Dawid Kownacki: Stal do poprawki, Kildemand do niższej ligi. W Get Well też coś nie gra (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Stali: Bartosz Zmarzlik, Rafał Karczmarz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Stali: Bartosz Zmarzlik, Rafał Karczmarz

Dawid Kownacki, reprezentant Polski w piłce nożnej, ale i też wielki kibic żużla ocenia drużyny po starcie PGE Ekstraligi. Nikogo nie oszczędza, a Petera Kildemanda wysyła do niższej ligi.

[tag=60082]

Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: Stal strasznie męczyła się z Motorem, a to nie koniec złych informacji. Przed sezonem zapowiadano tor do walki, a walki nie było. Słabo pojechali Kasprzak i Kildemand.

Dawid Kownacki, zawodnik Fortuny Duesseldorf, kibic żużla i truly.work Stali Gorzów: Faktycznie Stal wygrała po bólach. Nie wiem też, co myśleć o jeździe Kildemanda. Mówiłem, że gorzowski tor wielu zawodników obudził, zmienił ich karierę, a po Peterze widać, że z nim chyba będzie inaczej, że się nie odbuduje. Może to za mocne słowa, ale ja widzę dla niego przyszłość w niższych ligach. On wciąż bazuje na tym, co jechał przeszło trzy lata temu, dzięki temu łapie kolejne kontrakty. Tylko mam nadzieję, że z pomocą mechanika Krzysztofa, bardzo dobrego majstra i człowieka, Kildemand będzie w następnych meczach jechał, chociaż na te 5-6 punktów.

Na szczęście dla Stali sprawdza się na razie drugi ze sprowadzonych Duńczyków Anders Thomsen.

Potwierdziły się moje prognozy przed startem ligi. Widziałem Thomsena w Gdańsku, wiedziałem, że jak trafi tor do walki, to pokaże, na co go stać. Pojechał kapitalny mecz na inaugurację w Częstochowie, w ostatniej kolejce, w spotkaniu z Motorem było trochę gorzej, ale na końcówkę się obudził i zdobył ważne punkty. Mój podziw jest tym większy, że po trzecim biegu Anders został odsunięty, a wrócił na dziewiąty. Nie wiedział, jak zmienia się tor, ale dał radę.

Czytaj także: W Get Wel zaprzeczają, by dzwonili do Hancocka

To teraz możemy rozwinąć temat toru. Miały być widowiska, była nuda.

Tor miał być inny, a był taki sam, jak rok temu. Mam nadzieję, że to przez pogodę.

A może trener Chomski uznał, że drużyna nie jest na tyle mocna, by eksperymentować z torem i zrobił nawierzchnię, która miała dodatkowo pomóc.

A nie pomogła, wręcz przeciwnie. Goście nie mieli kłopotu z dopasowaniem, a gorzowianie przegrywali starty i męczyli się na trasie. W ogóle to nie wiem, czy Stal musi sobie pomagać torem. Pierwszy mecz z Włókniarzem, choć przegrany, pokazał, że w tym zespole jest potencjał. Z Motorem nie było jednak tego widać. Szczerze, to jestem bardzo zaskoczony, bo typowałem wysokie zwycięstwo, a skończyło się wygraną kilkoma punktami.

Mówiliśmy o Kildemandzie, ale największym problemem wydaje się brak formy Krzysztofa Kasprzaka.

Liczę, że się rozjedzie. Teraz ewidentnie silniki nie jadą. Oby tylko za długo to nie trwało, bo z czasem ten kiepski sprzęt może odbić się na psychice. Wiadomo, że to ciągnie w dół. Na dokładkę rodzi dużą niepewność, bo zawodnik nagle traci grunt pod nogami i zaczyna rotować silnikami, a żużlowcy z PGE Ekstraligi trochę ich mają. Krzysztof z pomocą taty, który też robi mu sprzęt, powinien jednak szybko uporać się z problemami. Tata pomoże. A na razie wynik ratują inni. Z Motorem Stal wygrała dzięki Rafałowi Karczmarzowi. Junior pojechał prawie tak, jak Bartosz Zmarzlik, wygrał trzy biegi.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

Stal rozczarowuje, ale co powiedzieć o Get Well. Dwa mecze, dwie porażki, styl fatalny, zawodnicy na torze, zamiast współpracować, rywalizują ze sobą.

Mówiłem, że chciałem się zakładać z właścicielem Get Well o 50 tysięcy, bo dla mnie już przed startem ligi było jasne, że Stal będzie lepsza od Get Well na koniec ligi. Nie uważam się za wielkiego eksperta, ale moje wątpliwości dotyczące toruńskiej drużyny się sprawdzają. Jack Holder w ogóle nie przypomina tego zawodnika z poprzedniego sezonu. Rok temu robił ważne punkty.

A teraz jedzie pięć razy i przywozi cztery zera. Nie rozumiem, dlaczego menedżer tak uparcie na niego stawiał, a kompletnie pominął Kościucha.

Też tego nie rozumiem, coś tu jest nie tak, jeśli Kościuch dostaje jedną szansę, a Holder, choć zawodzi, aż pięć. Jednak minusy w toruńskiej drużynie można mnożyć. Właściwie dobrze pojechał w ostatniej kolejce Jason Doyle.

No i jeszcze można dodać ten sam zarzut, co w przypadku Stali Gorzów. Tor nuda. Tak kiepskiego ścigania na Motoarenie dawno nie było.

Wiedzą, że Fogo Unia lubi tam jeździć, więc pewnie chcieli zaskoczyć torem. Szkoda, bo mówimy o fajnym torze do ścigania, a zabieg dał niewiele. Ściganie było marne.

A nieporozumienia między zawodnikami. Czy tylko mi się wydaje, że menedżer powinien nad tym panować, koordynować to jakoś, powtarzać żużlowcom, że liczy się współpraca?

Nieporozumienia biorą się moim zdaniem z tego, że zawodnicy nie czują się komfortowo. Każdy z nich myśli przede wszystkim o sobie i chce robić punkty, żeby dodać sobie pewności siebie. Trzeba jednak mieć świadomość, że Doyle oraz Iversen jadą na jako takim poziomie, a reszta szuka. W tej sytuacji indywidualne ambicje biorą górę.

I menedżer nie może nad tym zapanować.

Jak wszystko idzie po myśli zawodnika, jak czuje się szybki, to zawsze poczeka. Jeśli ma problemy, to nie myśli o koledze. To jest powód. Oczywiście muszą to jakoś w Get Well poukładać. Myśłałem, że w Falubazie będą tarcia, a tu się okazuje, że z Get Well nie jest dobrze. Można było jednak mieć obawy, bo w Toruniu złożono ryzykowny skład. Doszedł jedynie Kościuch, a przecież został Holta, który skończył sezon z kontuzją, a na dokładkę ma już swoje lata. Dodatkowo złapał drugą kontuzję i dopiero teraz wrócił na tor.

Kalendarz też nie sprzyja Get Well. Kibice prognozują, że na pierwszą wygraną drużyna może długo poczekać.

Dlatego mam nadzieję, że się wygrzebią. Dla dobra Ekstraligi, bo przecież sezon z dołującym Get Well ciekawy nie będzie. Toruński zespół potrzebuje naprawdę niewiele. Przebudzenie braci Holderów i dobra jazda Kościucha wystarczą. Australijczyków stać, Norbert też potrafi. Potrzeba mu jednak więcej zaufania. Dostał dziesiątkę, a więc numer, który w przeszłości ciążył Przedpelskiemu i Gomólskiemu. Jak będzie odsuwany po jednym biegu, to nie da rady. W klubie muszą pamiętać, że każdy, nawet taki Bartek Zmarzlik, może przywieźć zero. Dlatego Kościuch potrzebuje kredytu zaufania.

A co pan sądzi o Motorze. Część kibiców wypomina nam teraz, jak mogliśmy nie doceniać tego zespołu, a ja się zastanawiam, czy naprawdę mieliśmy chwalić zespół, gdzie o wynik mieli zadbać zawodnicy, których albo dawno nie było w Ekstralidze, albo też przeciętnie jechali w pierwszej lidze.

Sam mogę otwarcie powiedzieć, że nie wierzyłem w Motor. Stawiałem, że GKM, choć bez Artioma Łaguty wygra na inaugurację. Motorowi pomogła jednak rola zespołu, który nie ma nic do stracenia. Dawid Lampart i Paweł Miesiąc, bo o nich pan wspomniał, zaskoczyli najbardziej, bo mieli taki pozytywny bodziec, bo chcieli pokazać, że niesłusznie się ich skreślało przed sezonem.

I bardzo przyjemnie się tą ich jazdę ogląda.

Są bardzo waleczni. Taki Paweł Miesiąc nie ma najlepszych startów, ale na trasie walczy. On i Dawid Lampart mają charakter. Cała drużyna go ma. Z GKM-em poradzili sobie mimo kontuzji Andreasa Jonssona, w Gorzowie przegrali nieznacznie. Motor to fajna mieszanka rutyny z młodością. Polscy seniorzy są doświadczeni, ale Michelsen czy Lambert dopiero wchodzą do poważnego żużla. Ciekawie prezentują się juniorzy.

Czytaj także: Łaguta wraca. Drżyj Falubazie

To już nie jest główny kandydat do spadku.

Nie i chciałbym dodać, że to skazywanie ich na spadek bardzo im pomogło. Nie mieli presji, mieli za to przemożną chęć udowodnienia wszystkim, jak bardzo mylą się w ich ocenie. Ja sam po sobie wiem, że jak bardzo chcę, to przeważnie idzie to w drugą stronę. Jak nie ma presji, to wszystko z kolei wychodzi na plus. Brawa dla Motoru tym większe, że przecież jadą bez Zengoty i Grigorija Łaguty. I jak Łaguta wróci, a to przecież gwarant dużych zdobyczy, Motor może jeszcze niejednego figla spłatać.

Tak sobie myślę, że w Motorze procentuje komfort zawodników. Lampart i Miesiąc nie jadą do pierwszego zera. Są w innej sytuacji jak Kościuch w Get Well, czy Jamróg w Sparcie.

To prawda. Jamróg i Kościuch wiele ryzykowali. Dla Norberta przeskok był szczególnie wielki, bo od lat jeździł w pierwszej lidze. Tak Get Well, jak i Sparta muszą sobie jednak odpowiedzieć, czy chcą zawodnika zbudować, czy tylko narobić mu i sobie problemów. Jeden i drugi mogą wrócić, ale nie mogą jechać ze świadomością, że jeden słabszy bieg oznacza dla nich koniec.

Źródło artykułu: