GKSŻ nie przejmuje się pozwem kibiców ROW-u. W Rybniku zawodnicy mogli stracić zdrowie na torze

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna
zdjęcie autora artykułu

Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ odpowiada na zarzuty kibiców ROW-u, którzy szykują pozew zbiorowy przeciwko jury zawodów. Sprawa dotyczy przerwania spotkania, w którym rybniczanie mieli rywalizować z Orłem. - Nikt z jury nie popełnił błędu - podkreśla.

Przypomnijmy, że spotkanie pomiędzy PGG ROW-em Rybnik a Orłem Łódź zostało odwołane po tym, jak upadki w wyścigu drugim zanotowali Piotr Pióro i Przemysław Giera. Wcześniej na tor upadł Australijczyk Rohan Tungate. Fani gospodarzy byli tym faktem oburzeni. Ich zdaniem tor nadawał się do jazdy. W związku z tym zapowiedzieli, że przygotują pozew zbiorowy przeciwko jury zawodów.

- To tylko doniesienia prasowe, więc nie zamierzamy w ogóle na nie reagować. Jeśli taki pozew się pojawi, to wtedy będziemy się wypowiadać. Mogę jednak powiedzieć, że zachowujemy spokój i niczym się nie martwimy, bo nikt nie popełnił błędu. Jury postępowało zgodnie z procedurami - mówi nam Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ.

- To była dopiero druga kolejka sezonu 2019. Gdyby te zawody pojechały, a komuś stałaby się krzywda, to czy wtedy kibice, którzy teraz straszą pozwem, stanęliby w obronie jury? Nie, ponieważ oni nie ponoszą odpowiedzialności za wydarzenia na torze. Jury analizowało sytuację i dbało o zdrowie żużlowców - tłumaczy Fiałkowski.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi

Wiceprzewodniczący GKSŻ przypomina, że spotkanie w Rybniku miało status meczu zagrożonego. W związku z tym działacze ROW-u byli zobligowani do przestrzegania konkretnych procedur. - Rybniczanie zrobili wszystko tak, jak należy. Nie ma mowy o żadnych zaniedbaniach z ich strony. Inspekcja toru odbyła się w dniu zawodów o godzinie 10:00. Temperatura wynosiła wtedy około 12 stopni. Między godziną 11:00 a 12:00 mieliśmy lekką mżawkę. Od godziny 13:00 zaczęły się ciągłe opady deszczu o różnej intensywności. Momentami były one bardzo obfite. Do 17:45 trwało usuwanie za pomocą szczotek nadmiaru wody z toru - wyjaśnia Fiałkowski.

Zobacz także: Lech Kędziora za odwołaniem meczu w Rybniku. "Pogoda jest jaka jest"

- Około 18:00 temperatura wynosiła około 10 stopni. Mieliśmy bardzo dużą wilgotność i zaczęła pojawiać się mgła. Na szczęście ustały opady, więc ruszyły kolejne prace na torze. Ich zakres był bardzo szeroki i obejmował szczotkowanie, szynowanie, lekkie bronowanie, ubijanie polewaczkami, a na końcu za pomocą samochodu ciężarowego. Jury zastosowało zatem wszystkie narzędzia, które przewiduje regulamin - podkreśla Fiałkowski.

W międzyczasie jury rozmawiało z przedstawicielami telewizji ELEVEN, którzy wyrazili zgodę na opóźnienie spotkania. - Kolejne posiedzenie odbyło się już na płycie boiska. O 19:55 zapadła decyzja, że tor jest regulaminowy. Następnie odbyła się prezentacja, ale cały czas trwały prace polegające na młynkowaniu i ubijaniu. O 20:52 postanowiono, że ruszy start do pierwszego biegu. Temperatura spadła do ośmiu stopni, a mgła i wilgotność była coraz większa - opowiada Fiałkowski.

Zawody ruszyły i w pierwszych dwóch wyścigach mieliśmy trzy upadki. - Troy Batchelor pojechał bardzo dobrze. Trzymał gaz i wykręcił świetny czas. Na tor upadł jednak Rohan Tungate. Nie zamierzam rozstrzygać, co było przyczyną jego upadku. Faktem jest, że kolejnym wyścigu mieliśmy dwie kolejne wywrotki. Jury postanowiło, że dokona kolejnej inspekcji toru. Około 21:30 sytuacja została dokładnie przeanalizowana. Wzięto pod uwagę takie czynniki jak temperatura. Wszyscy doszli do wniosku, że nie będzie już możliwości osuszenia nawierzchni. Zawody zostały odwołane. Nie można było podjąć innej decyzji. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to po prostu nie zna realiów - wyjaśnia Fiałkowski.

Niektórzy kibice twierdzą, że zawody należało odwołać zdecydowanie wcześniej. Wtedy pewnie kibice nie byliby tak oburzeni. - Gdybyśmy odwołali zawody wcześniej, to pojawiłby się zarzut, że nie została podjęta nawet żadna próba. O godzinie 19:55 można było przypuszczać, że mecz się odbędzie. Nikt nie mógł przypuszczać, że tak krótkim czasie temperatura poleci tak mocno w dół - podsumowuje Fiałkowski.

Źródło artykułu:
Czy zgadzasz się z wyjaśnieniami GKSŻ?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (13)
avatar
K.S ROW
11.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mgła ??? Haha we śnie pana F. Dostali by bęcki aż miło, taki Okoń to w pampersie by musiał jeździć. Skoro podpisali się pod tym że tor jest do jazdy i zaczęli zawody , to nagle co się stało ???  
avatar
Grzegorz Sbirenda
11.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Fiałkowski mgłę to chyba pan miałeś na oczach od nadmiaru alkoholu , bo nikt kto był na stadionie w Rybniku mgły nie widział prócz pana.A to że temperatura zaczęła spadać to wiosną wieczo Czytaj całość
avatar
Champi
11.04.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Fiałkowski to facet do pogonienia jak ta cała mafia z centrali kpina w biały dzień.  
katia srebrny kask
10.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Poza tym na kolejny termin tez pogoda niepewna. Proponuję zmienić Jury albo zaśpiewać znowu" jedźcie do domu my nie powiemy nikomu ".  
katia srebrny kask
10.04.2019
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Giera przewrocil sie bo przestraszył sie upadku jadącego przed nim juniora Orla. Tungate przewrócił się specjalnie. Na drugą próbę toru też nie wyjechali specjalnie. Tor był regulaminowy. Powin Czytaj całość