak na skutek defektu motocykla Gołubowskiego wyścig ten zakończył się tylko remisem. Sporo do powiedzenia miał w nim Rymel, jednak waleczny Czech musiał przymknąć gaz w momencie, gdy otrzymał solidną szprycę prosto w zrzutkę.

Po trzech zwycięstwach na własnym torze rawiczanie zaznali w końcu goryczy porażki. Jest to bez wątpienia zimny prysznic przed meczem z Orłem Łódź, który zawodnicy RKS-u odjadą już za 10 dni, 21 czerwca przed własną publicznością. Wcześniej żużlowców z południowej Wielkopolski czeka eskapada na Węgry, lecz w Miszkolcu rawiczanie nie mają prawa myśleć o zwycięstwie, a sporym sukcesem byłoby wyjście z granicy trzydziestu punktów. Potwierdziły się słowa wielu sympatyków czarnego sportu z Rawicza i okolic, którzy twierdzili, że bez Sebastiana Aldena Kolejarz nie istnieje. Szwed, który tego dnia startował w lidze szwedzkiej z pewnością zdobyłby kilkanaście punktów, które pozwoliłyby miejscowym na realne myślenie o zwycięstwie. I właśnie o tym, że duża część pozostałych zawodników Kolejarza nie potrafi dostosować się do poziomu 24-latka z Kraju Trzech Koron muszą w najbliższej przyszłości intensywnie myśleć rawiccy działacze.

Zawodnicy z Miszkolca natomiast dzięki czwartkowemu zwycięstwu mogą sobie dopisać właściwie już pięć punktów do ligowej tabeli. Nikt rozsądnie myślący nie wyobraża sobie bowiem sytuacji, w której rawiczanie wywieźliby z Węgier choć jedno oczko, nie wspominając o bonusie. Madziarzy udowodnili, że czteropunktowa porażka w Krośnie nie była dziełem przypadku. W zespole z kraju naszych bratanków panuje przeświadczenie, że już za rok znajdzie się dla zawodników Speedway Miszkolc miejsce w pierwszej lidze. - To zwycięstwo bardzo cieszy, jest ono niezwykle ważne. Dzięki niemu możemy coraz realniej myśleć o wygrywaniu kolejnych meczów i być może także o awansie do pierwszej ligi - tłumaczy Adrian Rymel.

Bez wątpienia zjawiskiem powodującym duże niezadowolenie działaczy Kolejarza jest nikła liczba fanów, jaka zasiada na trybunach stadionu imienia Floriana Kapały. Tym razem było ich nieco ponad pół tysiąca, co jest zdecydowanie najgorszym wynikiem w skali kraju. Marnym usprawiedliwieniem dla kibiców Niedźwiadków jest kiepska pogoda. Problem ten dostrzegł także trener Jasek, który mówi: - Szkoda, że taka mała ilość widzów ogląda spotkania na naszym stadionie. Wpływy z biletów są istotnym składnikiem dochodów klubu, bez nich trudno jest o dobrą sytuację finansową. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach kibiców będzie już tylko więcej. W spotkaniu z Orłem Łódź na pewno będziemy się chcieli im zrehabilitować za ostatnie porażki.

Speedway Miszkolc:

1. Adrian Rymel (3,3,3,3,1) 13

2. Laszlo Szatmari (1,1,2*,1,2*) 7+2

3. Siergiej Darkin (3,2,3,0,2) 9+1

4. Norbert Magosi (d,0,2*,3,3) 8+1

5. Siemen Własow (2,1,1*,w) 4+1

6. Jozsef Tabaka (3,1*,0,2,2*) 8+2

7. Klaus Jakobsen (0) 0

8. Roland Kovacs (NS)

Kolejarz Rawicz:

9. Wiktor Gołubowskij (2,2*,0,2*,2,d) 8+2

10. Robert Mikołajczak (0,3,1,1) 5

11. Maks Gregoric (2,0,-,w) 2

12. Piotr Dziatkowiak (1,2,0,0) 3

13. Marcin Nowaczyk (3,3,0,3,3,3) 15

14. Emil Idziorek (2,0,-,1,-) 3

15. Erik Pudel (1*,1,1) 3+1

16. Łukasz Loman (0) 0

Bieg po biegu:

1. Tabaka, Idziorek, Pudel, Jakobsen 3:3

2. Rymel, Gołubowskij, Szatmari, Mikołajczak 2:4 (5:7)

3. Darkin, Gregoric, Dziatkowiak, Magosi (d/start) 3:3 (8:10)

4. Nowaczyk, Własow, Tabaka, Idziorek 3:3 (11:13)

5. Rymel, Dziatkowiak, Szatmari, Gregoric 2:4 (13:17)

6. Nowaczyk, Darkin, Pudel, Magosi 4:2 (17:19)

7. Mikołajczak, Gołubowskij, Własow, Tabaka 5:1 (22:20)

8. Rymel, Szatmari, Idziorek, Nowaczyk 1:5 (23:25)

9. Darkin, Magosi, Mikołajczak, Gołubowskij 1:5 (24:30)

10. Nowaczyk, Tabaka, Własow, Dziatkowiak 3:3 (27:33)

11. Nowaczyk, Gołubowskij, Szatmari, Darkin 5:1 (32:34)

12. Rymel, Tabaka, Pudel, Loman 1:5 (33:39)

13. Magosi, Gołubowskij, Własow (u/w), Gregoric (u/w) 2:3 (35:42)

14. Magosi, Szatmari, Mikołajczak, Dziatkowiak 1:5 (36:47)

15. Nowaczyk, Darkin, Rymel, Gołubowskij (d2) 3:3 (39:50)

Sędziował: Zdzisław Fyda (Kraków)

Widzów: 600

NCD zanotował w biegu IV Marcin Nowaczyk (61,30sek.)

Obowiązywał I zestaw startowy.

Źródło artykułu: